Oj raczej chyba jednak nie dam rady by został u mnie... 4 króliki by były, a mnie ciągle nie ma w domu w tygodniu. To jest jednak problem.
Dziś o 6 rano karmienie było stresujące, bo mały coraz bardziej się denerwuje i wyrywa. Nie chciał połykać, ale jakoś udało się mu dać około 15 ml. Ja mu zostawiam miseczkę siekanej zieleniny (natki pietruszki) i widzę, że ją podjada sam.
O 10 to był istny bój przy karmieniu - on ma już naprawdę szczerze dość strzykawki
Karmiłam go do 12, w dwie osoby, zawijając w ręcznik a i tak się z niego wyrywał. No i najgorzej, że się buntuje i nie połyka - tylko czasami machnie językiem. W sumie może mu wcisnęłam z 10 ml.
Kontaktowałam się rano z Oazą, bo nie było bobków wcale. Miałam zalecenie robienia masaży oprócz tego dokarmiania, ale sprowokowalam krolika inaczej do zrobienia kilku bobków - postawiłam w przedpokoju (on zajmuje przedpokój, ma klatkę siedemdziesiątkę otwartą - wczoraj był zamkniety dziś już go wypuściłam - i do dyspozycji przedpokój oraz kuchnię, bo łazienkę jednak zamykam) kuwetę moich króli, nie wyczyszczoną i jak do niej wszedł, to był cały rytuał
Bródkowanie, sikanie... no i boby poszły też
Co prawda nie za dużo, ale zawsze. Małe i ciemne - od zupek dla niemowląt.
Poza tym postawiłam mu też miskę z rozciapanym z wodą granulatem - taką papkę zrobiłam - i już trzy razy widzialam jak ją podjada, więc myslę, że mimo iż nie daje się tak karmić jak za pierwszym razem, to dopełni tymi dodatkowymi pokarmami.
O 14.15 będzie zastrzyk z antybiotyku.