Kicek jutro jedzie na DT do Poznania. Tymczasowo przebywa u mnie. Na 90% małemu musiało się cos złego dziać, stąd wniosek, że niby królik agresywny. Gdzie tam (przynajmniej na razie). Kicek daje się brać na ręce - owszem, nie lubi specjalnie tego, bo mu serduszko szybciej zaczyna bić, ale nie kopie, nie drapie, nie gryzie i nie wyrywa się. Jak go odebrałam miał 5cm szpilki na łapkach - przycięłam. Wczoraj godzinkę posiedział na kureczkę w klatce, później poczuł się pewniej. Odbyła się wieczorna toaleta, zjadł pięknie kolację złożoną z różyczki brokuła, marchewki i sałaty. W nocy rzucał siankiem, bo znalazłam je rozwalone po całej klatce. Rano z kolei zjadł wszystkie pałeczki CC, jakie dostał (nie dostał wiele - z 5 może). Biegunki brak. Podziabał mniszka. Smakuje mu
Nawet pokicał trochę po pokoju. teraz już ciekawsko nastawia uszka, wierci się i nie boi, jak koło niego przechodzę. Jeszcze jeden dzień i by był miziak roku!
A jak kuwetkuje! W życiu na oczy kuwety nie widział, zaimprowizowałam mu kawałek kartonu z Pinio w rogu klatki - wszystkie siuśki trafiają tam. gorzej z bobkami, które są strasznie małe. obstawiam, że to przez złą dietę. Tak czy siak jest grzeczniejszy niż to moje cikowate
Przepraszam za bałagan. Cały dzień mnie nie było, więc nabrudził kawaler