Byłam u Piaseckiego i powiedział to czego sie spodziewałam ze nic się nie da juz zrobić i trzeba szybko zrobić eutanazje. Króliczek zaczoł chudnąć nawet nie zauważyłam tego przez te guzy:( Potem wyszłam i na poczekalni pożegnałam się z nim. Uśpienie trwało bardzo szybko, dał zastrzyk w uszko i króliczek odleciał w ciągu 2 sec. Bardzo mi się to podobało bo słyszałam ze robi sie 2 zastrzyki a tu był tylko 1. Króliczek się nawet nie wyrywał. Jak wrócilam z nim do domu to zauważylam że poleciała mu krew z noska, dlaczego?
Teraz leży w pudełku na balkonie, jutro go pochowam bo dzisiaj już było ciemno jak wróciłam. Szkoda mi go bardzo. On był usypiany w tym samym czasie co fretka która już była stara i chora, mam nadzieję że króliczek odszedł razem z ta fretka i że nie będzie im smutno.