Witam,
jestem tutaj nowa, zarejestrowalam sie, by uzyskac odpowiedzi na nurtujace mnie pytania. Moze zaczne od samego poczatku
W zeszly czwartek kupilam krolika - baranka. Mial 5-6 tygodni. Zakupiony u hodowcy, nie w sklepie. Krolik (bezimienny, nie zdazylismy mu nadac imienia nawet) byl lizusem, chodzil za nogami, moimi i chlopaka, przybiegal na "zawolanie" (gdy sie kucnelo). Ogolnie bardzo duzo biegal i jak sie go zamknelo w klatce, chcial wyjsc. Nie zauwazylam zadnych zmian u niego. Postanowilam isc po weekendzie do weterynarza na kontrole. Niestety nie doczekal sie jej. W niedziele rano zachowywal sie normalnie, tak jak zawsze. Chlopak wrocil do domu popoludniu i zauwazyl ze jest jakis "dziwny". Nie zna sie na krolikach - stwierdzialam ze jest osowialy (mam dwa kroliki u siebie w domu). Pobawil sie chwile z nim i zauwazyl ze przewraca sie na jedna lapke - prawa przednia. Pozniej nie mogl juz chodzic, przewracal sie na dwie i prawie nie wstawal. Jako, ze to byl 6 grudzien, udalo mi sie znalezc weterynarza ktory nie byl specjalista od krolikow, ale weterynarz to weterynarz. W drodze krolik sie nie ruszal - mial zamkniete oczy. Bylam przekonana, ze zdechl. Nawet nie oddychal. Przed budynkiem weterynarza zaczal mi sie ruszac - dziwnie wyginac. Jak kot. W gabinecie zgial sie w pol (brzuchem do gory), zaczal sie telepac. Mial przestraszone oczy, dwie panie weterynarz zgodnie stwierdzily, ze trzeba go uspic, by nie cierpial bo za niedlugo sam zdechnie. Tyle, ze w meczarniach. Pamietam swojego pierwszego krolika jak cierpial - podpisala zgode na uspienie. Wstrzyknely mu cos ( nie wiem co to bylo ale przestal sie telepac i wolniej oddychal), lezal zgiety, pani weterynarz go glaskala. Nigdy w zyciu nie widzialam tak otwartych i przerazonych oczu u krolika.. Powiedziala, że cos o cisnieniu miedzyczaszkowym. Jak go zabieralam, zapytalam sie co moglo mu byc, powiedzialy ze nie wiedza dokladnie co (sekcja zwlok moze odp na moje pytanie) i wygladalo to na problemy neurologiczne..
Tu moje pytanie - co moglo sie stac krolikowi ? Mialam go trzy dni, mial 5-6 tygodni, hodowca nie mowil mi o zadnych chorobach. Jadl normalnie, nie pil z poidelka tylko pojemniczka mniejszego, grobelki robil normalne
Jestem juz po szoku, przez 3 dni dochodzilam do siebie, zameczalam sie myslami ze moze moglabym go uratowac?