Aczkolwiek 7h na pewno nie mogłabym czekać (zwłaszcza jeśliby to zdarzało się ciągle) i rozumiem, że to faktycznie może człowieka mocno wyprowadzić z równowagi. Zastanawiam się - i tu pytanie do Andy'ego - czy nie byłoby możliwości np. zostawienia zwierzaka na zdiagnozowanie, jeśli od personelu wiemy, że jest jakaś straszna obsuwa, i odebranie go np. po pracy? Może można się w ten sposób dogadać?
Życzę wszystkim miłego dnia i żadnych dzisiaj kolejek
njagorsze bylo nawet nie czekanie a to ze w efekcie czekania, wizyty nie bylo efektu ... bo nie bylo wiadomo co jest ze zwierzakiem, znajoma bardzo dobrze poinformowana i duzo wiedzaca o krolikach stawiala wstepna diagnoze ale ja chcialem lekarza i pewnosci zeby wiedziec co robic,
lekarz niestety nie potrafil tego zdiagnozowac - nie mam o to pretensji
nastepnego dnia znowu pol dnia stracilem, juz prywatnie tym razem z tym samym spkowskim zwierzem na badanie w innym miejscu gdzie bez kolejki .... i za darmo dowiedzialem sie co jest, wiem wreszcie co jest i wiem ze operacja jest potrzebna teraz ... na szczescie chwilowo zwierze przestalo krwawic
lekarka jest mloda i nie ma jeszcze doswiadczenia ... ale nie mam pretensji bo zrobila wszystko co w jej mocy i dala leki, ktore nomen omen mialy pomoc i pomagaja
starszy lekarz dzien pozniej diagnoze postawil od razu
chodzi o to ze polaczenie czekania z brakiem efektu ... jest niezbyt dobra mieszanka zeby nie powiedziec wybuchowa
a ponadto problem dlugasnych kolejek w ogonku istnieje, bagatelizowanie go i dyskusje ... tego nie zmieni
ta sama lekarka jednak potrafila zrobic kilka dni pozniej u innego stowarzyszeniowego zwierza .. cos co lekarz przeoczyl i chwala, w imieniu zwierza jej za to .... bo napewno po zabiegu poczulo sie lepiej