Pozwoliłam sobie założyć taki temat, bo bardzo często ludzie pytają mnie o to co robić w przypadku gdy królik hałasuje w nocy i nie daje spać... skopiuję tu ostatnią z moich wypowiedzi na ten temat, mam nadzieję, że jednak trochę uspokoi
"zrozpaczonych i niewyspanych" opiekunów
"[...] ja to rozumiem, że gryzienie klatki nie należy do przyjemności porannych... sama mam w domu 3 króle - w sypialni. Rysieńka teraz chyba wiosnę teraz (22 luty 2006 r.) czuje, bo taki w nią szatan wstąpił, że aż strach...
Wczoraj mi wylazła z kojca rano, ale takiego rumoru narobiła przy tam, że mnie obudziła o 5 rano i to na szczęście... wyszła z kojca a w pokoju luzem biegaja Toffik i Funiek - jakby doszło do starcia, to nie obyłoby się bez ran... Kojec jest wg mnie precyzyjnie zabezpieczony przed przypadkowym kontaktem królików nie lubiących się, ale jak widać i to udało się pokonać w przypływie impetu.
Od około tygodnia gryzie tak pręty kojca, że nie sposób jest przy tym spać, jest pobudzona nad ranem, biega w tym kojcu z miejsca na miejsce, rzuca zabawkami - no mówię Ci - istna burza... a dodać chciałam, że jest to ponad pięcioletnia królica wysterylizowana już ponad 3 lata temu.
Opowiadam o tym wszystkim, bo chcę przekazać, że króliki mają swoje nastroje, mają humory na spanie, na posiadywanie, ale też na rozrabianie i złość Taka pora jak teraz - jeszcze nie wiosna, ale się zbliża... to jest moment, który dodatkowo nasila jeszcze wszelkie pobudzenia królików. Normalnie Ryśka nie jest taka narowista - raczej spokojna, przytulanka i pieszczocha. Prętami daje znać o sobie tylko w momencie gdy np. spóźniam się ze śniadaniem... ale teraz to nie ma związku z moimi spóźnieniami - po prostu dostała takiego "kopa wiosennego" i nie sposób w to ingerować - trzeba przeczekać...
Swoją drogą - mimo iż to męczące jest, to ja jednak wolę takie rozrabiające króle, bo wiem, że są zdrowe, mają się dobrze, są wesołe. Gorzej psychicznie znoszę stan nasilonej spokojności u tych zwierząt. Do takiego rozrabiania trzeba przywyknąć i tyle - czasem jest to bardziej czasem mniej drażniące, ale zawsze sobie wtedy należy pomyśleć, że przecież tak jak małe dziecko czasem ma humory, tak i zwierzak może. Trzeba być wyrozumiałym na takie zjawiska i wytrzymać.
Powodzenia
ps. ja osobiście jestem sceptycznie nastawina do wszelkiego rodzaju prób uspokajania królika gryzącego pręty... albo trzeba go nie zamykać w klatce, albo darować sobie inne podchody. Niektórzy wynoszą klatki do kuchni na noc, czy do łazienki, ale to jakoś mnie nie zachwyca, bo sugeruje, że zwierzak w domu jest ok, gdy nie przeszkadza, a jak coś robi nie po myśli człowieka to zostaje delikatnie mówiąc "usunięty z pola widzenia". Może jest to jakaś tam metoda, na chwilę spokoju nocą dla mało odpornych, ale takimi posunięciami nie wprowadza się wcale spokoju w życie tego królika, tylko jeszcze bardziej go dezorientuje. Ja nigdy swoich królików nigdzie nie wynosiłam, a nie od zawsze one biegają luzem. Kiedyś były normalnie zamykane w klatkach na noc, też gryzły pręty i rozrabiały - jakoś mi się udawało to przetrzymać. Jedyne próby z uspokajaniem Toffika robiłam biorąc go w nocy na ręce na kilka minut. Dawało to spokoju potem kilka godzin, ale nie likwidowało oczywiście chęci tarmoszenia klatki Metody z zakrywaniem klatki kocem czy ręcznikiem, albo układaniem książek na klatce by dociażyły całość i troszkę osłabiły odgłosy szarpania prętami próbowałam może z raz czy dwa i bardzo szybko doszłam do wniosku, że to złe pomysły."