Ja wiem, wiem - że sikanie na kanapę to nie jest powód do dumy dla opiekuna królika, że zjadanie kabli i mebli też nie - ale wiecie, powodzenie wypuszczenia królika w mieszkaniu z klatki w głównej mierze zależy od tego na ile jesteśmy w stanie dopasować się do temperamentu i upodobań naszego zwierza. Bo to o to w tym chodzi. A co się na to składa: to, jak potrafimy zabezpieczyć i przygotować mieszkanie, lub jego fragment by królik bez naszego zdenerwowania mógł w nim swobodnie funkcjonować, na ile jesteśmy w stanie być tolerancyjni na wybryki królika i na ile jesteśmy w stanie poznać jego zachowania by móc je wykorzystać na naszą korzyść.
Bzik np. namiętnie leje mi w jedno miejsce na wykładzinie w przedpokoju... pod drzwiami wejściowymi. No i odkąd z nami jest usilnie próbuję sprowokować go do tego by jednak zmienił swoje upodobanie i lał w inne miejsce - przy czym idę na kompromis
bo pozwoliłam mu sikać bezkarnie na terakotę w łazience, do której ma zawsze dostęp. Ma oczywiście kuwetę, ale jeśli nie sprowokuję go do siknięcia w niej wkładając tam jakiś zapaszek mojej trójki, to sam z siebie raczej nie nasika, traktując kuwetę jak jadalnię bardziej niż wychodek. Może to ja błąd zrobiłam na początku, bo wkładałam mu siano do kuwety... ale w tym i o co innego chodziło - mianowicie on nie jadł siana, musiałam go tego nauczyć i w chwili obecnej już je
Je siano z kuwety, sporadycznie tam nasika czy nabobkuje.
W łazience w tej chwili, po tygodniach nauki, Bzik sika ładnie w miejsce, które też sam sobie wybrał, a ja tylko uzupełniłam je w porwany papier toaletowy, by siuśki wsiąkały a nie płyneły rzeką po całym pomieszczeniu
i to działa, z czego jestem ogromnie zadowolona. Jeszcze jakiś czas, niech się utrwali ten odruch sikania w łazience to może pomyślę, by w to miejsce wstawić Bzikowi drugą kuwetę.
Pod drzwiami niestety nadal zdarza mu się siknąć, co dziwne - zwykle robi to gdy ja szykuje się do wyjścia z domu do pracy
Nie wiem... może usiłuje mi powiedzieć, że mu się to wcale nie podoba... albo ze wzgledu na to, że wychodząc ubieram się właśnie obok drzwi, znaczy teren mówiąc że to jego a ja tu się rzadzę
W każdym razie 90% sików wędruje na bezpiecznie zmywalne piodłoże do łazienki, a tylko te sporadyczne siknięcia są na wykładzinę, przy czym początki przebywania Bzika u mnie były odwrotnością zjawiska jakie opisuję, więc pierwsze sukcesy mamy za sobą.
Przypuszczam, że nie każdy miałby taką cierpliwość do królika, który wylewał z siebie porządne porcje siuśków na nasiakliwą wykładziną (prałam ją już dwa razy odkąd Bzik jest u mnie, a co sikniecie były prane miejsca zmoczenia, czasem po parę razy dziennie... więc nalatałam się ze szmatami... oj nalatałam) i już po kilku dniach takiej zabawy królik powędrowałby do klatki... Ja się zaparłam i chyba się opłaciło (tfu, tfu - nie zapeszyć). Naprawdę - nie ma to jak obcowanie z królikiem biegającym luzem po mieszkaniu (części mieszkania)
ACHA - zapomniałabym napisać, że Bzik dziś rano sam wskoczył sobie na podeścik przez dziurkę
... no, przyznam się - troszkę mu pokazałam jak to się robi, bo wstawiłam go ręcznie pierwszy raz. Mam wrażenie, że on przez to siedzenie w klatce w garażu zna tylko jedną płaszczyznę - podłogę, i nie potrafił sobie sam wymyśleć, że na podeścik można wskoczyć - ale już załapał