poza tym, ze chodze wyspana, to prawde mowiac troche sie dziwie.... moze ja trafialam na takie kroliki, albo cos...nie raz spedzalam noc w pokoju, gdzie moje stoja. jakos klatki nigdy niegryzly. mieszkania duzego nie mam, wrecz malutkie, wiec gdyby bardzo halasowaly to raczej w sypialni bym slyszala. biegaja ile sie da, czyli prawie caly dzien. nie pracuje, czasem wychodze na miasto. na komende "no do klatki" wskakuja i grzecznie siedza. rano sa troche niecierpliwe, ale to z powodu tego, ze najpierw wyprawiam TZ-ta do pracy, a jak juz on wyjdzie to puszczam, to jedyny moment w ktorym potrafia wziac prety do pyszczka. o i teraz tak mysle, ze jedynie Popiolka nad ranem troche przekopuje klatke, ale da sie przy tym spac. wieczorem, jak ja juz sie klade, to tez komenda "do klatki" i same pieknie wskakuja. czeka na nich swieza porcja sianka, jakies smakolyki i mam spokoj. poprzednie kroliki podobnie, mialam wczesniej dwa. nie wiem, moze dlatego, ze daje im zabawki do klatki, moze dlatego, ze mam gigantyczna klatke i krole naprawde maja w niej co robic....