Kubuś ma się dobrze. Potrzebuje trochę czasu, żeby się zaaklimatyzować, ale mimo wszystko wywala się uroczo na płask.
Jest kochany, chociaż burza hormonów nim nieźle miota.
Aktualnie chętnie wciąga suszony mniszek i babkę lancetowatą, a poza tym smakuje mu koperek, pietruszka, natka pietruszki i brokuł. Wodę pije litrami, ale trudno się dziwić jak tak biega tam i z powrotem.
Znalazłam u niego jeszcze jeden guzek... Jeden jest w pachwinie a drugi przy przedniej łapce. Będę to uważnie obserwować.
Na razie słabo kuwetkuje. Postanowiłam zacząć od podstaw - wysypałam mu część klatki żwirkiem i obserwuję, gdzie sika najczęściej. Stopniowo włożę tam kuwetę ze żwirkiem i może Kubuś załapie o co chodzi.
Bobeczki robi na razie malutkie, mam nadzieję, że na dniach będą zbliżone do bobków moich pociech.
Pozostaje czekać.
A tu kilka zdjęć uszolka:
Wszystkie fotki za kratkami, bo jak się go wypuści, to z aparatem nie da się nadążyć.