Witam Was serdecznie, zalogowałam się specjalnie by zadać pytanie odnośnie ś.p. króliczka Apcia. Chłopak kupił sobie go niecałe trzy tygodnie temu w galerii, pani w sklepie powiedziała, że szczepiony, bywam u chłopaka codziennie, więc bardzo przywiązałam się do zwierzątka. Klatkę miał dużą, dostawał sianko (suche sprawdzałam), granulat o ile się nie mylę Vitapol dla królików, no i oczywiście wodę. Zaczynał się przyzwyczajać do ludzi, nieśmiało kicał po sofie (baliśmy się jeszcze go puszczać po podłodze) W ten wtorek dostał troszeczkę marcheweczki, ale nadgryzł ją dwa, może trzy razy, pan w zoologicznym powiedział że można wziąć taką imitację marchewki i to ma jakieś witaminy. To też nadgryzł dwa trzy razy. Apcio po południu niestety nie zrobił normalnych bobków,jak miał w zwyczaju, tylko miękką kupkę i cały był brudny. Odstawiliśmy mu granulat, oczywiscie marchewkę i tę imitację marchewki - zostawiliśmy sianko i wodę. Zachowywał się dość normalnie - jak zwykle, tylko, że kupki miał miękkie z czasem było to konsystencji gęstego płynu o bardzo brzydkim zapachu. Jak tu gdzieś przeczytałam - nie wolno było go myć pod bieżącą wodą więc nalaliśmy do miseczki przegotowanej letniej, chłopak go trzymal, a ja delikatnie myłam go wyparzoną szmatką . Po całym zabiegu osuszyliśmy go ręcznikiem, przytrzymaliśmy go w nim na chwilę, by potem się nie zaziębił i trafił znów do klatki. Mieliśmy ogromną nadzieje, że mu przejdzie. We środę rano jednak nic się nie zmieniło i wzięliśmy go do weterynarza. Pani umyła go pod bieżącą wodą (!) ale się nie kłóciłam, bo pomyślałam że pani wie lepiej, dała mu dwa zastrzyki - glukozę z solą fizjologiczną i antybiotyk - nie zapytalam jaki, bo sami wiecie emocje. Miał obniżoną temperaturę ciała, pani nam poleciła, żebyśmy go owinęli w coś ciepłego i przyłożyli butelkę z ciepłą wodą.Tak zrobilismy. Klatka była w pomieszczeniu ciepłym, dostał większy, nowy domek, dostawał sianko i wodę, a kupki były dalej takie same. Wczoraj rano jeszcze sobie chwilę pokicał, ale po chwili chłopak zauważył, że Apcio się nie rusza - odszedł z tego świata. I teraz - co mogło być przyczyną jego zgonu? Co mogliśmy jeszcze zrobić? Albo co zrobiliśmy źle? Bardzo nam przykro, a ja nie mogę się pogodzić z tym, że zdechł