A OTO MÓJ MEGAELABORAT. ZAZNACZAM, ŻE SĄ TO WSZYSTKO MOJE PRYWATNE OBSERWACJE, Z KTÓRYMI KTOŚ MOŻE SIĘ NIE ZGODZIĆ ALBO MIEĆ ODMIENNE DOŚWIADCZENIA.
Królik to super zwierzak, ale - jak to stwierdziła nasza wetka - nie dla każdego właściciela. Myśle, że mówienie o tym, że królik sika [czasem do kuwety
] i gryzie kable ma na celu uniknięcie nieprzemyślanych zakupów przez ludzi, którzy chcieliby mieć króliczka jako śliczną maskotkę. Nie wiem czy to właściwa strategia, bo ludzie kupujący królika w sposób nieprzemyślany z reguły nie zaglądają do netu przed tym zakupem, ale... pewnie lepiej dmuchać na zimne. Zatem dla porządku powtórzę jeszcze raz coś co do znudzenia pojawia się na stronach SPK: królik nie jest śliczną maskotką. Ale jest uroczym zwierzakiem z dużym charrrrrakterkiem. Gdyby tak nie było, na tym forum nie byłoby tyle ruchu, a przy tym króliczych ochów i achów.
PARĘ KRÓLICZYCH POZYTYWÓW1)
króliki są śliczne i pełne wdzięku, co sprawia, że nawet gdy narozrabiają trudno się na nie skutecznie pogniewać
2)
króliki są bardzo inteligentne, świetnie rozumieją gdy np. coś zbroją (ale uwaga: potrafią też być złośliwe!). jest to zwierzak dla kogoś, kto doceni tę inteligencję, czasem niestety kosztem pogryzionej tapety.
3)
króliki są niesamowicie kontaktowe (porównywalnie jak pies czy kot, choć bardziej oscylując w stronę kociej niezależności niż psiego przywiązania)
4)
królik mają miękkie, aksamitne futerko, które super się głaszcze, i do którego bardzo miło się przytula (pod warunkiem, że zejdzie się do tego celu do poziomu podłogi)
5)
królik ślicznie pachnie czystym królikiem (jak powiedziała Anuszka - tylko nie po tym, jak zje cekotrofa :-) - to bardzo czyste zwierzątko, tylko niestety nie zawsze dba o czystość otoczenia...
5)
królik łatwo dostosuje się do trybu życia "zapracowanego" opiekuna: zaakceptuje nieobecność w ciągu dnia (spożytkuje ten czas na spanie), żeby nadrobić pełnią aktywności wieczorem i rano. Warunek: zapracowany opiekun po powrocie z pracy
musi mieć dla królika czas!
6)
nikt nie ma takich uszu jak królik, zwłaszcza baran
7)
króliki to nałóg, w który się wpada
PARĘ KRÓLICZYCH FAKTÓW, które mogą - ale nie muszą - dołować. Uwaga zasadnicza: na pewno są cudowne króliczki, których poniższe ostrzeżenia się nie dotyczą. Myślę jednak, że lepiej od razu przygotować się na najczarniejszy scenariusz - wtedy uniknie się rozczarowań, a frajdy z królikiem będzie co niemiara.
1)
Większość królików można nauczyć załatwiać się do kuwety. Jest jednak parę ale
- większość nie oznacza 100%
- jest to proces, który musi potrwać, czasem z mniejszymi bądź większymi sukcesami ciągnie się aż do czasu kastracji zwierzaka
- nawet najbardziej zdyscyplinowany pod wzgledem sikania do kuwety królik zostawi czasem na dywanie czy kanapie parę bobków [można mieć wrażenie, że bestia nie zauważa, kiedy je produkuje]
Jeśli jest się osobą, której konieczność ich sprzątnięcia potrafi popsuć humor na najbliższe parę godzin, prawdopodobnie królik nie jest najlepszym możliwym wyborem.
2)
Królik (zwłaszcza młody) jest z natury bardzo ciekawski, choć manifestuję tę ciekawość inaczej niż my. Musi wleźć wszędzie gdzie się da i wszystkiego spróbować - niestety często ząbkami. Nie jest to zwierzak dla kogoś, dla kogo nadgryziony czy podrapany dywan będzie domową tragedią. Ale wystarczy trochę luzu i tolerancji, parę przedmiotów które królikowi pozwoli się gryźć bez ograniczeń (np. ja w domu wciąż mam wiele kartonów z książkami - Szczeżuja z dziką lubością je podgryza, i to nie jest żaden problem, bo przecież kiedyś mam nadzieję te kartony znikną, a nawet jeśli wcześniej przerobi je na miazgę, to nie jest to jakiś mega wydatek, pozwalam jej też do woli "kopać nory" w kocu i dywanie, a ostatnio nawet w kuchennej narożnej szafce :-), a pole potencjalnych zniszczeń zostanie znacznie ograniczone. Co nie oznacza, że czasem potworowi nie przyjdzie do głowy podgryzienie ulubionego krzesła czy rattanowej kanapy.
Moim zdaniem królik to nieunikniony bałagan, w mniejszym bądź większym stopniu (trochę siana na podłodze, czasem bobki, "przeczytana" przez uszatego Wyborcza, nadgryziony bukiet imieninowy, itd itp.). Jeśli ktoś potrafi spojrzeć na to z dystansem i humorem i się z tym pogodzić, albo walczyć bez frustracji, królik wynagrodzi mu to po stokroć, wywijając dzikie ósemki po dywanie i podskakując tak cudnie, jak żaden inny zwierz nie potrafi. Oraz łaskawie pozwalając się głaskać
3)
Królik to indywidualista. Jeśli szukasz zwierzaka, który zawsze będzie przybiegał na wołanie i pozwoli się "wytresować" (nie wolno, nie właź tu, nie załatwiaj się tu, nie jedz tego), prawdopodobnie lepiej poczekać na psa. Ale jeśli taka indywidualność ma dla ciebie swój nieodparty urok, królik spełni pokładane w nim nadzieje z nawiązką. Jak to mówi mój mężczyzna o swoim kocie: "Ja mu mówię: idziesz albo nie, i on idzie albo nie".
4)
Króliki, szczególnie miniaturki, mogą (choć nie muszą) mieć niestety różne problemy ze zdrowiem , czasem b. poważne - co oznacza wizyty u weta i wydatki. Jeśli szukasz królika o końskim zdrowiu, pewniejszy będzie duży hodowlany.
KRÓLIK I DZIECKO (MAŁE)Jeśli chodzi o dziecko i królika, sama się tym trochę martwię, bo mam nadzieję, że Szczeżuja w końskim zdrowiu dożyje spokojnej starości, i że w między czasie jakiś brzdąc na horyzoncie też się pojawi. Jeśli o mnie chodzi, nie boję się o to, że królik mógłby zrobić krzywdę dziecku - podrapać, ugryźć. Na pewno może i na pewno jak będzie bezsilny to drapnie czy gryźnie, ale od tego jeszcze nikt nie umarł, więc mam nadzieję, że i dziecko nie umrze - a mam nadzieję zapamięta. Boję się jednak newralgicznego okresu, kiedy maluch biega po całym domu i musi wszystko wziąć do rączek, a jeszcze nie da mu się przetłumaczyć, że ma to robić delikatnie - bo trudno mu o precyzję ruchów. Na pewno jest to czas, gdy trzeba będzie mieć podwójnie oczy dookoła głowy, ale biegający przez większą część dnia luzem królik to dobra wprawka w tym kierunku. Myślę, że potem, gdy dziecko robi się starsze i bardziej można mu coś przetłumaczyć, jeśli właściwie "ustawi" się królika jako członka rodziny, to nie będzie to problem. Ale fakt, był u nas znajomy z 1,5-rocznym dzieckiem. Piotruś królikiem był zafascynowany, ale oczywiście bardzo chciał go głaskać, czyli biegał za nim po mieszkaniu (czego królik nie kocha) i celował łapką w królika, z zamiarem pieszczotliwym, ale celnością średnią, trafiając czasem w okolice oczu czy nosa (co królikowi się nie podobało). A potem rozpaczał bardzo, że królik schował się pod kanapę. Jednym słowem, królik i małe dziecko to mieszanka nieco wybuchowa, ale przynajmniej teoretycznie możliwa dla kogoś kto
- jest na tle zakróliczony, że w momencie pojawienia się dziecka nie postanowi nagle zwierzaka się pozbywać.
- będzie gotów stanąć na głowie, żeby tak zorganizować życie w domu, aby dla królika - dotąd pełnoprawnego członka rodziny - nie oznaczało to nagłej zmiany trybu życia z wolnobiegającego na klatkowy, bo tego żaden zwierzak by nie lubił, a co dopiero ta inteligentna bestia, i bo osobiście uważam to za niehumanitarne i niesprawiedliwe.
- nie będzie bał się interakcji między królikiem a dzieckiem.
- nie ma 100% fioła na punkcie higieny - nawet wybierając wariant optymistyczny, czyli zakładając, że królik nauczy się sikać do kuwety, nie uniknie się paru bobków tu i tam. A podejrzewam, że dla dziecka to takie małe, suche kuleczki, którymi na pewno fajnie się pobawić :-)
- dodałabym jeszcze, że powinno się też przewidzieć scenariusz na sytuację, kiedy dziecko okaże się alergikiem, co ostatnio niestety dość często się zdarza.
Są to jednak rozważania teoretyczne (te o króliku i dziecku), więc chętnie poczytałabym wrażeń kogoś, kto królika i dziecko ma, i u kogo koegzystencja ta przebiega bez szkody dla któregokolwiek z uczestników eksperymentu.
UFFFFF, jeśli ktoś dotrwał aż do tego momentu, to podziwiam. Rozpisało mi się