Hej kochani
mam mały dylemat i może wy mi poradzicie, dacie jakąś radę. Jestem szczęśliwą posiadaczką baranka od sierpnia. Młody będzie kastrowany za tydzień. Na początku grudnia dołączy do nas urocza króliczka z adopcji
ona jest po sterylce więc tu wszystko gra. Wszystko bylo ładnie pięknie póki nie poszłam do pobliskiego sklepu zoologicznego po drobne zakupy. Byłam tam wcześniej z 3 miesiące temu i wtedy zobaczyłam tam uszatka uszatka który wtedy miał z pół roku, chwilę porozmawialam z Panią na jego temat i dowiedziałam się że to uratowany króliczek i wyleczony przez nią osobiście i że teraz jest już zdrowy i szuka domu. Pani zapewniła mnie że nie kupuje zwierzaków z hodowli i że do sprzedaży idą tylko zwierzaki odratowane. To by się zgadzało bo prawie tam nie ma zwierzaków na sprzedaż. I wtedy myślałam że króliś szybko znajdzie dom bo jest przecież taki uroczy. A jak poszłam tam ostatnio to on tam dalej biedulek siedzi i nie dość że w ciasnym terrarium to jeszcze na trocinach!
tak mi się go szkoda zrobiło bo trochę już zdziczał - z nikim praktycznie kontaktu nie ma i wątpię że się ktoś nim zainteresuje. Pomyślałam co by było gdybym go wzięła i od razu zaprzyjaźniła trójkę uszoli? Ktoś miał podobne doświadczenie? Czy mój Rudy nie poczuje się przytłoczony dwojgiem nowych lokatorów? W ogóle myślicie że powinnam go zabrać z tego sklepu? Wszystkie uszatki są w miarę w podobnym wieku ale nie wiem czy to dobry pomysł liczę na waszę doświadczenie i rady