Hej. Zalozylam tu konto, bo niestety potrzebuje pomocy przy króliku
. Mam te zwierzatka od urodzenia i naprawde nigdy nie spodziewalabym sie takiego problemu. Prawie dwa tygodnie temu spontanicznie razem z chlopakiem kupilismy nowego królika. Znajoma do mnie zadzwonila, ze znalazla ogloszenie z królikiem na sprzedaz z miejscowosci, przez która akurat mielismy przejezdzac, a do której normalnie mamy jakies 250 km. Wyslala mi numer, od razu zadzwonilam do Pani i odebralismy futrzaka. Podobno ma okolo roku i powodem sprzedazy była "alergia u dziecka". Po powrocie do domu wszystko bylo w miare ok, lezalam z nim na lozku, chlopak szykował klatke. Dwa dni dalismy mu spokoju, zeby sie oswoil z nowym miejscem i praktycznie go nie dotykalismy. Tydzien temu, kiedy on sobie lezal w klatce, ja ją otworzyłam i chcialam do niej wlożyc zielenine. Królik nagle sie zerwał i...wgryzł mi sie w kciuka...Nie chcial mnie puscic dopiero kiedy (przyznaje sie bez bicia) spanikowalam i druga reka zaczelam go ciagnac za futro. Przez godzine nie moglam zatamowac krwi, a do tej pory chodze w opatrunku, bo dalej mam bolaca rane. W życiu nie pomyslalabym, ze królik mnie ugryzie i jesli juz, to ze to aż tak boli
Od tej pory próbowalam kilka razy chociaz go poglaskac, ale sie nie da...Od razu biegnie z zebami i probuje gryzc. Po klatce tez ciagle sie rzuca jak opętany, tąpie, wszystko rozwala, az doslownie cala ta klatka z nim skacze. Nawet prętów klatki nie mozna dotknac, bo od razu sie rzuca. Kiedys mój chlopak siedzac obok klatki i widzac, jak sie rzuca po prostu przysunal do niej olowek, a on od razu doskoczyl i zaczal go strasznie gryzc. Boje sie go wyciagac na wybiegi, bo nawet dotknac go nie mozna. Co prawda jest w klatce 160, ale przeciez taki zwierzak tez powinien sie wybiegac po wiekszym terenie... Jesli chodzi o jedzenie, to w ostatnich dniach po prostu jedna ręka przez szczebelki go wabie na bok klatki a druga szybko mu cos wrzucam...Tak, zdaje sobie sprawe jak to głupio brzmi, ale naprawde nie wiem, jak sobie z nim poradzic...Dzis mój chlopak otworzyl klatke, chcial po prostu wziac miseczki, umyc je i dac mu jedzenie. Królik znowu tak sie rzucil na jego ręke, ze mimo protestów chlopaka i jego zapewnien, ze "nic mu nie będzie" musielismy jechac do szpitala, zeby zalozyli mu szwy... Tak jak mówilam mimo wielu tych zwierzatek w domu nigdy nie spotkalam sie z takim przypadkiem i nie wiem juz, co powinnismy zrobic, a naprawde jestem coraz bardziej przerazona zachowaniem tego małego terrorysty. Bardzo prosze o pomoc i rady...