Otóż chciała bym się was poradzić.
Sytuacja dotyczy mojej adopcji- młodego samczyka królika, waga ok 3 kg.
Chłopak został przyniesiony do TOZ 6 grudnia- to była chyba sobota.
Pojechał na tymczas, a 2 dni później został wykastrowany.
Tymczas miał już drugiego uszaka- też samczyka, wykastrowanego już kilka miesięcy temu.
Po 2 tygodniach babeczka zapoznała króliki nie przez kratki- było nawet ok, pogwałciły się oczywiście, i to sporo, poganiały, ale potem się wszystko uspokoiło. Uszaki zaczęły się tolerować, tymczas- Pusio- był przyjazny do ludzi, dawał się głaskać. Ponieważ wszystko było ok- została podpisana umowa adopcyjna.
Sielanka trwała gdzieś 2 tygodnie
Po tym czasie Pusio zaczął być agresywny- atakuje TŻ babeczki, gryzie go po rękach, nogach, nie daje się dotknąć, wydaje dziwne, warczące dźwięki jak się chce do niego podejść. Broni dywanu, po którym bryka, o klatce to nawet nie wspominając.
Zaczął atakować drugiego uszaka- który jest totalnie przerażony, jak drugi królik do niego podchodzi, to pada "na płask" i się nie rusza, nawet jak Pusio zaczyna wydzierać z niego kłęby sierści i gryzie.
Króliki nie mieszkają w jednej klatce, mają dwie, osobne, są puszczane tylko razem na dzień.
Co tu robić? Na razie poradziłam pani wizytę u weterynarza, żeby wykluczyć podłoże zdrowotne- podejdzie w poniedziałek lub wtorek.
Ale jak okaże się, że to tylko behawioralne, to co tutaj robić? Zaprzyjaźniać? A co z agresją do ludzi? Babeczka zaczęła bać się uszaka, boi się do niego podejść, bo ją "chapnie"