Dwa lata z rzędu podczas remontu w domu spędzałam z królikami miesiące letnie w bloku z całą ścianą samych okien na jedną stronę (bodajże południowy-wschód). Upał sakramencki, ja ledwo żywa, ale wychodziłam rano do klimatyzowanej pracy i wracałam wieczorem. Pożyczałam na te miesiące przenośny klimatyzator, żeby mi króliki nie poumierały z gorąca i nikt się nie przeziębiał ani nie chorował.
Ale - gwoli szczerości - nie był to na pewno klimatyzator wydajny na tyle, by w mieszkaniu było chłodno - było chłodniej niż bez niego, ale nie osiągaliśmy temp. 20 stopni czy mniej.
Klimatyzator (nowoczesny, nie taki jakiego ja wtedy używałam) można ustawić na pożądaną temperaturę, Wydaje mi się, że jeśli zwierzaki nie będą miały kilkunastostopniowych skoków ciepła w ciągu doby, to nic im nie będzie.