Dziękuję Wam wszystkim:)
Dziś rano o 4.30 wstałam do uchola (woda, jedzenie). Leżał bidulek tak jak go wczoraj położyłam....nie chciał wody, nie chciał jeść.......... stwierdziłam, że lepiej będzie jak go na chwilę wyciągnę z klatki na kocyk (czasem to skutkowało i zaczynał jeść) a tu:....................................... zaczął wierzgać nogami i wyrywać mi się z rąk
na kocyku stanął normalnie na nogach (podtrzymywałam go chwilę ze strachu) i zaczął kicać po pokoju
oczywiście znaleźne przy okazji sianko i zioarno było lepsze niż to w klatce
Dałam mu przez chwilę pokicać, ale trzeba było włożyć go do klatki, bo jeszcze do końca nie wyzdrowiał i był dosyć słaby, nie chciałam, żeby zrobił sobie krzywdę......Potem sobie przypomniał, że nie mył sie przez 2 dni więc dzisiejsza toaleta trwała chyba ze 2 godziny:) Do tej pory ani razu się nie położył, cały czas kica na swoich ozdrowiałych nóżkach:)
Ok 12 wróciłam z pracy i pojechaliśmy do weta. Stwierdził, że z naszego uchola to niezły numer jest:) Dostał jeszcze zastrzyk, ale wet powiedział, że skoro jest już w takiej kondycji to nie ma sensu go już męczyć i że jeśli coś się wydarzy, czy królas będzie miał problemy z równowagą to wtedy zaprasza:)
Jestem w totalnym szoku
Króliś w ogóle nie wygląda, jakby jeszcze wczoraj był ciężko chory. Kica, je, jest zadowolony, czysty, wszystko jest ok:)