pracujemy nad adopcjami...co możemy zrobić więcej, są wakacje i taka jest rzeczywistość...
my z Magdą chyba pojedziemy do sanatorium na miesiąc, bo myślenie 72 h na dobę - jak, gdzie, kiedy, z którym do doc, do schroniska, do Bydgoszczy, do Torunia, po klatkę, po jedzenie, na rtg, na badanie krwi - kilka takich akcji na dobę, non stop, bez przerwy, dzień w dzień...co chwilę tel., co chwilę mail, co chwilę chory królik, co chwilę problem, gdzie umieścić kolejnego chorego, żeby wszystko miało ręce i nogi, żeby niczego nie zaniedbać, to jest logistyczny kosmos, a problemy się tylko piętrzą.
przepraszam za mojego posta, ale mam/y chyba mały kryzys...
***
trzymajcie kciuki za Timbo i Daisy