A więc...
"Newsy" z życia Sashy.
Byłam z malutką dzisiaj u weterynarza- na razie nie udało się wbić igły, aby pobrać krew do badań ( morfologia+biochemia+cukier) ponieważ żyły są zapadnięte, a łapki opuchnięte. Nawet na uszku żyły się zapadły
Koniec z kroplówkami- Sasha jest przewodniona, dlatego ta opuchlizna łap.
Mała została wykąpana( do połowy) oraz bardzo mocnie podcięta- tzn, przy odbycie futerko zostało wygolone, ponieważ porobiły się paskudne odparzenia, które mam smarować Solcoserydem. Sasha nadal jest wzdęta- przelewa się w brzusiu, jednak sam brzuch jest już miękki
Nadal ma dostawać Matoclopramid oraz metacam, oraz espumisan razem z masażami.
Sasha coraz lepiej sama je, jednak nadal jest dokarmiana criticalem- wczoraj był istny przełom, ponieważ dziabnęła troszkę granulatu i zjadła kilka liści cykorii. A nie jak do tej pory sam koper i bazylię.
Oczywiście mała jest wychudzona bardzo znacznie, ale to wszystko jest do nadrobienia.
Uszata zaczyna również coraz intensywniej łazić po pokoju- gdzieś już pisałam, że mieszka bezklatkowo- i w nocy swobodnie kicała. No i zapaskudziła mi budkę od drapaka (
) i przeniosla spać sie do wiklinowego koszyka.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wspierali i wspierają mnie w długiej drodze do zdrowia Sashy
Specjalne podziękowania dla dori, zgagi i agi.s za wysluchiwanie moich niekończących się histerii i obaw