Witajcie,
od czasu kastracji, którą Szarak miał dwa lata temu, pierwszy raz gmerałam mu dzisiaj w intymnych okolicach, przy okazji wycinania posklejanej sierści.
Odchyliłam skórę i co znalazłam? Jakieś takie dziwne strupki, martwicę? Tak to wygląda:
- jakby pozostała skóra po prostu uschła i został taki strupowaty płat (z obu stron wygląda to tak samo).
Miał oglądane to jakiś czas po kastracji (czyli dawno temu) przez naszą panią dr (potem, na kontrolach, nie zaglądała mu tam);
Nie ma dookoła zaczerwienione, więc może i mu to nie przeszkadza, nie podrażnia... ale wolę się upewnić u Was.
Nie powinno mu to odpaść, albo może zostać usunięte? Nie grozi to powstaniem stanu zapalnego? Ropnia?