Biszkopt i Vega się dogadują, cały dzień były ze sobą sam na sam i żadnych szkód cielesnych oraz materialnych nie zauważyliśmy. Nie ma już takiej euforii jak wczoraj, coraz częściej odpoczywają w różnych miejscach. Vegusia już się tak nie boi jak wczoraj, dzisiaj leżała wyciągnięta koło nas na dywanie.
No i Vega naśladuje Biszka w każdej kwestii, dzisiaj np. wskoczyła mi na kolana, bo znieść nie mogła, że Biszkopt siedzi zadowolony i coś chruma z mojej ręki. Ona oczywiście też musiała i za chwilę miałam dwa rude przepychające się pyszczki, chcące dopchać się do mnie.
Nie gonią się już tak jak wczoraj, Biszkopt chyba się zmęczył tymi podbojami, bo w naturze ma bycie leżakiem podłogowym, a tu takie szaleństwa nagle nastały z nienacka.
W każdym razie, jeśli chodzi o Vegę, to jest już zupełnie inna niż wczoraj (ooo, teraz np. tyka pyszczkiem moją nogę
). Z każdym dniem będzie coraz lepiej, tak myślimy!