Czy można jednocześnie kochać zwierze oraz (nieświadomie) sprawiać, że jest ono nieszczęśliwe? Moim osobistym zdaniem NIE. Niewiedza nie jest dla mnie usprawiedliwieniem. Nie wszystkich rzeczy trzeba się przecież uczyć, również intuicja powinna podpowiadać nam co jest dla naszego małego przyjaciela najlepsze. Trzymanie królika w klatce wielkości przypominającej transporter, w której zwierze nie może swobodnie się położyć, jest dla mnie całkowitym nieporozumieniem. Zaniedbane futerko i przerośnięte pazurki są jedynie dodatkiem. Cieszy mnie jedynie fakt, że królik nie był karmiony chlebem i innymi "specjałami". Z relacji Agnieszki (która go dziś odebrała) w poprzednim "domu" wcinał sianko i warzywka, więc mam nadzieje, że pod kątem zdrowotnym wszystko będzie w porządku. Całe szczęście dla Milorda koszmar, związany z miniaturowym m4 właśnie się skończył i trwał tylko (aż) 2,5 roku. Kawaler ma przed sobą całe życie, w którym zdąży się jeszcze nabiegać.
Milord jest pięknym ciekawskim włochaczem, który na początku czuł się nieco zagubiony w "olbrzymiej" 100 cm klatce. Myślę, że niedługo nauczy się z radością wykorzystywać większą przestrzeń jak i możliwość wybiegu. Króliś w najbliższym czasie odwiedzi weterynarza (po raz pierwszy w swoim życiu), ale już teraz rozpoczynamy akcję nowy dom
Milord najbardziej ucieszyłby się z nowego domu stałego, jednak w jego sytuacji zależy nam nawet na tymczasowym. Ten króliczek musi poczuć wiatr we włosach podczas wyskoków, skoków, przewrotów, galopów i wszystkich innych "ów".
poznajcie Milorda:
...........
Stan zdrowia Tuptusi dalej jest pod znakiem zapytania
Tuptusia oczywiście ma się dużo lepiej, ale mimo (obecnie) prawidłowej diety, normalne bobki przeplatają się od czasu do czasu z lekką biegunką - wszystko jest najprawdopodobniej związane ze sposobem żywienia w poprzednim domu, co trwało przez całe dotychczasowe życie Tuptusi (obecnie ma 9 lat) Czasu niestety nie da się cofnąć, zmian, które powstały w organizmie Tuptusi również nie, ale zrobimy wszystko co w naszej mocy aby funkcjonowała normalnie.
Jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek mi powie, że żywi królika "jak mu się podoba" i nie mam racji w sprawie prawidłowej diety, bo jego zwierzaczkowi od lat nic nie dolega - oficjalnie ogłaszam użyję kałasznikowa, więc najwyżej będziecie mnie odwiedzać w więzieniu
Wracając do Tuptusi po badaniach krwii wiemy na pewno, że mamy do czynienia ze stanem zapalnym. Decyzja o leczeniu zostanie podjęta po otrzymaniu pozostałych badań (w tym tych najważniejszych wątrobowych). Jakby tego było mało i problemy gastronomiczne Tuptusi nie były wystarczające, dochodzi duże prawdopodobieństwo, że Tuptusia może mieć chore serduszko
Tuptusia podczas leżakowania często w ostatnim czasie charczy i zdarza jej się bardzo ciężko oddychać, doktor Ziętek słynie u nas z niesamowitego słuchu (mam wrażenie że słyszy więcej niż widac na rtg płuc
), więc w pierwszej kolejności samiczka została dokładnie osłuchana statoskopem - doktor jest przekonany, ze w płucach nic "nie ma", w związku z powyższym w poniedziałek pędzimy na echo serca i modlimy się aby to nie było nic poważnego.
Skąd problemy sercowe? Ano znowu kłania się zła dieta i otyłość.. i znowu wraca mój kałasznikow...
Tuptusia i jej podusia