Witajcie,
Mam problem z moim Tymkiem (9miesięczny lewek) - otóż dzieje się z nim coś niepokojącego. Minimalne zmiany zauważyłam wczoraj - mniejsza ruchliwość, unikanie kontaktu ze mną, ale te objawy pod wieczór zniknęły i znowu był rozrabiaką. Niestety dzisiaj tak ok.11 znowu coś się dzieje i to raczej już na poważnie: chowa się w kątach, odfukuje się, gdy próbuje go przenieść na jego legowisko(zdarza się, że gdy próbuje masować jego brzuch on lekko kąsa, żebym przestała), nie patrzy na siano, za to rzuca się na marchew i granulat, a efekt jest taki, że od 11ej ani jednego bobka. Wczoraj na noc było ich bardzo dużo, tylko może ze 2 połączone włosami. Biorę pod uwagę hipotezę zakłaczenia albo wzdęć, ale sama nie wiem. Zazwyczaj Tymosław biegał po całym pokoju, wskakiwał z zaskoczenia na mnie, albo namolnie bzyczał (dojrzewanie), dzisiaj jest ospały, chowa się po kątach, siedzi na kurkę, zgrzyta ząbkami co jakiś czas. Wodę pije, gdy ją mu pod nos postawię, to samo z siankiem. Podejrzewam, że na granulat by się rzucił, ale nie wiem czy mu podać. Parzę mu miętę i zastanawiam się co dalej, bo żaden z 5 weterynarzy z mojego miasta go nie przyjmie(wiecie, majówka, kto by się zwierzakami przejmował...),a nie mam auta, żeby jechać do kliniki (najbliższa to 100km drogi). Poradzcie cos, plizz