Jestem tu nowa, jednak piszę, bo ciągle mam problemy z żywieniem mojego uszatka. Królik jest już dorosły, ma 3 lata. Od małego nie miał wprowadzanego mokrego pokarmu, bo posłuchałyśmy się [z moją mamą] pani sprzedawczyni, co powiedziała, że jak nie je mlecza to nie urośnie. Wiem jednak, że świeżutki pokarm powinien być niemalże podstawą żywienia królika. Jednak, cóż z tego, skoro w tej chwili Balbi po 'mokrym' dostaje rozwolnienia? Ostatnio po raz kolejny dostał 'depresji' i nie chciał nic jeść ani pić. Nie udałam się do weta, bo mu to samo przechodzi. Brutalnie? Karmię go wtedy 'na siłę', bo wiem przecież, że po 24h pustego żołądka króliczego zaczyna być na prawdę źle. Ostatnio była to kwestia podsunięcia mu pod nos mlecza, babki i ogólnie trawy których nigdy nie dostawał, wcześniej była to pekinka- zajadał się aż mu się uszy trzęsły. I to są takie przełomy, królas zaczyna normalnie jeść. I nawet biegunki nie dostał! Teraz mamy z nim kolejny problem- chyba znudził mu się jego stary granulat [beznazwowy, produkowany 'prywatnie', który jako jedyny bardzo mu smakował, i nie miał żadnego rozstroju po nim]. Możliwe, że granulat zmienił coś w swoim składzie, jest teraz bardziej zielony i mniejszy. Balbu nie chce go jeść! Martwi mnie to, bo nie stać mnie na ciągłe kupowania granulatu za 15 zł, z resztą, kiedyś kupiłam mu Duo Cuni, i wybierał tylko większe pałeczki. Nie mam już pomysłów, jak mam żywić Balbu, przecież nie może żyć tylko na suszonej babce zuzali. Piszę to po to, że może ma ktoś jakiś pomysł, a może i mi ulży, bo ostatnio dokładnie przez moim wyjazdem Balbi złapał 'depresję' i przez niego miałam zostać w domu, bo przecież nie zostawię chorego, tęsknącego króla znajomej. Pozdrawiam.