Wczoraj o godzinie 22:30 odeszła od nas Nusia
Była pod naszą opieką jeden miesiąc i jeden dzień...
Przez ten czas ciężko pracowaliśmy nad uczynieniem jej życia łatwiejszym i lżejszym. Tak dobrze nam szło...
Wieczorem zauważyliśmy, że czuje się źle - początkowo sądziłam, że to chwilowy spadek formy i uszata się pozbiera, ale jej stan się pogarszał. Zdecydowaliśmy się na podanie leków i dogrzewanie, ale Nusia zgasła w ciągu kilku minut.
Całą noc wyrzucałam sobie, że może gdybym nie czekała, tylko zadziałała szybciej, wszystko wyglądałoby inaczej, całą noc zastanawiałam się, co przeoczyliśmy i dlaczego królik o godzinie 17 był zwyczajnie aktywny, o 22 umierał na naszych oczach
Sekcja wykazała stłuszczoną wątrobę, zgrubiały odźwiernik, płyn w jamie opłucnowej, nieoperacyjny ropień przy aorcie oraz zmienioną, cienką ścianę żołądka. Bezpośrednią przyczyną śmierci było jej przerwanie i pęknięcie żołądka.
Jest mi strasznie smutno i źle, i tak przykro, że się nie udało
Żegnaj, nasza przystaniowa baryłeczko