Tak zgadzam się Małgosia jest cudowną osoba .
Świetnie się opiekuje króliczkami, tylko że jest sama do tej opieki. Mieszka na wsi i pracuje . Przy takiej ilości królików nie wiem jak sobie sama radzi , pewnie pada na pysk.
Wiem ,ze największą trudność Małgosi sprawia opieka nad królikiem chorym z racji ograniczonego dostępu do weta. Wiadomo tylko wet wiejski od dużych zwierząt a nie od królików. Czy np można by do azylu zabrać zwierzęta , które wymagają stałej opieki weterynaryjnej, a zdrowe brykałyby po trawce?
Wiadomo , na wsi jest mnóstwo dobrego świeżego jedzenia . Dodatkowo w azylu gdzie jest paru wolontariuszy , zawsze znajdzie się ktoś , kto ma chwilkę czasu żeby pojechać do weta na miejscu , niż jak Małgosia musi zwalniać się z pracy , bo musi kilkadziesiąt km jechać na wizytę .
Przepraszam , nie chciałam nikogo urazić , to tylko moje zdanie , wynikające z obserwacji , a i własnych doświadczeń . Bo sama jeżdżę do weta ponad 100 km i nie jest łatwo ze względu na pracę zawodową .
Oczywiście apeluje także o wszelką pomoc dla Małgosi.