Chyba tak już będzie, że co roku... na wiosnę, zła passa nas nie opuszcza...
Dzisiaj w nocy, umarła Mamboo, która była pod cudowną opieką w domu tymczasowym w Warszawie. Kasia, która się nią opiekowała, tak jak miesiąc temu kiedy to u Mamboo pojawił się problem z jelitami - bardzo szybko i odpowiednio zareagowała, wczoraj też mimo późnej pory zadzwoniła do mnie, masowała małej brzuszek, podała espumisan i natychmiast pojechała do weterynarza.
O 1 w nocy Mamboo miała zabieg - okazało się, że miała bardzo silne wzdęcie + wrzody, które doprowadziły do perforacji żołądka. Mimo, że się wybudziła, nie przeżyła do rana....
Kasiu, zrobiłaś dla niej wszystko co było możliwe, u Ciebie miała prawdziwy dom, może tylko tymczasowy - ale dom... kochający, troskliwy, pełen miłości....
Bardzo Ci za to dziękuję, tak samo jak Andy_wawa za to, że w nocy zorganizował pomoc i samemu weterynarzowi - Panu Piotrowi Okapa z lecznicy Dogeria za to, że próbował małej pomóc i za to, że czuwał przy niej do 4 nad ranem...
Czasami po prostu chciałoby się powiedzieć, że.... już wystarczy tego złego
((