Ja bym wolała zdjęcia nie ruszane - nie kadrowane, nie obrobione, chyba, że faktycznie wystaje kawałek objedzonej nogi albo w kadrze bobek króliczy się zawieruszy. Ale takie rzeczy obetniemy... spoko! Główny problem to kwestia kolorów i ich ustawienia na różnych monitorach. Rozświetlania, zabawa balansem bieli itp. Zmieniony i zapisany plik może świetnie wyglądać na monitorze właściciela, ale próbny wydruk pokazuje, że jest mocno przepalone, albo niedoświetlone. I w tym wypadku zmiany najlepiej, najszybciej i najłatwiej można dokonać w pliku źródłowym. Jeżeli graficzka przygotowuje go u siebie to ma zapisaną całą historie zmian i wie gdzie powinna się cofnąć i co zmienić.
Nie robię tego złośliwie. Prace nad kalendarzem na 2013 rok są już rozpoczęte po to aby nie robić wszystkiego na ostatnią chwilę.