hmmm... straramy się powoli z czikiem przejśc na tę nowa diete, ale ciężko jest, widze że chodzi w kólko głodny,otórz moja miniaturka ważąca 1,25kg potrafi w ciągu dnia wszamać 2-3 duże marchewki, pęczek pietruszki. a pół kilogramowa paczka granulatu znika w ciągu niecałego tygodnia, maluszek wcina zawsze az mu sie uszy trzęsą, w klatce ma 2 spore miski, takie jak dla yorka, czy ratlerka, i taka miseczke granulatu dziennie zjadał (no miał mieć nieograniczony dostęp to miał) ale z dnia na dzień zabieram łyżeczke granulatu, i staram sie dawać mu marchew rano i wieczorem, ale niuniek po zżarciu (dosłownie!) marchewki i granulatu (od rozpoczęcia diety minęło 5 dni wiec po po codziennym stopniowym odejmowaniu łyżki stołowej granulatu z miski została połowa i jeszcze troszke tego co dotychczas dostawał) jak słyszy że ktoś jest w kuchni, przychodzi, siada koło lodówki i czeka
jak nikt na niego nie reaguje to zaczyna siadać na stopy, podgryzać nogii wspinać sie na nie, jak ktos przechodzi z kuchni do pokoju gdzie stoi klatka to biega od nóg domownika od miski i tak w kółko, jest smutny, osowiały i siedzi cały czas w kącie klatki obok misku albo tak przy niej śpi, starałam sie tę ilośc granulatu który ma dostawać podzieliś na 2, i dawać cześć rano, i część wieczorem... ale między tymi karmieniami jest jeszcze gorzej niż duża porcja rano
dzienna ilośc granulatu ktróry zjadał to ok, 80g (tyle mieści sie w misce) +marchewki i zioła.
teraz je ok 45g granulatu, może troszeczke wiecej, nie wyobrażam sobie żeby została mu jedna łyżka granulatu rano i jedna wieczorem, i na obiad warzywka...
Czy to normalne że królisiowi jest tak ciężko? i że zrobił sie taki marny przez zmniejszenie ilości pokarmu?