Dziś była akcja "spręż lecznicowy"
Rzekotka wymyśliła sobie kichanie
, więc trzeba było zabrać ją do doktora. w konsultacji z Miszczem wzięliśmy ją samą, bez maluchów. do tego trzeba było zgrać możliwości terminowe doktora, oscareza i moje (usługa transportowa + PanTerek na przegląd). To był wyczyn! jak już to się udało, to reszta potoczyła się gładko. Doktor wyoglądał Rzekotkę, która mimo intensywnego futrowania przez oscareza dość schudła, zaordynował leki bezpieczne dla maluchów i wróciliśmy na sygnale do dzieciarni w gnieździe
Teraz trzymajcie kciuki, żeby leki wzmocniły naszą mikromamusię. Przydadzą się też kciuki za najmniejszego malucha - zaczął wyraźnie odstawać od rodzeństwa rozwojem, będzie dokarmiany.
Reszta bandy wygląda cudnie. temu czarnemu spod czerni wychodzi Rzekotkowy brąz - pewnie będzie tak samo szylkretowy jak mama
dwa zrobiły się ewidentnie budyniowe, dwa kolejne (w tym ten najmniejszy) mają kolor...hm. blady brąz wpadający w szarość? coś takiego. i właśnie widzę, że oczywiście rachunek mi się nie zgadza
ale to pewnie tata/dziadek/wujek oscarez sprostuje