Dziewczyny nie licytujmy się, który granulat jest dobry, a który zły ponieważ nie da się jednoznacznie ocenić. Z wszelkimi gotowcami dla zwierząt jest jak z żywnością dla ludzi, zawsze musi zawierać coś co uchroni przed psuciem. Wiadome jest, że jedzenie naturalne czyt. nieprzetworzone jest najlepsze dla uchatych, ale hmmmm kupując warzywa, zioła, świeże czy suszone nie mamy pewności jak wyglądała ich uprawa. Czasem na opakowaniach suszków niby napisane z czystych obszarów ale dziewczyny czy są takie?? Z zasady nie do końca ufam producentom. Zresztą zioła nie powinny być suszone na słońcu, a wiem bo u rodziny na wsi był pewnego roku bum na zbieranie ziół i sprzedawanie do Herbapolu i wszyscy suszyli gdzie popadnie w 99% na podwórku na słońcu, a skupujący o tym wiedział i miał to gdzieś. Dodam, że Herbapol produkuje zioła dla ludzi, więc co dopiero producenci suszków dla zwierząt. Nie popieram oczywiście karmienia wyłącznie granulatem, choć czasem to jedyne wyjście. Daje Buńczkowi granulat bo chcę aby dostał nawet w tej nędznej formie włókno. Świeżą zielenine muszę mu "zbijać" w kulki wtedy złapie pyszczkiem, to samo z suszonym np. mniszkiem. No mówię wam omęczę się z nim jak z dzieckiem. Jak był najgorszy okres choroby to wstawałam w nocy i karmiłam łobuza, mąż się smiał, że wstaje książkowo co 2 godz jak do niemowlaka. Czasem niestety granulat ratuje paradoksalnie życie uszaka. A Buńcz uwielbia Rodicare, z tym że robiłam nie papkę tylko konsystencji ciasta i kroliłąm w drobną kostkę, no mówię Wam nidy nie widziałam aby tak szybko biegał za mną jak niosłam miskę z tym "rarytasem' , pozdrawiam