Osoba podpisała umowę, musi ponieść konsekwencje. Tak jak niektórzy wspominali. Sprawiedliwość musi zapanować: uratowaliście biedactwo już jeden raz: ale ratowanie jej po raz drugi nie powiodło się. To już przesada wszystkiego: ludzkiej głupoty itp. można wiele mówić...., ale interwencja od osoby która adoptowała umęczone zwierzę:O nie zwróci Megi, niestety... próbuje powstrzymać emocje, ale się nie da. Mój adopcyjny Filip zmarł na moich rękach po czterech miesiącach, pomimo natychmiastowej wizyty u dr Barana i podania leków. Wtedy sama w żałobie chciałam umrzeć za niego; życie za życie. Filip miał najlepsze warunki, był troszku schorowany, ale obwiniam się za to cały czas, choć minął ponad rok. Miał prawidłową dietę, a jednak był delikatny. Pamiętam, jak cierpiał, nie mogłam mu pomóc a płacz i jęk, jedyne dźwięki jakie wydał z gardełka, gdy u mnie mieszkał, było ostatnie głośne westchnienie śmierci. Człowiek zasypia, króliki wzdycha gorzej niż dziecko a koń płacze. Gdy czytałam wątek Megi, od razu przypomniałam sobie o wszystkim... nigdy taka osoba nie powinna być uniewinniona. Czy ta kobieta/osoba pozwoliłaby cierpieć swojemu dziecku? Czy ktoś pozwoliłby by adoptowane dziecko umierało w rodzinie? Nie, ta osoba poniosłaby konsekwencje. Życie Megi i ona sama, pomimo że jest królikiem a nie człowiekiem, było jest i będzie, tak samo wartościowe jak tej pani, jej dzieci i moje.
Wybaczcie za tak emocjonalną wypowiedź i może przesadzoną według niektórych. Jednak człowiek jest zwierzęciem.