Przycinałam ostatnio Tygrysowi sierść na skokach, bo poprzyklejały mu się tam różne rzeczy i zobaczyłam, że na piętach ma łyse zaczerwienione placki z wyraźnym odgnieceniem. Dodatkowo od pięty (w kierunku palców i pazurów) ma też trochę łysego i zaczerwienionego ak z 1-1.5 cm) ale już bez odgniecenia.
Bardzo mnie to zaniepokoiło i poszłam z nim do mojej wetki. Obejrzała łapki i zaleciła
smarowanie maścią witaminową, aby natłuścić i zagoić zaczerwienienie, i nie dopouścić do powstania pęcherzy, odleżyn i ropni. Jej zdaniem na razie maść wit wystarczy. W razie gdyby nie bylo efektów to powiedziała że da mi receptę na robione leki i trzeba będzie założyć prowizoryczne butki na łapki.
Jetem podłamana, że nie zauważyłam tego wcześniej. Wetka stwierdziła, że zauważyłam to bardzo wcześnie, ale ja i tak mam do siebie żal. Wg niej przyczyną może być to, że on ostatnio więcej śpi, leży i mniej biega. Nie wiem czy już dopadł go wiek (ma prawie 6 lat) i dlatego nie chce mu się tak szaleć. Miał już wcześniej wyłożoną klatkę prześcieradłem. W pokoju jest też wykładzina - czyli miękko. Ale teraz dodatkowo pocięłam kocyki polarowe i wyłożyłam mu jego ulubione miejsca w pokoju i dodatkowo jeszcze klatkę, żeby wszędzie miał mega miękko (3 koce zniszczyłam
)
Biedny dziurkacz jest zestresowany. Smaruje mu łapki 2 razy dziennie. Żeby go złapać to muszę się porządnie namęczyć. On wyczuwa kiedy go chcę pogłaskać, ą kiedy wziąć na smarowanie i wtedy skubaniec daje mi popalić. Po 3 dniach mam dość i on też
A przecież to musi trwać dłużej.
Na razie nie widzę różnicy. Mam nadzieję, że mu się poprawi, bo mi go strasznie żal i bardzo boję się żeby mu się nie pogorszyło.