Ja natomiast oddałam SPK 8 lat ciężkiej pracy za darmo, często całą dobę i nigdy nie spotkałam się z tak podłym atakiem na dorobek, który stworzyłam kosztem wszystkiego - studiów, pracy zawodowej i życia prywatnego.
Traktuję SPK jak świętość i każdy atak odbieram osobiście, przestaję wtedy jeść i coraz bardziej chudnę. W domu mam 7 królików, w tym dwa na dt, a 4 adoptowane od SPK, od początku jestem domem tymczasowym, pracuję za darmo w SPK codziennie od godziny 8 do 1 w nocy, przez 7 dni w tygodniu, również w nocy - odbieram telefon całą dobę - każdy telefon, wiele lat jeździłam na interwencje, na każde wezwanie również w nocy.
Rozumiem, że 2 tygodnie pracy z Ogonkiem są ważne.
Ale nie pogodzę się z tym, że za plecami SPK osoba, której zaufaliśmy NAJBARDZIEJ opowiada na temat stowarzyszenia, że jesteśmy niegodni zaufania i aby nam nie przekazywać darowizn, bo wydajemy pieniądze "nie wiadomo na co". I że te opinie rozgłaszane są od co najmniej pół roku, również w lecznicach weterynaryjnych. Dociera do mnie coraz więcej szczegółów
Nie wiem, dlaczego powstała ta opinia i co ma na celu, ale jako Prezes jestem zobowiązana bronic stowarzyszenia, które prowadzimy bardzo ciężką pracą, kosztem rozpadu wielu związków, również mojego i kosztem swojej bezdzietności oraz niskiej jakości życia - gdyż wszystkie pieniądze wydajemy na sprawy związane ze stowarzyszeniem. Jest to wysoka cena i stąd moje wzburzenie.
Nikt w stowarzyszeniu od 8 lat nie jest w stanie wziąć na siebie tak olbrzymiej odpowiedzialności finansowej, jaką ja biorę na siebie, nikt nie potrafi odważyć się kandydować na prezesa wiedząc, że za najmniejsze potknięcie w prowadzeniu finansów stowarzyszenia grozi kara w wysokości 750 tysięcy zł. Ja jestem tego świadoma i wiem, ile musiałabym sprzedać, aby pomóc stowarzyszeniu zapłacić taką karę, gdyby popełniono najmniejszy błąd. I godzę się na to, bi poświęciłam swoje życie dla dobra zwierząt. Jestem weganką, nie wegetarianką, nie jestem hipokrytką.
Dlatego też każdy bezpodstawny atak będę tępić z całą stanowczością i nie będę tego ukrywać, bo stowarzyszenie musi trwać, nie po to oddaliśmy za nie 8 lat swojego życia, nie po to uczestniczymy w wielu pracach związanych z prawami zwierzat, nie po to prowadzimy tyle kampanii, wzorują się na nas inne organizacje i ufa nam wielu ludzi.
To nie są dwa tygodnie rehabilitacji Ogonka, ale 8 lat ciężkiej pracy.