mam od zawsze straszny problem z chodzeniem do lekarzy, byłam już u różnych i to nic nie daje. chmurka ledwo uchodzi z życiem bo zwykłej wizycie u weta ( to opinie weterynarzy) i nawet już słyszłam że pierwszy raz się spotykają z tak nerwowym zwierzęciem.
Teraz pierwszy raz trafiła się choroba w ktorej trzeba chodzić na kilka wizyt pod rząd, codziennie i mam ogromny problem. Boję się, że dostanie zawału. Sinieją jej cale wargi jak zaczyna się tak stresować. Czy jest na to jakas rada? Czy mozna jej coś podac przed taką wizytą? może ktoś miał porobny problem i jakoś sobie z nim poradził? Bo ja sie załamuję powoli.
dodam, że mała nie jest terytorialna, w domu nigdy nie jest agresywna. nie boi sie odkurzacza czy wiertarki. Chyba tylko burzy sie boi. Natomiast weterynarz wzbydza śmiertelny lęk (każdy). Jest jeden pan w Lublinie, u którego było trochę lepiej, ale on jest tylko diagnostą i zabiegów nie wykonuje niestety.
Co ja mam z nią zrobić? Co mogę jej podać?