Absolu, zmartwiałam przy Twoich wpisie, zalałam się łzami, ale nie o mnie tu chodzi - tylko o Ciebie i Ogonka...
NIe poddawaj się, nie daj się smutkowi, choć to trudne - ale dla Ogonka byłaś wszystkim, odszedł przy Tobie, czuł się kochany. Spełniłaś swoją misję w 300%, wynagrodziłaś mu te wszystkie lata tragicznego życia - on to wiedział, czuł - króliki potrafią być takie wdzięczne - i on był.
Taka miłość połączona z ciągłą opieką i strachem o malucha jest jak uzależnienie, zresztą chyba każda miłość jest nałogiem. NIkt nie zastąpi Ci Ogonka, nie o to chodzi. Ale króliczych używek jest nieskończenie wiele - a Ty możesz im jeszcze pomóc swoją miłością, wiedzą, potencjałem, opieką, dbałością.
Trzymaj się, Olu! Ogonku, żegnaj, kochany, śliczny królisiu