Biedna Kluseczka
Ważne, że nie zaznała cierpienia z powodu nagłej choroby.
Olu, Madziu i Wszystkie Wolontariuszki Azylu w Toruniu
Wiemy, jak ciężko Wam w takich chwilach, kiedy nagle ujawnia się dotąd nie rozpoznana choroba u króliczka, kiedy mimo starań i szybkiej reakcji nie można uratować uszatego życia - to wszystko przeżywamy z Wami po drugiej stronie monitora
Nie możecie brać na siebie odpowiedzialności za to, że choroba - często dobrze ukryta w organizmie królisia - zwyciężyła
Nikt z nas nie obciąża Was tą odpowiedzialnością, bo wiemy ile poświęcenia od każdej z Was otrzymują Azylanci. Jesteście jak Siostry Miłosierdzia dla królasków (nie chcę tu urazić niczyjej religijności, szczególnie w dniu świątecznym), ale Wasza działaność ma dla uszatych przyjaciół porównywalne znaczenie, za co i królaski i my wszyscy - opiekunowie uszatych serduszek - jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni
Każde azylowe królicze istnienie ma dzięki Wam szansę na zaznanie choć odrobiny króliczego szczęścia. Jedne mają go mniej i niestety odchodzą, inne mają więcej tego szczęścia i znajdują nowe kochające domy i kochających opiekunów. Ale te wszystkie szczęśliwe historie nie miałyby miejsca, gdyby nie Wasze codzienne poświęcenie, wspaniałe zorganizowanie i ogromnie kochające królaski - Wasze serca .
Wszystkie uszatki, które odeszły mimo szybkiej reakcji i wspaniałej opieki w Azylu i u doc. - poznały dzięki Wam jak wspaniałe może być życie króliczka domowego.
:
***
Jeśli nie zmienią się przepisy o zwierzętach domowych - nadal ludzie wyrzucający swe dotychczasowe zwierzęta domowe nie będą ponosić odpowiedzialności za swe okrutne wobec nich czyny. Wystarczyłoby narzucić wymóg rejestracji zwierzęcia domowego choćby na poziomie zakupu w sklepie, przyjęciu z adopcji, czy administracji budynku - ewentualnie na podstawie wizyty u Wet. czy zakupach w sklepach Zoologicznych. Taka ewidencja trwałaby jakis czas - ale z pewnością ułatwiłaby dojście do przejęcia odpowiedzialności za bezdomność zwierząt przez ludzi, którzy je porzucili. Gdyby takie zwierzę nagle zniknęło z domu właściciela - a on nie potrafiłby uzasadnić jego zniknięcia - odnalezione zwierzę - trafiało do schroniska czy potem do adopcji - a koszty ponosiłby feralny opiekun, który zwierzę porzucił. Albo możnaby nałożyć podatek od zwierzęcia domowego - jednakowy dla wszystkich- wtedy każdy po kolejnym rozliczeniu podatkowym mógłby otrzymywać zwrot, jako uznanie odpowiedzialnego zajmowania się swym domowym pupilem z pełną odpowiedzialnością. Skoro rodziny muszą brać odpowiedzialność za swych bliskich, to dlaczego nie można tego zastosować w stosunku opiekunów i ich zwierząt?
***
Przepraszam za ten offtop, ale nie mogłam się powstrzymać od napisania tego co myślę. Mam nadzieję, że Tobie Olu i Tobie Madziu będzie troszkę lżej na sercu mając świadomość, że każdy z nas próbuje w codziennym życiu uświadamiać swoje otoczenie na temat prawa króliczków do godnego życia i zaopobiegania ich bezdomności. Jesteśmy z Wami całym sercem