Wczoraj zabieg trwał ok 4h o wiele dłużej niż wszyscy zakładali, w sumie ok 6 ropni zostało usuniętych w tym największy był prawie wielkości piłeczki pingpongowej jeszcze drugi był duży reszta to mniejsze, trzeba było usuwać w całości, miałam to szczęście ,że mogłam asystować przy zabiegu jako, że było to w tkankach miękkich zabieg był przeprowadzany przy głupim jasiu i znieczuleniu w dość dużych dawkach bo mała co 20 min zaczynała już się wierzgać, mimo że nie bolało jej za bardzo podczas zabiegu ale wiadomo stres strach i czuła ,że jednak coś tam robią trzeba było mocno trzymać mała wtulała mi się w ramiona.Dzisiaj byliśmy u weta na kontroli szwy ładnie wyglądają na razie nie jest opuchnięte a z sączków nic nie leci,szwy są od szyi do połowy tułowia i jeden szew z boku, ten na szyi kazano nam przysypywać propolisem bo na szyi szwy delikatnie odchodzą wiadomo takie miejsce no i mała się poci więc trzeba aby mniej ja bolało, obecnie już dostała traumeel mamy jeszcze kupić Mercurius z tej samej firmy ,ale ciężko go na razie dostać.Wetka mówiła że najgorzej będzie na trzecią dobę będą wychodzić siniaki mała będzie się czuła bardzo obita,na razie jest obolała ale je i bobczy.Na razie jest oddzielona kojcem niestety od Dziuni i Dukata bo Dukat zaczął ją ganiać w nocy niestety zapach jej się zmienił przez leki i wczorajszą chemię.Obecnie troszkę się o nią boję, mamy wskazanie aby jak tylko zdejmą szwy iść na całość jeśli chodzi o odporność więc mała dostanie po zdjęciu ich beta glukan i co miesiąc zastrzyk na odporność bo jest duża możliwość ,że ropień z boku był przerzutem ponieważ nie był połączony z resztą.
Jeżeli dysponuje ktoś nadwyżkami takich leków jak beta-glukan, scunamune lub inne które można podawać królikom to będziemy wdzięczni.