Jak przywoziłam Gucię z Gogolina do Katowic, trzymałam ją zawiniętą w kocyk na kolanach. Widziałam, co robi, a że siedziała grzecznie, to nie musiałam się martwić, że nagle skoczy tacie na kierownicę. Prawda jest taka, że to nie jest zbyt bezpieczny sposób przewozu, ale wtedy nie wpadłam na nic innego, jedyna alternatywą było włożenie jej do normalniej klatki z trocinami do bagażnika (na szczęście mamy samochód combi).... Mi się ten pomysł nie podobał i teraz wiem, że podróż na kolanach Gucia zniosła lepiej, niż gdyby siedziała w klatce, bo pod koniec już spała niemal.