Autor Wątek: Czy dać mu odejść? Eutanazja.  (Przeczytany 124 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Czy dać mu odejść? Eutanazja.
« dnia: Kwiecień 02, 2024, 16:49:51 pm »
Mój Franciszek ma prawie 11 lat (brakuje mu 3 miesiące). Jest seniorem i doszliśmy w tej chwili już do ściany z lekami i zabiegami. W skrócie: ma niewydolność wątroby - dostaje leki co jakiś czas w zastrzyku i na stałe hepatiale forte, niewydolność nerek i problemy z pęcherzem moczowym, nawracające zapalenia pęcherza i piasek, który co 2 miesiące ma wypłukiwany pod narkozą - bierze shilingtong pian, urosept, no-spa, furagina i nefroherb, bardzo mocno sika, mocz jest brązowy, mulisty i gdy tylko go się podniesie natychmiast obsikuje wszystko i wszystkich, czasami mu ten mocz wyduszam gdy się długo sam nie załatwia. Do tego dochodzi atonia jelit, jest na gaspridzie i metoclopramidum od wielu miesięcy. Obecnie praktycznie nie je sam tylko jest karmiony przez strzykawkę. Wygląda to trochę dziwnie bo gdy usłyszy szelest worka to jest dość mocno podekscytowany ale gdy zobaczy jakie to jedzonko tylko powącha i odchodzi. Ma bardzo wybiórczy apetyt. Niby chce ale nie jest zainteresowany  gdy mu coś położę. Od nowego roku jego waga leci regularnie w dół. Miał robione usg brzucha, rtg całego ciała i badania krwi. Krew wyszła idealna. Mocz ma zbyt mały ciężar właściwy. Ważę go co drugi dzień. Wprowadziłam mu do diety siemię lniane i ziarna słonecznika - to jedyne co w tej chwili sam je. A i tak nie rzuca się na to tylko podjada powoli przez cały dzień. Je naprawdę bardzo mało sam. I mimo, że karmię go granulatem sukcesywnie chudnie. W tej chwili waży 2,034. W zeszłym tygodniu było 2,050, w niedzielę 2, 042 no i teraz 2,034. Weterynarz powiedziała, że jeśli jego waga spadnie poniżej 2 kg będzie problem z narkozą i kolejnym płukaniem pęcherza, które powinniśmy zrobić w połowie kwietnia. Na apetyt daję mu też digestherb, który je chętnie ze strzykawki ale apetytu mu JUŻ nie poprawia. Dostaje też leki przeciwbólowe, najpierw dostawał słabszy, tera ma pyralginę z powodu zwyrodnienia kręgosłupa, które nadaje się na rehabilitację.
Mam mieszane uczucia. Franiu szarpie swój ulubiony karton, liże mnie po rękach, sam też się myje i czyści. Niby zachowuje się normalnie, nie wygląda na chorego. Ma kilka łagodnych guzów, włókniaków, które dają się przesuwać i go nie bola. Największym problemem jest teraz to, że nie chce jeść sam i mimo dokarmiania tuczącym przecież granulatem i ziarnami nadal mi chudnie. Granulatu dostaje 2 strzykawki po 5ml 3 razy dziennie. Zachęcam go do jedzenia jak tylko mogę. Koperek, pietruszka, szeroka trawa, mniszek, sałata rzymska - wszystko tylko skubnie albo zje jeden listek i to koniec. Zęby są w dobrym stanie wg weta. 
Nie wiem co robić bo wet mówiła że już innych leków nie może mu podać bo już nie ma jakich. Jest leczony na nerki, pęcherz, jelita, wątrobę. Co 2 miechy płukanie pęcherza pod narkozą wziewną. Teraz może być z tym problem. Nie wiem co robić... Chcę się nim opiekować jak długo się da ale ostatnio mam myśli że ciągnę jego życie na siłę. Nie wiem jak on odczuwa komfort tego życia. Czy go bardzo boli, czy cierpi. Ogólnie jest mało ruchliwy i ciągle przysypia a nawet śpi w czasie dnia tak mocno że chrapie i leci mu głowa na wszystkie strony jak szczeniakowi. Jak wyczaić że to już jest TEN moment? Wet na razie niczego nie sugeruje, chociaż przyznaje że królik jest stary i schorowany.