Meldujemy się z Nkosim już z Krakowa.
Uszak jest przekochany, wygląda jak zając. Myślałam, że będzie chciał mnie zjeść w ramach odwetu za podróż w majtkowo- różowym transporterze
, a tu niespodzianka, daje się nawet pokiziać.
Z transporterka od razu wyszedł i rozrabia mi w pokoju. Zdążył już nauczyć się wskakiwać świniom na klatkę i pięknie na nie natupać.
Prosiaki mają go w kuprach, a on siedzi i zastanawia się jak wyżreć im sianko przez pręty, bo to jego na pewno jest gorsze.
Poza tym wyduldał pół poidełka, zabobczył klatkę i chyba jest zadowolony, bo na razie może robić co chce i staram się go nie tykać, żeby się chłopina nie stresował.
Zrobił też 3 luźniejsze bobki, przepięknie rozmazał je po klatce... ale te następne są już w porządku. Zaglądnął do miseczki, wyjadł kilka chrupek i ruszył na dalsze podboje.
Z tego miejsca chciałabym też bardzo, bardzo, bardzo mocno podziękować wszystkim, u których przebywał Nkosik, dziewczynom z Fundacji, Pani Ani szczególnie za dostarczenie nam chłopca na dworzec w Warszawie w środku dnia
. Jesteście kochani!