Napiszę o Bercie albo raczej Dziubku, czy też Filipku, bo tak jest w domu nazywany
Jest nieśmiałym króliczkiem. Na początku bał się każdego najmniejszego ruchu i uciekał, a teraz już nie ucieka tak od razu, ale jak się bardzo powoli podchodzi, to nawet można pogłaskać. Generalnie boi się człowieka, ale jak się nie ruszam, to podchodzi, obwąchuje mnie i liże po rękach, nogawkach, skarpetkach
Rano robi nieziemskie piruety. Kica do przedpokoju, ustawia się w najdalszym kącie i w 3 susach wkicowuje do pokoju. To są takie mega susy - wysokie i dalekie, jakby ćwiczył trójskok
Potem jest tzw. rodeo, czyli przypadkowe kicanie z potrząsaniem to główką, to dupeczką i jeszcze z jednoczesnym obracaniem się wokoło.
Wieczorem staram się go brać i głaskać, bo generalnie lubi być głaskany. Zgrzyta wtedy ząbkami i mruży oczy, ale trzeba go złapać i samemu zacząć go głaskać.
Upodobał sobie róg w pokoju i tam załatwiał się uparcie, więc postawiłam mu tam drugą kuwetę i teraz nie ma problemu, bo się załatwia do kuwety, a drugą ma w klatce, ale tamta jest rzadko używana. Preferuje tą zewnętrzną.
Ząbki mu rosną dość szybko, a przez przodozgryz nie ściera ich prawidłowo, więc raz na jakiś czas mu podcinam siekacze i jest git. Wydaje mi się, że przytyło mu się, bo zrobił się taki kulisty
A może to futerko mu się napuszyło
Jest przekochany.