Lucy4u- To dosc dluga historia i bardzo przykra dla mnie bo jest w niej sporo mojej winy. Ten krolik mial byc towarzyszem dla Trusi, ktora pokicala juz za teczowy mostek
... Niestety nigdy nim nie zostal. Nawet naszym przyjacielem nigdy nie byl, choc bardzo chcielismy poprostu sie nie dalo... Mowie ze byla tu moja wina, bo nie podjelam decyzji o sterylizacji, ktara moze wyeliminowalaby jej dziwne zachowanie, ktore wet uznal za zaburzenia w psychice ( co prawda kompetentnym wetem to on nie byl, ale mowil ze z takim przypadkiem nigdy sie nie spotkal). Przejde do konkretow, bo tak pisze niejasno
, przepraszam ciezko mi jest o tym pisac nawet teraz po 4 latach
... Raqela- bo tak miala na imie- zachowywala sie jak zupelnie dziki krolik, tak jakbysmy ja wzieli prosto z lasu, nigdy sie nie oswoila, nie dala sie glaskac, mielismy powazne problemy z jej spacerami po mieszkaniu,poprostu kompletnie nas ignorowala, tak jakbysmy nie istnieli, a co jest najdziwniejsze 100% samiczka, a zachowywala sie jak samiec gdy dojrzala tzn. no wiesz, gwalcila kapcie, biegala wokol nog z podniesionym ogonkiem pomrukujac... Nie wiem czy takie zachowanie u samiczek krolikow jest normalne, moze ktos z Was spotkal sie z takim przypadkiem
. Ja tlumacze sobie to tak, ze to jakabyla spowodowane bylo obecnoscia drugiej samiczki Trusi. Nie mialy one ze soba kontaktu, ale jak to w jednym domu czuly sie. Historia ta zakonczyla sie tragicznie, bo ktoregos dnia do tego spotkania musialo dojsc (a ja glupia myslalam ze bedzie tak pieknie i beda sobie tak zyly oddzielnie). I zaczela sie walka o teren... Trusia nie zadala Raqeli nawet najmniejszego ciosu. Ale to co Raqela zrobila znow spotkalo sie ze zdziwieniem weterynarza- Trusiaczek miala porazona tylna czesc kregoslupa i bezwladne lapki
... J eju jak to wspominam to nie moge opanowac lez
. Wet powiedzial, ze kroliki zwykle w taki sposob nie walcza, ale ona poprostu kopala Truske z calych sil, odbijala sie od niej
. Trunia odeszla po 4 dniach walki o zycie. sama sie poddala
. nie miala duzych szans na odzyskanie wladzy w lapkach, poza tym pewnie miala tez obrazenia wewnetrzne
... Raqeli znalezlismy nowy domek, gdzie swoj teren dzieli z duzym psem... Z nim juz nie moze walczyc
... Wiem ze to moja wina, ze nie powinnam kupowac drugiej samicy, bo to musialo sie tak skonczyc
, ale wtedy mialam 13 lat, nikt nie byl na tyle madry zeby mi ten pomysl wyperswadowac...