Dwa dni temu kastrowaliśmy naszą Uszatą. Obyło się bez jakichkolwiek komplikacji, bobki, siku były od razu, sianko zaczęła skubać też dość szybko. Dostała przeciwbólowy lek w syropie na trzy dni, antybiotyk na 4. Rana wygląda ładnie, kompletnie się nią nie interesuje. Apetyt i temperatura ok. Brzuszek nie jest twardy ani powiększony.
Uszak zachowuje się normalnie, trochę więcej śpi, ale najchętniej już by pobrykał i poszedł na dwór:) oczywiście przez kilka dni ograniczamy ruch i żadnego skakania. Co nie przeszkadza jej w nieśmiałym podskakiwaniu na płaskim... Dużo się przeciąga, rozciąga, wyciąga...
Nawet już foch odchodzi w niepamięć.
I teraz pytanie za sto punktów. Czy potrzebna jest po dwóch dniach kontrola wet? Mamy takie zalecenie, ale to ogólna procedura w naszej lecznicy. Jeśli zadzwonię, dobiję się tylko do recepcji, wiadomo że powie żeby przyjechać.
Jeśli kontrola polega tylko na oględzinach, to szczerze mówiąc, wolałabym darować uszakowi stresu podroży i manewrowania na rękach, bo stresuje ją to bardziej niż powinno. A na 99% moim zdaniem wszystko przebiega książkowo, nic się nie dzieje i poszłybyśmy tylko za tydzien na zdjęcie szwów. Co prawda podobno są rozpuszczalne, ale też mamy zalecenie pokazania się za tydzień... To wtedy może kontrola będzie zasadna dla zamknięcia sprawy.