Morris wpadl w szal hormonalny i w oczekiwaniu na sterylizacje roznosi wszystko dookola w drobny mak
I trudno sie mowi, cwiczymy nasza cierpliwosc z D., ale z jedna rzecza to nasza Malpa przesadza. Otoz znalazla sobie nowe hobby - przegryza sznurek, ktorym przymocowujemy kuwete narozna do szczebelek, a pozniej rzuca nia po calej klatce, wyrzucajac zawartosc... Jest to o tyle klopotliwe, ze zamykamy Morrisa tylko na noc, albo gdy nas nie ma, a ona wtedy robi taki roz***dziel, ze pozniej sama siedzi w jednym miejscu klatki i dziwi sie, co sie stalo, jakby czekala, az ktos jej posprzata... I nie wie, gdzie siusiu robic
Taki to zboj... A ja tez juz nie wiem, jak zabezpieczyc te kuwete, zeby ona takiego balaganu nie robila. Macie jakies pomysly? Bylabym wdzieczna