Autor Wątek: Drugi królik a stres  (Przeczytany 6283 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline kata_strofa

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2819
Drugi królik a stres
« dnia: Listopad 15, 2011, 12:55:47 pm »
Moja Mierzwiakowa, odkąd zamieszkała z Mają-Trollem klatka w klatkę (w celach zapoznania i pierwszego etapu zaprzyjażniania) jest naprawdę mocno zestresowana. Po ostatniej akcji, gdy podczas starcia z Trollem prawdopodobnie czymś się uderzyła w głowę, widać, że po prostu nerwy ją zżerają  :/ Rano jak daje im jeść Mierzwiak nie biegnie jak zwykle do miski, tylko odczekuje dłuższą chwilę, jak Troll przestanie się ruszać i skupi się na konsumpcji i dopiero potem zaczyna ostrożnie jeść. Dziewczyny wypuszczane są na zmianę - gdy Troll jest na wolności i podchodzi do klatki Mierzwiaka, Mierzwiak od razu rzuca się do ataku z warknięciem i zadartym ogonem (widać to na zdjęciu w temacie moich królików). odwrotnie taka reakcja nie występuje, Troll nie zwraca uwagi na Mierzwiak łażącą obok jej klatki, a Mierzwiak z drugiej strony bardzo rzadko w tamte rejony się zapuszcza. Ponadto Mierzwiakowa choć wcześniej uwielbiała przebywać pod kanapą, teraz boi się tam wchodzić, bo Majka urządziła tam sobie "Trollownię" (rozsiewa bobki na kocu, czasem też podsikuje). Siedzi coraz częściej w nogach u mojego męża (czuje się tam bezpieczniej). Problem jest taki, że obie są bardzo dominujące, ale każda w inny sposób. Troll jest taki "hop do przodu", widać, że bardzo chciałby się przyjaźnić z Mierzwiak, siedzi koło niej, czuwa przy klatce, jest w miarę spokojny i zrównoważony. Natomiast Mierzwa się bardzo broni, od razu gotuje do ataku, a przy tym ogromnie stresuje. Na razie kilka ich spotkań kończyło się masą powyrywanego futra plus ostatnio także urazem u Mierzwiaka (a wczoraj także lekkim zatkaniem...). Nie wiem już czy przerwać na chwilę, czy nie dawać za wygraną i zabrać jutro dziewczyny na spotkanie w kuchni. Poradźcie mi proszę. Oczywiście dużo już czytałam, przejrzałam tematy o zaprzyjaźnianiu i miniaturke, ale przy skrajnie odmiennych charakterach moich uszatych panien, wszystko jest takie trudne  :/  I jeszcze ten mały, delikatny, wystraszony/wkurzony Mierzwiaczek, którego tak strasznie mi żal...


Dignity. Dignity is an important quality everyone should have.

Offline ewa2610

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 6868
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Gips i Eklerka
  • Za TM: Gin, Tonic, Alf, Cola, Koka, Kuba, Fuzel i Gaja
Odp: Drugi królik a stres
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 15, 2011, 13:09:33 pm »
u nas próba zaprzyjaźniania Coki i Coli skończyła się póki co na koszmarnych biegunkach Coki, piszczeniu na sam widok Coli i nerwowych ucieczkach przy każdym szybkim ruchu - i dobry efekt dało odseparowanie chłopaków od siebie. Po kilku dniach Coki się wyciszył, kłopoty z brzusiem ustały i Cola wrócił do swojej części pokoju. Więc moja rada jest taka, aby dać im kilka dni odpoczynku, żal mi na samą myśl o zestresowanej Mierzwie...

Offline kata_strofa

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2819
Odp: Drugi królik a stres
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 15, 2011, 13:25:02 pm »
Ewa, to może być dobry pomysł, żeby na kilka dni wynieść Trolla z pokoju, niech się waleczna lwiczka uspokoi, odsapnie, a potem zacząć na nowo, od kuchni, wanny itd. Nie dać się po raz pierwszy po przerwie spotkać na terenie Mierzwiaka. Wypiorę też koc spod kanapy (albo wywalę), żeby Mierzwiak znów poczuła się pewnie u siebie. U niej te zachowania agresywne wydają się wynikać głównie z niepewności.
Z drugiej strony jak czytam o zaprzyjaźnianiu wszędzie jest, żeby nie przerywać  :/ Stąd moje dylematy.


Dignity. Dignity is an important quality everyone should have.

Offline ewa2610

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 6868
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Gips i Eklerka
  • Za TM: Gin, Tonic, Alf, Cola, Koka, Kuba, Fuzel i Gaja
Odp: Drugi królik a stres
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 15, 2011, 13:44:43 pm »
Widać czytałyśmy te same teksty:) Ja też próbowałam nie rozdzielać, ale biegunki sprawiły, że zostaliśmy zmuszeni do odseparowania chłopców. Wyniosłam Colę z ich pokoju i  kiedy po kilku dniach wrócił, sytuacja znacznie się poprawiła. Mam nadzieję, że dziewczyny zakopią topór wojenny!
Swoją drogą widzę, że Fuzel to sobowtór Trolla, ale z innym charakterem, Fuzio jest dupowaty do potęgi:)

Offline rice_cookie

  • Administrator
  • *****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 2243
  • Płeć: Kobieta
    • Stowarzyszenie Pomocy Królikom
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Moje króliki: Malutka
  • Pozostałe zwierzaki: Koteły - Rudy i Rydz
  • Za TM: [*]Stefan 7lat/17.11.2005 , [*]Szaza 4lata10mesięcy/17.04.2016, [*]Felczysław 10lat6miesięcy
Odp: Drugi królik a stres
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 15, 2011, 15:10:59 pm »
Rozdzielać raczej chyba można ale raczej nie na długo, bo zabawa będzie od początku, niestety najskuteczniejsza jest cierpliwość- po prostu trzeba im dać do zrozumienia, że niema innej opcji, muszą się zaprzyjaźnić...
NERV-GOD'SinHIShaeven.ALL'SrightWITHtheWORLD.


Offline Eni

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2918
  • Płeć: Kobieta
  • moje posty są prywatnymi opiniam, NIE jestem z SPK
  • Lokalizacja: Głogów/Bardo
  • Moje króliki: Bizu
  • Pozostałe zwierzaki: Kajtek, Stella, Benio
  • Za TM: Amie [10.06.2013] Agneau [13.06.2014], Jasiu [13.02.2017]
Odp: Drugi królik a stres
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 15, 2011, 16:00:12 pm »
Moja Mierzwiakowa, odkąd zamieszkała z Mają-Trollem klatka w klatkę (w celach zapoznania i pierwszego etapu zaprzyjażniania) jest naprawdę mocno zestresowana. Po ostatniej akcji, gdy podczas starcia z Trollem prawdopodobnie czymś się uderzyła w głowę, widać, że po prostu nerwy ją zżerają  :/ Rano jak daje im jeść Mierzwiak nie biegnie jak zwykle do miski, tylko odczekuje dłuższą chwilę, jak Troll przestanie się ruszać i skupi się na konsumpcji i dopiero potem zaczyna ostrożnie jeść. Dziewczyny wypuszczane są na zmianę - gdy Troll jest na wolności i podchodzi do klatki Mierzwiaka, Mierzwiak od razu rzuca się do ataku z warknięciem i zadartym ogonem (widać to na zdjęciu w temacie moich królików). odwrotnie taka reakcja nie występuje, Troll nie zwraca uwagi na Mierzwiak łażącą obok jej klatki, a Mierzwiak z drugiej strony bardzo rzadko w tamte rejony się zapuszcza. Ponadto Mierzwiakowa choć wcześniej uwielbiała przebywać pod kanapą, teraz boi się tam wchodzić, bo Majka urządziła tam sobie "Trollownię" (rozsiewa bobki na kocu, czasem też podsikuje). Siedzi coraz częściej w nogach u mojego męża (czuje się tam bezpieczniej). Problem jest taki, że obie są bardzo dominujące, ale każda w inny sposób. Troll jest taki "hop do przodu", widać, że bardzo chciałby się przyjaźnić z Mierzwiak, siedzi koło niej, czuwa przy klatce, jest w miarę spokojny i zrównoważony. Natomiast Mierzwa się bardzo broni, od razu gotuje do ataku, a przy tym ogromnie stresuje. Na razie kilka ich spotkań kończyło się masą powyrywanego futra plus ostatnio także urazem u Mierzwiaka (a wczoraj także lekkim zatkaniem...). Nie wiem już czy przerwać na chwilę, czy nie dawać za wygraną i zabrać jutro dziewczyny na spotkanie w kuchni. Poradźcie mi proszę. Oczywiście dużo już czytałam, przejrzałam tematy o zaprzyjaźnianiu i miniaturke, ale przy skrajnie odmiennych charakterach moich uszatych panien, wszystko jest takie trudne  :/  I jeszcze ten mały, delikatny, wystraszony/wkurzony Mierzwiaczek, którego tak strasznie mi żal...

Ja próbowałam zaprzyjaźnić moją Miśkę z tymczasowiczką Issą. Niby wszystko było fajnie, leżały obok siebie przez kraty, nikt nikogo nie atakował, ale... Jak raz niedomknęłam Issy, ta wypadła na Miśkę i tak się kotłowały, że ja oberwałam rozdzielając je. Miśka miała oskalpowany łepek przez środek pysia. Od tej pory Miśka reagowała strachem na Issę, a jak czuła się bezpiecznie (np. przy mnie) to startowała do ataku. A Issa jest wyluzowanym królikiem i nawet nie okazywała agresji - po prostu jak nie podobała jej się bliskość Miśki, to capnęła ją zębami i robiła dalej swoje.
Miśka przestała jeść w obecności Issy, chowała się w najdalszym kącie kojca, bała się wychodzić, zrobiła się nerwowa na każdy ruch czy odgłos. Próbowałam dawać im mocnej melisy za radą weta, kontrolować spotkania, budować pozytywne skojarzenia - ale nic to nie dało. Miśka czując Issę bała się ruszyć i miała ataki paniki, a Issa zaczęła się na nią w końcu rzucać przez pręty.
Nie miałam serca ich tak męczyć, a i weterynarz króliczy kazał rozdzielić, bo stres u królików może przecież doprowadzić do choroby.

W ten sposób Issa poszła do adopcji.

Nie wiem, co Ci poradzić. Samice ciężko zaprzyjaźnić, jeśli nie są dominująca i uległa. Ja próbowałam miesiącami. A Miśka nawet po rozdzieleniu, jak tylko poczuła zapach Issy wchodziła w tryb ataku. Czytając o życiu dzikich kóliczków doszłam do wniosku, że przyjaźń kobieca jest nienaturalna, bo króliki łączą się w pary i to w nich żyją, nie stricte w stadzie.
Strasznie było mi przykro oddać Issę, ale nie umiałam zmusić zwierząt do pokochania się i uważałam za egoizm je stresować.

Nie wiem, czy wszystkie króliki są takie pamiętliwe, czy tylko moja Miśka - ale już któryś raz zauważyłam, że ona ma dobrą pamięć i kojarzy zapach ze złym przeżyciem latami.
Wsadź wrażliwego na przeciągi króliczka w koszyk na rowerze, prowadzaj z natury panikującego królika na automatycznej smyczy, wyprowadzaj zwierzaka niczym psa do lasu czy na trawnik w mieście i... dziw się, że królik choruje...

Offline kata_strofa

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2819
Odp: Drugi królik a stres
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 15, 2011, 22:11:56 pm »
Eni to nie jest pocieszające  :/
Dziś widzę, że Mierzwiak jest bardziej wyluzowana, dała mi się pogłaskać, ma apetyt. Może ten atak z niedzieli i wczorajsze zatkanie tak źle na nią podziałały. Na szczęście akurat ona nie jest pamiętliwa, wydaje się żyć tak jakby każdy następny dzień był początkiem czegoś nowego. A to jest fajne :)
Jeśli chodzi o samców to na wszystkich męskich tymczasowiczy (oczywiście wykastrowanych) Mierzwiak reagowała jeszcze gorzej niż na Maję, to dopiero był sajgon  :krzywy2 Wydaje mi się, ze tu pleć nie ma takiego znaczenia, raczej jej szczególny emo-charakter. Ona jest taka introwertyczna, wycofana, ogólnie wydaje się nie lubić ani ludzi, ani innych zwierząt, ani królików  :(
Nie ma to jak zostać króliczym psychologiem  :DD
Dzisiaj już nie mam siły, ale jutro rozdzielę króliczki tak do soboty, zobaczymy jaki będzie efekt.


Dignity. Dignity is an important quality everyone should have.

Offline Jadwinia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3127
  • Płeć: Kobieta
Odp: Drugi królik a stres
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 15, 2011, 23:53:26 pm »
U mnie pomogła przeprowadzka. A i tak zaprzyjaźnianie trwało 3 doby - coraz rzadsze walki, na które z płaczem musiałam patrzeć, ale nie chciałam ich rozdzielać i zaczynać od nowa   :icon_cry byłam przerażona ale i bardzo zdeterminowana. I po tym traumatycznym zaprzyjaźnianiu sielanka trwała ok 1,5 roku, po czym znów zaczęły się walki na śmierć i życie...

To "nie rozdzielać" w moim rozumieniu tyczy się zajęcy, które mają ze sobą bezpośredni kontakt, które mogą ustalać hierarchię... przez kraty nie ma raczej takiej możliwości. W sumie trudno się dziwić reakcji Mierzwiakowej... samiczki są terytorialne i denerwują je nieproszeni goście - pewnie w jakiś sposób królewna czuje się zagrożona przez obecność na jej terytorium plejady obcych królików...wydaje mi się, że naprawdę jeśli chodzi o charaktery uszatych, masz podobną konfigurację jak ja  :krzywy2 co nie znaczy, że u Was zaprzyjaźnianie przebiegnie według tego samego scenariusza  :przytul

Ja to widzę tak: rozdzielić panny do osobnych pomieszczeń i za tydzień - dwa (skoro Mierzwa ma krótką pamięc, to może krócej) zacząć zaprzyjaźnianie od nowa, na zupełnie neutralnym gruncie. I tu albo poprosić zaprzyjaźnioną zakróliczoną osobę o przyjęcie diabołów do siebie i zaprzyjaźnienie, albo wyjazd z zającami na weekend w miejsce, gdzie żadna kosmata zajęcza stópka jeszcze nie stanęła  :P I po wypuszczeniu ich razem trza zacisnąć zęby i pozwolić działać naturze  :nie_wiem oczywiście pilnując, by nie doszło do rozlewu krwi... Nie rozdzielać, obserwować mowę ciała, czy widać jakikolwiek postęp, czy agresywne zachowania występują rzadziej...czasem jest to zauważalne po kilku, czasem po kilkudziesięciu godzinach.

No i jest jeszcze szkoła zaprzyjaźniania stopniowego, bazującego na budowaniu pozytywnych skojarzeń, a więc nie dopuszczająca walk, ale ja nie próbowałam... :/

tu artykuł ze strony HRS : http://www.rabbit.org/journal/4-4/tough-bonding.html

Powodzenia Kochana, trzymam kciuki  :przytul
« Ostatnia zmiana: Listopad 16, 2011, 00:08:23 am wysłana przez Jadwinia »
"Przestań się oszukiwać, Ty też jesteś królikiem (...) Wszyscy tu jesteśmy królikami, w różnym wieku, w różnym stopniu, i kicamy sobie po świecie (...)"Lot nad kukułczym gniazdem, Ken Kesey