Forum Stowarzyszenia Pomocy Królikom
Porady => Kastracja/sterylizacja => Wątek zaczęty przez: Nataliente w Lipiec 26, 2010, 14:31:46 pm
-
Mam taki problem
Mój królik zaznacza swój teren (strasznie to śmierdzi),gryzie ścianę,oraz wykonuję ruchy kopulacyjne na mojej nodze ..
Czy jeżeli go wykastruję nie będzie tych problemów ??
???
-
jest duża szansa że problemy znikną... powinno zniknąć znaczenie terenu, ruchy kopulacyjne ale gryzienie ściany już niekoniecznie...
-
Znaczenie powinno zniknąć, agresja tak samo, hormony opadaja i zwierzak sie nie męczy, poza tym, nie będzie chorował na raka narządów rodnych :)
-
nie będzie chorował na raka narządów rodnych :)
Ja mam pytanie ile królików według statystyk choruje na raka narządów rodnych? Bo mi się wydaje, że to są nieliczne, jednostkowe przypadki, ale oczywiście mogę się mylić.
W każdym razie ten argument nie zmotywował by mnie do kastracji mojego królika (pozostałe sprawy jak agresja i znaczenie terenu moczem nie pojawiają się u Tuptusia, który już jest po okresie dojrzewania)
-
nie będzie chorował na raka narządów rodnych :)
Ja mam pytanie ile królików według statystyk choruje na raka narządów rodnych? Bo mi się wydaje, że to są nieliczne, jednostkowe przypadki, ale oczywiście mogę się mylić.
W każdym razie ten argument nie zmotywował by mnie do kastracji mojego królika (pozostałe sprawy jak agresja i znaczenie terenu moczem nie pojawiają się u Tuptusia, który już jest po okresie dojrzewania)
Mój ś.p. Zorruś był niewykastrowany i aż do 7 roku życia nie miał żadnych zmian w narządach rodnych. Ale zdarza się nierzadko np. u niekastrowanych psów problemy z narządami rodnymi, ale to już inna bajka.
Jeżeli nie masz zamiaru zapewnic Tuptusiowi królicze towarzystwo i Tuptuś pomimo to, że jest pełnojajeczny nie sprawia Wam kłopotu (w postaci bzyczenia, sikania półobrotem, notorycznego znaczenia terenu, terytorializmu, agresji itp.) to faktycznie nie ma sensu pozbawiać jego męskości.
-
nie będzie chorował na raka narządów rodnych :)
Ja mam pytanie ile królików według statystyk choruje na raka narządów rodnych? Bo mi się wydaje, że to są nieliczne, jednostkowe przypadki, ale oczywiście mogę się mylić.
W każdym razie ten argument nie zmotywował by mnie do kastracji mojego królika (pozostałe sprawy jak agresja i znaczenie terenu moczem nie pojawiają się u Tuptusia, który już jest po okresie dojrzewania)
u mnie identyczna sytuacja :)
-
Jeżeli nie masz zamiaru zapewnic Tuptusiowi królicze towarzystwo i Tuptuś pomimo to, że jest pełnojajeczny nie sprawia Wam kłopotu (w postaci bzyczenia, sikania półobrotem, notorycznego znaczenia terenu, terytorializmu, agresji itp.) to faktycznie nie ma sensu pozbawiać jego męskości.
No właśnie też tak myślę :)
Czasem czytając posty gdzie ktoś pisze jakie problemy sprawia mu jego królik (agresja, sikanie) zastanawiam się czy mój to rzeczywiście facet :) Jednak 2 "dowody" pod ogonkiem wskazują, że jednak tak :)
-
Biszkopcik mój jedynie chce bzyczyć moją nogę czasamiiii , ale nie uważam to za wystarczający powód :)
-
Biszkopcik mój jedynie chce bzyczyć moją nogę czasamiiii , ale nie uważam to za wystarczający powód :)
A jeszcze do niedawna myślałam, że jestem jedyną osobą na forum, która nie chce kastrować swojego królika. Cieszę się, że jest nas więcej :doping: :bunny:
-
Ale mimo wszystko ja bym wykastrowała.
Nigdy nie możmey przewidzieć, że kiedykolwiek nasza sytuacja zmusi do oddania królika (tfu tfu przez lewe ramię) i nigdy nie mamy pewności, czy trafią do właściwej osoby to ja przynajmniej będe spokojna, że moje króliki nie beda rozmnażane. Bo wystarczy spójrzmy na adopcyjnej, na allegro, ogłoszeniu ile jest bezdomnych i niechcianych królikow.
-
Ale mimo wszystko ja bym wykastrowała.
Nigdy nie możmey przewidzieć, że kiedykolwiek nasza sytuacja zmusi do oddania królika (tfu tfu przez lewe ramię) i nigdy nie mamy pewności, czy trafią do właściwej osoby to ja przynajmniej będe spokojna, że moje króliki nie beda rozmnażane. Bo wystarczy spójrzmy na adopcyjnej, na allegro, ogłoszeniu ile jest bezdomnych i niechcianych królikow.
Decyzja o posiadaniu królika była z mojej strony świadoma, przez pół roku analizowałam wszelkie za i przeciw. Nikomu nigdy bym go nie oddała - no chyba, że zabrakłoby mnie i mojego męża w wyniku jakiejś tragedii.
Myślę, że prawdopodobieństwo, że stanie się jakaś tragedia jest mniejsze, a może takie samo jak to, że królik nie przeżyje zabiegu kastracji.
Tylko, że gdy stanie się nieszczęśliwy wypadek, to nikt nie jest temu winien, ale gdybym to ja osobiście oddała królika "pod nóż" i coś by się nie udało, to kto mi pomoże zwalczyć moje poczucie winy?
-
Biszkopcik stoję za Tobą dzielnie:)
-
Biszkopcik stoję za Tobą dzielnie:)
Dzięki za wsparcie :przytul:
Ja nie chcę nikogo zniechęcać do kastracji. Ale też się zastanawiam dlaczego mnie wszyscy do tego zachęcają??
-
Biszkopcik takich jak my jest więcej osób ;) Częściej czytam informacji o tym ,że króliki umierają po narkozie niż tych które chorują na raka jąder.
Ale mimo wszystko ja bym wykastrowała.
Nigdy nie możmey przewidzieć, że kiedykolwiek nasza sytuacja zmusi do oddania królika (tfu tfu przez lewe ramię) i nigdy nie mamy pewności, czy trafią do właściwej osoby to ja przynajmniej będe spokojna, że moje króliki nie beda rozmnażane. Bo wystarczy spójrzmy na adopcyjnej, na allegro, ogłoszeniu ile jest bezdomnych i niechcianych królikow.
Może jestem nienormalna ale swojego królika uważam za czlonka rodziny i zawsze brany jest pod uwage w jakichkolwiek planach. Więc kastrować dlatego że kiedyś może trafi w inne ręce......
-
A ja bym kastrowała wszystko co się rusza :D dopóki istnieje problem bezdomności... ale to spaczenie zawodowe, po pracy w schronisku.
Jeśli nie planujesz towarzystwa dla Tuptusia i jeśli on potrafi zaspokoić swoje potrzeby z Twoją nogą :icon_mrgreen, to nie widzę problemu - jest to tylko i wyłącznie Twoja decyzja ;-)
-
Ale mimo wszystko ja bym wykastrowała.
Nigdy nie możmey przewidzieć, że kiedykolwiek nasza sytuacja zmusi do oddania królika (tfu tfu przez lewe ramię) i nigdy nie mamy pewności, czy trafią do właściwej osoby to ja przynajmniej będe spokojna, że moje króliki nie beda rozmnażane. Bo wystarczy spójrzmy na adopcyjnej, na allegro, ogłoszeniu ile jest bezdomnych i niechcianych królikow.
Decyzja o posiadaniu królika była z mojej strony świadoma, przez pół roku analizowałam wszelkie za i przeciw. Nikomu nigdy bym go nie oddała - no chyba, że zabrakłoby mnie i mojego męża w wyniku jakiejś tragedii.
Z ręką w sercu nikomu, a nawet sobie nie życzę, żebyśmy kiedykolwiek musiały podjąć taką decyzję. Nawet, ja zakróliczona od prawie 8 lat nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.
Ale
...nigdy nie mów nigdy.
To bardzo odpowiedzialne z Waszej strony rozważać za i przeciw zanim zamieszka u Was pupilek, oby było więcej takich ludzi jak Wy.
To czy Tuptusia wykastrujesz czy nie to twoja decyzja i nikt nie namawia cie do tego. Jak wspomniałąm wyżej skoro Tuptuś jest wyjątkowo grzecznym uszatkiem i nie będzie miał koleżanki to nie kastruj.
Ja kastruję nie tylko ze względów zdrowotnych i behawioralnych, ale żeby zapobiec bezdomności królików.
To tyle ode mnie.
A wracając do tematu warto poczytać artykuł:
http://www.vetopedia.pl/article197-1-Sterylizacja_i_kastracja_krolika.html
-
Hej odświeżę trochę temat.
Przez 11 lat miałam królika - Tyśka-, który nie sprawiał żadnych "problemów" wychowawczych, załatwiał sie do kuwety, bawił się z kotami i psem a jego okres dojrzewania przejawiał się tylko bzyczeniem, nic więcej. Nigdy nie zastanawiałam się nad kastracją Tyśka.
Od września mam innego uszatka - Szurka- równie ślicznego i kochanego. U Szurka okres dojrzewania jest "burzliwy". Bzyczy, znaczy ściany i mnie, bobczy wszędzie i gwałci moje nogi. Jeśli chodzi o Szurka zastanawiam sie nad kastracją już któryś tydzień. Boję się tego, bo czytałam, że mogą być różne komplikacje.. Z drugiej strony nie chcę żeby znaczył mnie i wszystko dookoła. Żal mi też, że tak się męczy biedaczysko ze swoją ochotą na samiczkę.
Jak widać każdy królik jest inny :) Jestem, za tym, że jeśli nie trzeba to nie należy kastrować królika.
-
Cyja, u wszystkich weterynarzy mogą wystąpić problemy.
Ale i tak wybieramy tych dobrych weterynarzy :)
Ja zamierzam Caprii kastrować, bo ręka Ladwent była ofiarą gwałtu :D
-
Ja rowniez przeciwna jestem sterylizacji samiczek,uwazam,ze to jest ryzykowny zabieg i niebezpieczny,
-
Ja zaczęłam zastanawiać się nad kastracją Kubusia jak zobaczyłam ruchy kopulacyjne w klatce i co najgorsze mnóstwo plam na ścianie ... :niespodzianka
-
Ja wykastrowałam mojego Pimpka 2 tygodnie temu (ma 6 miesięcy). Wcześniej sikał, gdzie popadnie, były to dosłownie fontanny na ścianie, do tego oblewał nas domowników. Szczególnie dotkliwie odczuwał to mój 4-letni synek, który przez to sikanie zaczął unikać królika. Do tego Pimpek zgryzł, biegał jak szalony wokól mnie, już nie wspomnę o zaciekłych zalotach względem mojej ręki czy nogi. Od czasu kastracji jest o wiele lepiej, znaczenia terenu już nie ma (sika grzecznie do kuwety, a jak lata po mieszkaniu, to nauczył się sikać na swoją ulubioną poduszkę i nigdzie indziej), nie gryzie, tylko wieczorem bierze go trochę na amory, ale to jest o wiele słabsze niż dawniej. Do 6-ciu tygodni po kastracji powinno to minąć, bo hormony się uspokoją, więc polecam ten zabieg, oczywiście u dobrego weta.
-
witajcie, tez mysle intensywnie nad kastracja, bo moj Puszek posikuje na potege lozko mojego 3 letniego synka i dywanik kolo drzwi wejsciowych... Jak w nocy przebywa w klatce sika grzecznie do kuwetki, ale w dzien klatka otwarta i hulaj dusza..no i zostawia maaaase bobkow ... mam nadzieje, ze po kastracji sie to zmieni, albo chociaz zminimalizuje.... bo codziennie mam jedno pranie kocykow, ktorymi przykrywam lozko, no i czesto zdarza sie, ze Puch przekopuje kocyki i sika na sam materac lozeczka, posciel...
-
Ja się nie zdecydowałam na kastrację królika, bo poradziłam sobie z sikaniem na łóżko w inny sposób. Zrobiłam "barykadę" z tektury dzięki której królik nie ma jak wskoczyć na łóżko. Wcześniej bez tego zabezpieczenia wskakiwał na nie regularnie w godzinach nocnych i sikał oraz bobkował. Kiedy jest już "blokada", to skończył się u mnie problem z sikaniem i bobkami poza klatką.
Królik przez 24 h jest na wolności, ale nie sika mi po ścianach/dywanach czy innych miejscach.
Reasumując: stawiam śmiałą tezę, że królika można ODUCZYĆ sikania gdzie popadnie; nie jest to wcale łatwe, ale możliwe :)
-
U mnie dzieki sterylce skonczyly sie nieustanne gwalty samca i niekonczaca sie agresja - a kastracja byla konieczna bo mam parke.
-
Ja też jestem za kastracją. Co jak co, ale korzyści jest sporo po wykonaniu tego zabiegu. Też przeszkadzało mi strasznie znaczenie terenu i molestowanie nogi :P Po kastracji problemy zniknęły, uszatek stał się spokojniejszy i już nie odwala takich cudów jak wcześniej.
-
Ja nie jestem za kastracją.
Jeśli komuś nie przeszkadza obskakiwanie nogi/ręki i nie planuje towarzysza to nie ma co uszaka męczyć.
Jeśli kogoś takie zachowanie denerwuje, ma tego dosyć i ew. planuje towarzysza dla królika- wtedy kastracja obowiązkowa :)
-
Sytuacja jest rzeczywiście bardzo indywidualna. Każdy uszak zachowuje się inaczej. Ja miałam wcześniej dwóch samczyków (jeden po drugim), żaden z nich nie był kastrowany, trochę bobków się po dywanie walało i czasem się zdarzały gwałty na nodze, ale domownikom to nie przeszkadzało i nawet nie myśleliśmy o zabiegu.
Teraz mam Zgodzię i też ani przez moment nie myslałam o sterylizacji, głównie ze względu na strach przed zabiegiem. Nie mam w Koszalinie żadnego dobrego króliczego weta, zbyt duże ryzyko jest dla mnie że Zgodzia się nie wybudzi, czego bym chyba nie przeżyła. Myślałam o wzięciu drugiego króliczka, ale te zabiegi to dla mnie zbyt duży strach i ryzyko. I nie zdecyduję się na to.
-
Ja bym mogła się zdecydować na kastrację jeżeli mój królik musiałby ją przejść ze względu na jakąś chorobę; w innym przypadku nie widzę takiej potrzeby.
Zawsze jak wiozę Tuptusia do weterynarza na rutynową kontrolę czy szczepienie, to czuję jak mu o mało serduszko ze strachu nie stanie - boi się jazdy autobusem i hałasu samochodów. Później jeszcze przez 2 godziny po powrocie do domu siedzi w transporterku i boi się wyjść z niego.
Nie wiem czy on przetrwałby taki zabieg choćby ze względu na to jego bojaźliwe serduszko, no i pewnie ból po zabiegu, który musiałby jakoś przeżyć.
-
bojaźliwe serduszko, no i pewnie ból po zabiegu, który musiałby jakoś przeżyć.
Też mam takie obawy ale z drugiej strony powoli staje się nieznośny, bzyczy , gwałci , drapie i podgryza i czasam dość boleśnie. Ale żeby to sie zdarzało rzadko to mogłabym to znieść, ale codziennie??? Zaczyna mi to powoli chodzić po głowie .
-
Królika się kastruje ze względu na to, że on sam się męczy ze swoim popędem - znaczenie terenu i gwałty to wyraźne objawy. Ja uważam, że zwierzęta nieprzeznaczone do hodowli powinny zabieg przejść, chyba że są poważne przeszkody. Nie ważne, pies, kot, królik. One nie mają możliwości zrozumieć, czemu nie mają potomstwa, a jest to ich naturalna potrzeba. Królik w dobrych warunkach będzie się frustrował przez popęd.
Nie chodzi o jego sikanie, bobki, chodzi o odpowiedzialność za stan zwierzęcia, szczególnie że królik to zwierzę stadne i bez zabiegu najczęściej cierpi samotny. Też miałam singielkę latami i myślałam, że była szczęśliwa- odkąd ją zaprzyjaźnilam wiem, że to była namiastka szczęścia.
Poza tym samiczka może cierpieć w przyszłości na ropomacicze, więc lepiej zapobiegać niż leczyć.
Królik u dobrego weta dostaje środki przeciwbólowe po zabiegu i dochodzi do siebie w ciągu 3 dni, a objawy, które tak przerażają po zabiegu to efekt narkozy, a nie bólu.
Ja polecam zabieg u dobrego weta.
-
Królik u dobrego weta dostaje środki przeciwbólowe po zabiegu i dochodzi do siebie w ciągu 3 dni,
Nie lubię takiego pisania.
Większość królików dochodzi do siebie po dobrze przeprowadzonej kastracji/sterylizacji bardzo szybko.
Jednak są króliki, które bez względu, jak super-hiper-dobry weterynarz je robi, czują się źle po narkozie, dochodzą do siebie wolniej, mają zatory ze stresu czy wzdęcia.
Potem właściciel poczyta sobie, że u dobrego weta operację to normalnie looz, blues i bajeczka- i będzie okrutnie zdziwiony, że jego właśnie pupil tak źle zareagował na zabieg.
No ale ja też nie lubię pisania, że kastracja nie niesie prawie żadnego ryzyka- ale może to moje skrzywienie :) ;]
-
Iskro, nie napisałam, że to loos blus ani nie przeczę, że to poważna ingerencja.
Ale Twoje argumenty dla mnie to troche jednak przewrażliwienie. Zdarzają się komplikacje, nawet moja mała sobie zakazila rankę lizaniem i zamiast 3 dni w kojcu byla 3 tyg i to w kołnierzu, ale to są sytuacje wyjątkowe, a król do końca życia będzie miał lżej. O zabiegu każdemu radzę poczytać, o komplikacjach też,ale nie będę zakładać, że dochodzenie do siebie trwa dłużej, bo są wyjątki.
PS przy komplikacjach królisiowi też się podaje leki p.bólowe, nie zostawia się go samemu sobie.
Ja mam komplikacje po każdej ingerencji dentysty, ale nie utrzymuję, że po wstawieniu plomby zęby bolą jeszcze 2 tyg.- choć mnie bolą :/
-
Mój króliczek który zaczyna etap dojrzewania zaznacza swój teren w dwóch miejscach w domu koło klatki ze świnką morską i koło kuwety kota gdy tylko dostanie się w te miejsca zaczyna się bombardowania bobkami i siusianie. Do tego zaczyna się molestowanie kotki która ucieka przed nim :) Dlatego zastanawiam się nad jego kastracją . Moje pytanko do Was czy po kastracji królik przestanie mi bombardować bobkami miejsca dla niego nie przeznaczone do tego ?? Chcemy aby nasz Krzysiu mógł nadal biegać po całym domu bo oprócz tych znaków jest kochanym króliczkiem :)
-
Moje pytanko do Was czy po kastracji królik przestanie mi bombardować bobkami miejsca dla niego nie przeznaczone do tego
Jak wcześniej tego nie robił, to przestanie - bo znaczy to, że takie zachowanie wynika z dojrzewania i potrzeby znaczenia terenu a nie np. nieumiejętności korzystania z kuwety. Ale najlepiej wykastrować jak naszybciej, bo zachowania się utrwalają - czyli nauczy się, że przy klatce świnki ma być zaznaczone i nawet bez odczucia potrzeby może tak robić.
Jeśli się posiada uszaka od małego, jeszcze nim zaczął dojrzewać, to dostrzega się zmiany w jego zachowaniu - gwałty, znaczenie terenu, nabuzowanie - te zachowania ustąpią po kastracji. Ale charakter się nie zmieni, jeśli mały był dominantem i przed dojrzewaniem i dosiadał próbując przejąc władzę, czy też był na bakier z czystością albo był małym agresorem i lubił podgryzać, to niestety tego się nie zmieni kastracją (taki typ :)).
-
co do charakteru to kochany królik bo nie gryzie raczej wylizuje :) nie drapie można spokojnie wkładać ręce do klatki i sprzątać jest nauczony korzystania z kuwetki, nie gryzie kabli trochę ściany podskubuje :? więc jedyną jego właśnie wadą jest to sikanie i bombardowanie tych wymienionych miejsc :/