tamdadaam! nareszcie wykradłam komputer, a wraz z nim możliwość wrzucenia zaległych foteczek
tak w przystani było w środę rano:
na pierwszy ogień wypuszczony został Opelek bąbelek
było pyszne śniadanko
chwile zadumy nad mleczykiem
"pomaganie" w sprzątaniu
a jak wiadomo porządki męczą okrutnie i należy po nich odpocząć
Marchewka tradycyjnie była bardzo rozmowna, na szczęście aparat nie przejął się zbytnio jej burkami i udało nam się strzelić taki oto portrecik
A co do Marchewki to muszę powiedzieć, że dzisiaj zaobserwowałam mały, maciupci postępik.
Marchewa, po 20 minutach panicznego bania się wszystkiego zaczyna obczajać, że dwunogi nie gryzą, nie krzywdzą, a czasem nawet mogą pogłaskać, i pod warunkiem, że w tym samym czasie do pyszczka trafia jakaś pyszność nie jest to najgorsze
poza tym uznała za super zabawę sikanie w Opelkowej klatce kiedy on biega w drugim pomieszczeniu...
A trójgłowy potwór nieustająco brojąco rozbrajający :diabełek
i przy jedzeniu:
i na wysokościach:
i we własnych włościach
w ogóle zauważyłam że najodważniejsza jest Pani tygrysica (Goldi, tak?),pcha się do wszystkiego, włazi na kolana (będą zdjęcia, obiecuję!), natomiast najbardziej socjalizacji wymaga Vega(?) - oberwane uszko, boi się gwałtownych ruchów i widać, że jest mocno zdominowana przez pozostałe rudziaki.
brzuchy panienek bez zmian...okrągłe jak piłeczki...
ot taki krótki uszaty raporcik