Forum Stowarzyszenia Pomocy Królikom
Porady => Archiwum działu Porady => Wątek zaczęty przez: kuba25 w Październik 19, 2015, 12:33:57 pm
-
Wróciliśmy od weta. Jest gorzej niż myśleliśmy... :( To nie e.cuniculi. Misia ma zmiany zwyrodnieniowe w kręgosłupie w odcinku lędźwiowym i piersiowym. Te zmiany powodują, że nie może kicać i chodzić na tylnych łapkach. I są nieodwracalne.
Dostała bardzo mocny lek przeciwbólowy, witaminę B i lek przeciwzapalny. Jeśli po tygodniu leczenia nie będzie lepiej, to nic się z tym już nie da zrobić :( Ehh...
-
Straszne wieści :( Skonsultuj małą mailowo lub telefonicznie dr Martą Białasik z Bytomia - ma spore doświadczenie w różnych paraliżach- pomagała tam gdzie inni weci nie widzieli już wyjścia.
-
O matko... Nie tego się spodziewałam. Ale, jak pisze Solvieg, warto po tym tygodniu skontaktować się z lek. wet. Martą Białasik z Synergii, może coś pomóc.
-
Dzięki dziewczyny za info. Pod koniec tygodnia napiszę do Pani dr maila.
-
Trochę poczytałem i mam kilka pytań.
Czy któraś z Was słyszała o akupunkturze stosowanej przy zwyrodnieniach kręgosłupa u królika ? Jakieś pozytywne skutki to przyniosło ?
Ciepłe okłady warto stosować ? Jeśli tak to jak ciepłe ? Czy to ma być np. jakiś malutki ręcznik zamoczony w ciepłej wodzie ? Mam takie nieduże "saszetki" z płynną parafiną do rozgrzewania. Po przygotowaniu ich, jak je w miarę ochłodzę i owinę np. ściereczką, czy mogę Misi robić takie okłady na chorą część kręgosłupa ?
Próbujemy Jej masować i ćwiczyć tylne łapki. Jak takie ćwiczenia przeprowadzać u królika ? Nigdzie nie znalazłem w miarę dokładnego opisu. Na chwilę obecną masujemy Jej łapki i delikatnie staram się je "składać" i rozciągać, aby mięśnie pracowały. W pewnym momencie Misia sama wyprostowała tak na maxa łapki :)
Misia gdy próbuje się przemieszczać, ciągnie za sobą tylne łapki.Boimy się, że może sobie coś zrobić z nimi. Raz lewa, a raz prawa łapka tylna skręca się Jej podczas przemieszczania. Z tym chyba nic nie da się zrobić.
Czytałem, że psy, koty się operuje, ale z mniejszymi zwierzakami już nie bardzo. Czy jest jakaś szansa operacji u królika ?
Misia dostała wczoraj takie leki jak : Vetaflunix, Melovem, Combivit, Furaginum (na pęcherz, bo ma powiększony, mimo, że sika). Od dziś dostaje vit B 1x dziennie do pyszczka, vetaflunix 1x dziennie (zastrzyk) i furaginę 3x dziennie do pyszczka. Czy jeszcze jakieś leki powinna/może dostać ?
-
Nie rób nic bez konsultacji z wetem- wiem, ze przy niektórych problemach z kręgosłupem rozgrzewanie jest kategorycznie zabronione.
-
Ok, dzięki. Oprócz masażu i krótkich ćwiczeń nic nie robimy. Dlatego pytam się Was, bo wiele wiecie nt. króliczków.
Masz rację, zadzwonię do weta i zapytam o ciepłe okłady.
-
Kuba, zupełnie nie mam w tej kwestii doświadczenia, więc nie pomogę. Sądzę, że dr Baran robi na obecną chwilę, co może, ale możesz popytać osoby, które mają w domu króliki niepełnosprawne (z niedowładem) - np. magda24 (ma Cynia, który stracił czucie w tylnych nóżkach w wyniku urazu kręgosłupa i ten niedowład jest nieodwracalny, ale Cyniek sobie z nim żyje i to całkiem dobrze :D)
Misia co prawda ma zmiany zwyrodnieniowe, spowodowane wiekiem, ale po pierwsze - może się udać ją usprawnić lekami (w końcyu leczenie dopiero rozpoczęte). Trochę dziwi mnie, ze to tak nagle się pojawiło - jakoś tak na chłopski rozum uznałabym, że to nie zwyrodnienie, tylko jakiś stan zapalny? Misia dostaje leki przeciwzapalne, więc po paru dniach powinno to coś dać. A masz zdjęcie RTG kręgosłupa? Można je podesłać np. Marcie Białasik z Synergii - taka konsultacja nic nie zaszkodzi.
Jeśli zaś to faktycznie zwyrodnienie, to może też tak być, że zwierzak nauczy się z nim żyć i z czasem się usprawni sam, wypracowując sobie własne sposoby poruszania się.
Czy Misia sama sika?
-
Misie leczy teraz Pani dr Piątkowska z przychodni Pana dr Barana. E.cuniculi również Pani dr leczyła. Dziś rozmawiałem z Panią dr i choć trochę pozytywnie się nastawiłem. Jakaś szansa jest, że jeśli leki pomogą, to może Misia wróci do jako takiego kicania. Jeśli nie, będziemy próbować czegoś innego. W poniedziałek jedziemy do kontroli.
Jest tam stan zapalny. Na zdjęciu Pani dr pokazywała mi zmiany w kręgach. Poproszę Ją o przesłanie na maila zdjęcia rtg. W czwartek mam do Pani dr zadzwonić.
Czasami Misia siadała tak dziwnie, że tył miała obniżony. Zawsze robiła to, jak miała problem z zaparciem spowodowanym sierścią. Od minionej soboty pojawiły się poważne problemy z poruszaniem się. Po udanej terapii po e.cuniculi kicała bez problemu. A to przecież 2-3 tygodnie różnicy maksymalnie.
Jeśli się nie uda... będziemy chcieli zrobić Jej wózeczek, żeby mogła się choć trochę poruszać w miarę normalnie.
Tak, Misia sika sama, tylko coś mało. Na zdjęciu rtg wyszedł i to dość sporo powiększony pęcherz. Podajemy Jej furaginę i od czasu do czasu delikatnie naciskam na pęcherz by zrobiła siku.
-
Właśnie tak mi się wydawało, ze Misia może sama nie opróżniać pęcherza albo nie do końca. Pamiętam,że Cynio Magdy na początku też musiał być "wysikiwany", ale po jakimś czasie zaczął sikać sam i tak jest do teraz.
Póki co czekamy na działanie leków, można mieć nadzieję, że będzie lepiej.
A wózeczek potrzebny nie będzie, nawet jak MIsia będzie miała niedowład nóżek.
Popatrzcie sobie: https://www.facebook.com/Cynio-%C5%9Bwiat-niepe%C5%82nosprawnego-kr%C3%B3lika-659493007448959/
To Cynio, o którym wyżej pisałam :)
-
Podziwiam Cynia, że daje radę. Na pewno na początku było ciężko. Jednak świetnie sobie radzi patrząc na zdjęcia i opisy do nich :)
Misia na razie sobie zbytnio nie radzi z takim poruszaniem. Chwile temu się przewróciła i nie mogła wstać. Praktycznie cały czas leży, czasem przeczołga się pod sianko, albo zielone. Zastanawialiśmy się, czy Jej nie zamknąć w klatce. Postanowiliśmy jednak tego nie robić, by czuła się jak najbardziej swobodnie. Jeśli w ogóle tak to można nazwać. Kombinujemy z urlopami, żeby ktoś cały czas przy Niej był. Czas, czas, czas i leki. Może pomogą.
-
Kurczę, właśnie nie wiem, jak się powinno robić. Wydaje mi się, że przy zapaleniu lepiej ograniczać ruch... Lekarka nic nie mówiła?
-
Pani dr mówiła, żeby nie pozwolić Jej skakać itp. W sumie to nawet ciężko się Jej poruszać. Do klatki nie wchodzi. Z drugiej strony Misia nie lubi ograniczeń i w klatce źle by się czuła. Po operacjach, zawsze puszczaliśmy Ją by poszła sobie, tam gdzie Jej najbardziej pasowało. Dawaliśmy tam sianko, jedzenie i wodę.I to Jej chyba pomagało. Pod kaloryfer dałem śpiwór, by przez przypadek się tam nie dostała. Teraz leży sobie w kartoniku (to Jej artystyczne dzieło, które zrobiła parę lat temu i uwielbia obok niego leżeć :p ).
-
Rozumiem, ale może dla tego zapalenia lepiej, żeby się jak najmniej poruszała.. Nie chodzi o zamknięcie w klatce, ale o ograniczenie przestrzeni do poruszania się.
-
Misia, jeśli się teraz porusza to teraz w obrębie 2m dł x max 80 cm szerokość. Klatkę ma 1mx60cm. W pokoju, w którym mieszka Misia nie ma drzwi. Ani raz nie wyszła poza pokój. Wcześniej mieszkała w pokoju, gdzie były drzwi ciągle otwarte (również nie była trzymana w klatce) i też poza próg nigdy nie wyszła. Nie wiem, jak to nazwać, ale jakoś się "dogadujemy" z Misią i Ona wie, co może robić, a co nie. Tym bardziej, że nigdy nie uczyliśmy Ją czy pokazywaliśmy gdzie może brykać, a gdzie nie. Zawsze jak była chora, to chowała się w 2 miejscach i tam do siebie dochodziła. Dlatego postanowiliśmy nie zamykać Jej w klatce.
-
Skoro sama się zachowuje jak należy, to faktycznie może zostawić ją w spokoju :) dzielna Misieńka :heart
-
Przypominam sobie ,że królikom pomagały zastrzyki Milgamma
-
Zazwyczaj takie króliki leczy się Nivalinem i witaminami z grupy B - np Miligamma tak jak dori napisała. Nie mówię oczywiście o EC tylko typowo przy niedowładach. Leki przeciwzapalne, przeciwbólowe Cynio dostawał na samym początku, aby załagodzić ból, wspomóc pracę mięśni.
Na początku jest ciężko, królik musi wypracować sobie nowy mechanizm poruszania się ale z czasem zapomina, że kiedyś poruszał się inaczej i przystosowuje się do takiej formy poruszania się. Mięśnie klatki piersiowej i przednich łap stają się silniejsze i utrzymują cały ciężar ciała.
Wydaje mi się, że jest konieczne zamykanie jej w klatce, brak ruchu jest wskazany przy urazach bardziej mechanicznych ale trzeba pilnować żeby się nie przeforsowała. Bo ona może nie zdawać sobie sprawy, że nie ma tyle siły co kiedyś ;)
Trzymam kciuki i mam nadzieję, że jeszcze stanie na 4 łapki :)
-
Ona praktycznie się nie rusza. Leży cały czas. My Ją przenosimy np. koło 7-8 za zasłonkę, bo tam zawsze sobie śpi. Koło 16 w inne miejsce, gdzie zawsze czeka na jedzonko, itd. Sama jeśli chce się poruszyć, to tyle co łapkami przednimi ruszy i zaraz się wywraca, bo tył Ją ciągnie. Myślę, że zdaje sobie sprawę z tego, że jest chora i sama sobie ogranicza ruch.
Jeśli chodzi o wit B, podajemy Jej raz dziennie. Poczekamy do poniedziałku i zobaczymy, czy leczenie pomoże.
Pozdrowienia dla Cynia i dużo zdrowia ! :)
-
Misia przestała jeść i pić :( Na siłę zje 2-3 małe gałązki sianka i tyle. Kupiłem karmę ratunkową i Jej podamy. Czy przy takich zmianach w kręgosłupie, Misia może mieć problem z połykaniem lub gryzieniem? Bo chwilami to tak wygląda. Np. bierze do pyszczka mały kawałek sianka i jest kilka sekund przerwy zanim zacznie gryźć. Jeśli nadal nie będzie jadła, jutro na wieczór mam Ją zawieźć do Salamandry do dr Piątkowskiej i mają Ją na noc zostawić i zobaczą co i jak. Ech...
-
Kubo, niestety nic nie wiem na temat związku z kręgosłupem i przełykaniem :( Biedna Misiulka, napisz, proszę, jak dzisiaj..
-
Wczoraj po podaniu karmy ratunkowej, Misia zjadała trochę bananka, jabłka i rodzynki. Nie chce w ogóle jeść zielonego. Za to banana, jabłko i rodzynki wcina ile się Jej da. Z siana tylko je mniszka lekarskiego i coś jeszcze, ale nie wiem co to. Na resztę jedzenia reaguje odwróceniem łepka. Pije też, co prawda mało, ale pije. Siedzi cały czas za zasłonką, bo tam Ją rano dałem. Próbowała raz wyjść za zasłonki i od razu się przewróciła.
Za chwilę będę dzwonił do weta i ustalimy co dalej robić.
Edit : rozmawiałem z Panią dr. Ponieważ coś zaczęła jeść i jak nadal będzie jadła, to w poniedziałek do kontroli.
-
Dobrze, że je :) Zawsze coś pozytywnego! :)
-
Śledzę od jakiegoś czasu historię Misi, nie napisze nic odkrywczego... Strasznie mi szkoda malutkiej i Was.
Podobne przeżycia miałam z moim seniorkiem Chrupkiem. Wełniaczek posypał nam się w ciągu 1,5 tygodnia. Po prostu pewnego dnia zaczął słaniać się na nóżkach, nie był to paraliż jak w przypadku Misieńki, ale też pyszczek nie mógł stać, siedzieć. Po prostu opadał na boczek. Aby siedział był sadzany na poduszce rogalu - tzn wchodził w to zagłębienie i poducha go podtrzymywała. Kilka dni tak funkcjonał, bo wierzyliśmy że mu się polepszy. Też sam nie sikał, musiałam mu opróżniać pęcherzyk naduszając odpowiednio nań. Chrupciowi pomógł "Nivalin" na pęcherz i trochę na inne mięśnie. Jednak ze względu na starość, przebyte choroby (liczne ropnie itp.) nie udało nam się go uratować.
Musicie zrobić wszystko co się tylko da. Może laseroterapia pomoże?
Trzymam kciuki i jestem z Wami całym sercem :przytul:
-
Joac , dobrze, że Misia choć trochę je, to już duży plus :)
Aguleks, dzięki za słowa wsparcia :) W poniedziałek na wizycie kontrolnej Pani dr ma przedstawić inne opcje leczenia. Zapytam również o laseroterapię.
-
Kuba25 spróbuj dać jej łyżeczkę płatków owsianych górskich , to takie coś
http://delikatesywsieci.pl/platki/898-platki-owsiane-gorskie-ekstra-500g.html
Nie znam królika , który by tego nie zjadł.
Niedawno mialam problemy z króliczka ,musiałam ja dokarmiać . Płatki zjadła sama.Choć nie powinno się dawać ziaren królikom , to płatki wzmacniały ja, a weterynarz powiedział ,że dobrze zrobiłam .Podziałały energetycznie .Oczywiście potem już nie podawałam .
-
Dori, dzięki za info.Płatki owsiane górskie znam. Kupię jutro i Jej podam, bo chyba nie mam ich w domu. Misia nie chce jeść, dopiero jak podamy Jej karmę ratunkową, to po niej zaczyna jeść. Co ciekawe w ogóle nie chce jeść zielonego, a tylko banana, jabłko, rodzynki i pistacje. Czyli w sumie wszystko co jest kaloryczne. Po tych kilku dniach leki niestety nie pomogły :(
-
Widać, że Misia wybrała sobie dietę chorego królika - one wtedy instynktownie jedzą mniej, ale tłusto, słodko, kalorycznie. Płatki to dobry pomysł; daje sie je też małym, niedożywionym króliczętom.
Chyba przyjdzie Wam się zmierzyć z niedowładem łapek u MIsi :/
-
Damy radę ! Jeśli nie uda się z innym leczeniem, to zrobimy wózeczek dla Misi. Dopóki Ona będzie mieć siły, My się nie poddamy. Żal Jej, bo tyle lat brykała, a tu jak na złość choroba, która Jej to odebrała :(
Te płatki, to takie surowe mamy Jej podać ?
-
Surowe :)
-
Byliśmy dziś z Misią do kontroli. Niestety leki nie pomogły :( Pani dr zmieniła leki i teraz przez tydzień Misia będzie dostawać m.in. miligamę i nivalin. Nie ma już szans na to, by Misia wróciła do zdrowia... Możemy jedynie pomagać Jej choć trochę zmniejszać ból. Spróbujemy zrobić ten wózeczek inwalidzki. Będziemy miksować koperek z pietruszką, by Jej podawać do pyszczka. Szukam też cocarboxylazy, bo jest ciężko dostępna. Jeśli znajdę, możemy ten lek podać Misi.
-
Ech, przykro mi... Myślę jednak, ze obejdzie się bez wózeczka i Misia nauczy się żyć z niesprawnymi łapkami podobnie jak Cynio.
-
Misia niestety praktycznie się nie rusza. Czasem się przesunie trochę na przednich łapkach i nic więcej. U Niej jest jeszcze jeden "mały" problem. Misia ma pod pyszczkiem wole,w którym ma 2 guzki. I jest Jej ciężej się poruszać tylko na samych przednich łapkach :(
-
Bardzo trudna sytuacja :(
-
Misia zaczęła jeść koperek i pietruchę.
Mam wrażenie, że Misia uszkodziła sobie prawą przednią łapkę. Cały czas ma podkurczoną pod sobą i skierowaną do środka. Za łepkiem wystaje Jej chyba odchylona łopatka. Gdy próbowałem Jej tą łapkę delikatnie wyprostować, to strasznie zaczęła zgrzytać ząbkami :( Chyba, że w taki sposób trzyma łapkę, próbując sobie odbarczyć kręgosłup. Sam już nie wiem.
-
Może warto zrobić Rtg
-
Nosz kur... ! ;( Misia ma guza za uszkami, najprawdopodobniej jest to nowotwór :( Jest 2-1 żeby Ją... ;(
-
Ale niewiadomo czy on ma jakiś wpływ na paraliz Misi?
-
Guz za uszkami zapewne nie ma związku z niedowładem? Co lekarz mówi?
-
Nie wiadomo, czy ma to wpływ na Jej obecny stan. Na 100 % też nie wiadomo, czy to nowotwór. Najlepiej byłoby zrobić rezonans, ale w tak dużym mieście jak Kraków nie ma nikt rezonansu... Jutro jadę z Misią na rehabilitację, ale chyba to pierwszy i ostatni raz :( Nie chcemy, żeby cierpiała, a widać, że Ją to bardzo boli :( Z drugiej strony ja chcę walczyć, tylko czy jest sens, żeby przedłużać Jej cierpienie ? :(
Sam już nie wiem co robić. Głos rozsądku mówi, żeby nie przedłużać Jej cierpienia, a serce każe walczyć...
-
Kubo, ale co ją boli, nóżki podczas rehabilitacji? ten guz? Wiesz, jeśli nie ma dużych szans, to ja bym dała na razie Misi spokój (w sensie, jeśli nic nie boli ją samoistnie, nie podczas rehabilitacji). Może jeszcze może trochę pożyć w spokoju i bez męczenia ciągłymi badaniami. Uszaki żyją na tyle krótko (w relacji do ludzi), ze każdy dobrze przeżyty dzień jest wygraną. No chyba, że się cierpi - wtedy też zastanawiałabym się, czy nie pomóc Misi odejść :( Ale poobserwujcie ją, oceńcie na trzeźwo, jak ona się czuje. Czasem lekarze wielu rzeczy nie widzą/nie wiedzą, nawet najlepsi, bo jednak każde życie jest niepowtarzalne i każdy organizm inaczej reaguje.
-
Boli ją chyba kręgosłup. Cały czas zgrzyta ząbkami jak leży :( Sam już nie wiem... Chcę, żeby jak najdłużej była z Nami, ale rozumiem też to, że nie za wszelką cenę... Jutro będę musiał podjąć decyzję co dalej...
Dziękuję Wam wszystkim za pomoc i wsparcie !
p.s. Joac, Misia jest bardzo podobna do króliczka, którego masz w awatarze :) Jest brązowo-ruda, z szarymi uszkami i ogonkiem szaro-białym :)
-
Kubo, strasznie Ci współczuję, naprawdę. To są straszne chwile dla każdego, kto kocha swojego zwierzaka i wie, przed jakim wyborem stoi. Jesli Misia cierpi, to sam wiesz :( Trzymaj się!
Króliś w awatarze to Gacuś, moje kochane zwierzątko :) Misiulka musi być piękna!
-
Pogłaszcz Gacusia ode mnie i Misi :) Widać, że jest śliczny :)
A najlepsze jest to, że mieliśmy kupić całkiem innego króliczka, ale Ona nagle wyleciała i podbiegła do Nas,położyła łapki na szczebelkach klatki... i to Ona Nas wybrała :) A potem to zjedzone pół łóżka, dziury w ścianie,wspólne siedzenie na kompie (Misia łapkami na klawiaturze i wpatrzona w monitor), wspólne oglądanie meczy. Potrafiła wskoczyć na łóżko, przepędzić znajomych, rozkładała się na łóżku oglądała mecz i jak sędzia gwizdnął przerwę, zeskakiwała z łóżka, leciała zjeść, załatwić się i jak zaczynała się druga połowa meczu, to z powrotem na łóżko. Lubiła też oglądać NBA, czekała, aż wrócimy po imprezie rozłożona przed monitorem, włączaliśmy mecz, a Ona jak zaklęta oglądała mecz. Ma też swój fotel, na którym oglądała telewizję :) Jak dawaliśmy Jej jeść, to najpierw wskakiwała na fotel, patrzyła się na Nas i jak zaczynaliśmy jeść obiad, to wtedy dopiero zeskakiwała i leciała do michy wsuwać swoje jedzonko. A potem na fotel i wpatrzona w tv.A to tylko kilka historii z Jej życia. Mieliśmy różne zwierzaczki, ale tak mądrego i starającego się naśladować człowieka, to nigdy nie mieliśmy. Chyba uważa Nas za króliki... :) Dlatego tak bardzo ciężko jest Nam z Nią się rozstać ;(
-
Pogłaszczę Gacusia, dziękuję :przytul
Kurczę, niesamowita jest Misia! Jedna z tych niesamowicie kontaktowych, mądrych, proludzkich królisiów. Ale wiesz, pocieszające jest to, że Misia była z Wami od początku, nie zaznała złego życia, od razu była kochana i rozpieszczana. Mało który królik ma tak dobrze - i to dzięki Wam. Cieszcie się Misiaczką, jak długo to tylko możliwe - i jak długo ona będzie miała siłę i zdrowie cieszyć się Wami :heart
-
Dzięki :)
Żal mi zwierzaczków, których ludzie okropnie traktują :( Przecież, to Nasi bracia mniejsi, jak to któryś ze świętych powiedział.
A z drugiej strony, Misia przez wiele lat nie lubiła jak się Ją brało na kolana. I to zawsze mi się w Niej podobało. Tej trochę takiej dzikości. Do głaskania pierwsza, ale jak nikt Jej nie trzymał :) I Jej charakterek, typowo kobiecy ;) Te Jej fochy ;)
Dzięki jeszcze raz Joac za wsparcie ! Trochę mi lżej.
-
Mało który królik lubi branie na kolana - także Misia jest zupełnie normalna :) I fochy to też królicza natura ;) Za to kochamy te małe, uszate gamonie :)
Trzymaj się! Na forum zawsze można się wygadać, bo tu Cię wszyscy zrozumieją jak mało gdzie :)
-
Dzięki za to, że mogę uzyskać tutaj pomoc i wygadać się :)
Idę się z tym wszystkim przespać. Jutro późnym wieczorem dam znać co i jak, jak wrócimy od weta.
-
Joac mam na mysli to ze jesli guz jest w główce moze powodowac uszkodzenia neurologiczne ...
-
Agusia, rozumiem, o co chodziło. Ale zrozumiałam, że guz jest wyczuwalny, więc raczej znajduje się pod skórą?
Czekamy na wieści, Kubo.
-
Joac ci tu wszystko pięknie opisuje więc się już nie udzielam ale myślę o was i Misi :przytul
-
Jeszcze raz dzięki za wsparcie !
Ellessa dzięki za założenie tematu o Misi, bo w e.cuniculi, faktycznie zrobił się bałagan.
Walczymy dalej !!! :) Misia idzie do szpitala na 2 tygodnie. Od poniedziałku do piątku w szpitalu, a na weekend bierzemy Ją do domu. Będzie miała rehabilitację, magnetoterapię, karmienie, leki itd. Ten guz, to może być ropień z uszka, ale to trzeba byłoby rozciąć.
-
Kuba trzymam kciuki dawawaj znac na bierzaco co z malutka
-
Czytam historię Misi i przyznam, że bałam się dzisiaj zajrzeć tutaj. Trzymam kciuki nadal. Taki komplet leczenia - musi być dobrze.
-
Skoro ten guz to ropień z uszka , to może sprawa się wyjaśni .Wet mi kiedyś opowiadał o przypadku kiedy ropień w uszku spowodował zaburzenia pracy błędnika . Królik nie przewracał się, a leżał i nie chodził.
Po przeleczeniu ropnia sprawa wróciła do normy.
W każdym bądź razie życzę maleńkiej szybkiego powrotu do zdrowia , do domku , do oglądania meczy , no i przede wszystkim do swoich państwa , którzy tak bardzo ją kochają. Kubo25 napisz od czasu do czasu co u Misieńki słychać .Kibicuje jej i mocno zaciskam kciuki
-
Chcemy umyć/wykąpać Misie. Trochę poczytałem na ten temat i mam mały mętlik w głowie. Misia niestety sama nie jest już w stanie się umyć. Z tego co wyczytałem to najlepiej przemywać w miarę ciepłą wodą bez żadnych dodatków. Czy ewentualnie szare mydło można użyć ? Czy można użyć później suszarki nastawionej na mniejsze obroty, by Jej futerko podsuszyć ? Wiem, że trzeba uważać z uszami, więc ich nie ruszam. Jej kuperek staramy się na bieżąco myć, jednak przyda się Jej kompleksowe umycie.
-
Sama woda najlepsza - a co do suszarki to zależy czy Misia się jej boi.
-
Ja tez czytam od dawna i bardzo Wam kibicuję :* Możesz delikatnie umyć nawet w szarym mydle , ale trzeba to spłukać dokładnie . Sa też lecznicze szampony u weta . Suszenie zalezy od uszaka czy się stresuje, czy nie. Ciepły ręczniczek w razie czego i też będzie dobrze :)
-
Ja Misia myłam właśnie szarym mydłem i suszyłam suszarką ale miałam taką z zimnym nawiewem
-
Ja też myłam szarym mydłem, a GAcka całego suszyłam suszarką - fakt, nie lubił, ale szybko to szło. Oczywiście nie najcieplejsze powietrze. Dobrze potem zawinąć uszaka w nagrzany ręczni, jak pisze Iza :)
-
Zawiozłem Misie przed pracą do szpitala. Byłem Ją odwiedzić po pracy, taka smutna była. Zobaczymy po tych 5 pierwszych dniach jak będzie. Jutro też po pracy do Niej pojadę. Mam nadzieję, że będzie dobrze :)
-
Fajnie, że walczycie :) Trzymam kciuki za Misiunię, to jest fajterka :)
-
To bardzo ważne ,że odwiedzasz Misię :przytul Ona będzie walczyć, jak zrozumie,że jesteś i zawsze będziesz :)
-
Walczymy nic innego Nam nie pozostało. Udało się tak dogadać, że będą dodatkowe zabiegi i ćwiczenia, a finansowo Nas to nie zrujnuje :) Bo jednak trochę kasy trzeba dać, ale czego się nie robi dla Kochanego Zwierzaczka.
Jestem bardzo mile zaskoczony podejściem do zwierząt w Vetice :)
-
Dobrze robicie, bo poddanie się za wczesne człowieka dręczy, a póki jest szansa (a skoro lekarze w Vetice się podjęli leczenia, to muszą ją widzieć), to trzeba i już :) Misia na pewno się cieszy, że Cię widzi :heart
-
Tak, choć życie po raz kolejny pokazało mi, że "umiesz liczyć, licz na siebie". Dobrze, że udało mi się Misie zawieźć do Vetiki i mam wyrozumiałego pracodawce. Bo 2,5 h spóźniłem się do pracy :p
Myślę, że każdy z Nas na forum walczy o swoje Zwierzaczki ile może :)
-
To i tak masz dużo szczęścia :) I masz rację - chyba każdy tu walczyłby jak Ty :)
-
Sam walczyłem o swoje zdrowie, jestem po paru operacjach i zabiegach. Dlatego też tak walczę o Misie :) Bo jak jest szansa, trzeba walczyć :)
Zawiozłem dziś Misi zielone itp., ale jest zła i smutna i nic nie zjadła :p
-
Ja jak zostawilam Misia w Synergii jezdzilam do niego codziennie autobusem z Sosnowca do Bytomia 1, 5 h w jedną strone. Jeden raz pamietam bylam tylko pół godziny u niego a jazda w dwie str 3 h :) ale opłacało sie bo sama dr Marta mówiła ze widac ze maly się cieszy na moj widok i walczy. Z calego tygodnia nie widzialam go tylko w niedzielę ale to bylo nie realne ;) ech niewiem Kuba jak ty masz z Misią ale ja jechałam tam z radoscia ze go zobacze a wracalam płacząc i myśląc ze moze to ostatni raz go widzialam... Z Misiem bylo bardzo źle on podnosil tylko głowę do góry po dwoch dniach byl w stanie utrzymać sie w pozycji siedzacej ale musial być o cos opartyinaczej sie przewracal. No i 4 doby nie sikał :(
-
Dobrze by jej zrobil jakis kocyk lub ręczniczek jej ulubiony z jej zapachem
-
Zawiozłem dziś szczotkę do czesania, choć bardzo tego nie lubi. Trochę Ją poczesałem. Z prawą,przednią łapką, którą bardzo podkurczała jest lepiej.Niestety lewa, przednia cały czas Jej odjeżdża w bok. Jutro porozmawiam z Panią rehabilitantką na temat tej łapki.
-
W przypadku takim jak ten brak pogorszenia jest poprawą, a skoro z jedną łapką jest lepiej, to super :) Właściwie to dlaczego Misia jest w lecznicy? Jest tam cały czas rehabilitowana?
-
Tak, jest tam cały czas rehabilitowana. Ma też zabiegi magnetoterapii. Daliśmy Ją to szpitala, ponieważ nie wyrobiłbym się z czasem, żeby Ją zawozić i przywozić do Krakowa na zabiegi. Są one w różnych godzinach, a sam codziennie dojeżdżam do pracy do Krk.
-
Dobrze zrobiłeś, skoro tam ciągle rehabilitacja, zabiegi :) Kochana Misieńka :)
-
Byłem dziś u Naszego Słoneczka :) Prawa łapka przednia już w dobrej pozycji jest, ale cały czas ta lewa,przednia odjeżdża Jej w lewo jak leży. Grzecznie współpracuje w karmieniu i rehabilitacji. Jutro jadę odebrać Misie.
-
Jaka dzielna jest :) Myślę, że będzie zachwycona powrotem do domu. Może i lewa łapunia jeszcze dojdzie do jako takiej formy. Tak się cieszę, że tutaj, na forum, są ludzie, dla których leczenie i walka o swoje zwierzaki to rzecz oczywista i naturalna.
Sorki, że takie refleksje, ale dzisiejszy dzień dał mi pod tym względem popalić :/ Czekam jutro na relację z domu :)
-
Napiszę wieczorem, jak Ją przywiozę co i jak. Niestety dla wielu ludzi, to rzecz dziwna walczyć o zdrowie zwierzaka. Nie ma co sobie nimi głowę zawracać, po prostu trzeba robić swoje :)
-
Święte słowa :)
-
Łobuziaczka jest już w domu :) Apetyt ma duży, wcina i wcina :) Jest ożywiona, jakby mogła wstać, to by zaraz zaczęła brykać :) Dalej problem z lewą, przednią łapką, ale walczymy dalej ! W poniedziałek ponownie do szpitala na tydzień.
-
Pewnie się królinka ucieszyła, ze w domku :) Odpocznie sobie przez weekend. Ile razy ma mieć takie turnusy?
-
No najwyższy czas żebyśmy zobaczyli ślicznotkę
-
Jeszcze jeden tydzień. Zobaczymy co z lewą, przednią łapką, czy uda się z Nią coś zrobić. Niestety główną rolę gra kasa, a za te 2 tygodnie to z 1200-1300 zł wyjdzie. Dla jednych to mało, dla Nas to spory wydatek. Jednak walczymy, bo Misia na to zasługuje ! :)
Jak się Misia zgodzi na zdjęcie, to je dam ;)
-
To JEST duży wydatek, no chyba że ktoś zarabia naprawdę krocie. Ale wiadomo, że jak człowiek ma/ma możliwość zdobyć, to zapłaci, jeśli ma pomóc. A pomaga, skoro z jedną łapką jest postęp.
Wszyscy kibicujemy Misi :)
-
Dzięki :) Czas pokaże co dalej. Widać, że lepiej się czuje i jest w Niej energia :)
-
Wróciłem właśnie od Misi. Niestety e.cuniculi powraca ;( Szkoda gadać...
-
Nie martw się , trzeba wierzyć ,że będzie lepiej.Niejednokrotnie takie powroty przy tej chorobie się zdarzają . A potem świeci słońce
Przeczytaj wątek króliczki Pszczółki
http://forum.kroliki.net/index.php/topic,9005.0.html
Nie widzę zdjęć , gdybyś potrafił je odtworzyć to zobaczyłbyś z jakich opresji królinka wyszła. Ale poczytaj
-
Dzięki,poczytam. Trochę tego za dużo, jak na raz u Misi. W piątek Ją odbiorę i w weekend znów trzeba się zastanowić co dalej.
-
Wydaje mi się ,że stężenie lekarstwa na tego pierwotniaka jest jeszcze za małe we krwi Misi.
Poczytaj , poczytaj , walka o Pszczółkę była walką heroiczną , pełną wyrzeczeń , lepszych i gorszych /nawet bardzo złych chwil ,ale Pszczółka przeżyła.
Zamieszkała w Warszawie , trafił jej się wspaniały domek.
-
Za pierwszym razem udało się wyleczyć Misie. W sensie, że nie było widać żadnych objawów tej choroby. W czwartek pojadę do Niej i porozmawiam z Panią dr co dalej robić.
Poczytałem trochę. Niesamowita historia ! Po tak długim czasie znalazła wreszcie dom. I te choroby... Dzielna króliczka :)
-
Kubo, trzymajcie się, nie upadaj na duchu, pierwotniaczysko jest przewrotne, ale wierzę, ze Misia da radę. Ciepłe myśli Wam ślę :heart
-
Dziękuję :) Problem w tym, że rehabilitacja się skończy i co dalej ?... Finansowo to ogromny wydatek, by Ją przedłużyć. A obecnie, rozmawiając z Panią rehabilitantką, wygląda na to, że to maks co może rehabilitacja pomóc. Tym bardziej, że ec wraca i to też wpływa na to, że rehabilitacja przynosi mniej wymierne skutki. Musimy się zastanowić co dalej. Gdyby Misia poruszała się na przednich łapkach to jeszcze może wózeczek by pomógł. A tak :( I jeszcze ten guz za uszkiem, nie wiadomo co to jest ;/
-
Nie wyprzedzajmy faktów, to są trzy różne dolegliwości. Z e.c. wiadomo, trzeba walczyć i leczyć. Guz za uszkiem może nie być niczym strasznym i może po prostu trzeba go zostawić w spokoju (?). A z niesprawnymi łapkami Misia może sobie poradzić i wypracować swój sposób poruszania. Tylko nie wszystko naraz, teraz palącym problemem wydaje się e.c.
Wiem, że łatwo nie jest - serdecznie Wam współczuję, bo to straszny stres dla ludzi (o uszaku nie piszę nawet). Ale leczenie e.c. całe szczęscie nie jest kosztowne.
-
Masz rację. Ten guz, to może ropa z uszka i może nie wpływa jakoś znacząco na Jej obecne zdrowie. Ja będę walczył cały czas, dopóki będę widział, że Misia chce żyć :)
-
Masz rację. Ten guz, to może ropa z uszka i może nie wpływa jakoś znacząco na Jej obecne zdrowie. Ja będę walczył cały czas, dopóki będę widział, że Misia chce żyć :)
Właśnie o to chodzi :) Dużo siły i energii życzę Wam wszystkim :*
-
rehabilitację można kontynuować w domu :) Jeśli już wiesz jakie ćwiczenia Misia może wykonywać to wystarczy poszperać w internetach :)
-
Ojejku, jak dobrze, że walczycie.Razem z Leonem trzymamy kciuki :)
-
Wróciłem od Misi. E.cuniculi postępuje,od dziś jest na sterydach. Jest bardzo smutna, ciągle zgrzyta ząbkami. Łapka lewa,przednia cały czas Jej ucieka i to chyba coraz bardziej. Rehabilitacja już nic więcej nie pomoże. Zrobił się Jej jakiś "placek" bez sierści, około 2x3 cm. Podobno odleżyna, choć są ślady krwi i wygląda to dziwnie. Jutro się więcej dowiem. Ciągle leży, czasem są takie odruchy, że próbuje się choć trochę przesunąć, ale się Jej nie udaje. Chyba czas zakończyć Jej życie, bo coraz bardziej cierpi...
-
Twoja decyzja.
Ja poszłabym jeszcze do innego weta -dr Lewandowskiej . W takim przypadku chciałabym mieć całkowitą pewność ,że decyzja jest słuszna i nic się nie da więcej zrobić . Placek to pewnie grzybica .
-
Cholera :( Ciężka sprawa, strasznie mi przykro, że nie jest lepiej, a wręcz e.c. postępuje... Po sterydach będzie poprawa, bo zazwyczaj jest, ale czy przyniesie rezultaty na dłużej? Trudno wyrokować... Lepiej przygotować się na najgorsze, ale wiem, że jesteś i tak na to przygotowany od jakiegoś czasu.
-
Zmieniłem weta, każdy z Nich, a to weterynarze sprawdzeni przez SPK, twierdzą, że kręgosłup jest w opłakanym stanie. I nic tu nie pomoże, jedynie rehabilitacja przednich łapek. A to co udało się zrobić dotąd, to maks tego co można u Niej zrobić.
Ja nie chcę Jej usypiać, tylko coraz mniej widzę pozytywów, by Ją trzymać przy życiu, widząc jak z dnia na dzień jest coraz bardziej smutna i coraz bardziej Ją to boli.
Wątpię, aby Pani dr Lewandowska coś innego powiedziała. Gdyby mogła się ruszać lub próbowała się na przednich łapkach poruszać np. tak jak Cynio, to nawet bym nie myślał o eutanazji. Ale niestety tak nie jest. Jest to ogromnie ciężka decyzja do podjęcia, ale niestety trzeba patrzeć na to trzeźwo. I obecnie więcej jest za eutanazją, niestety... Chyba, że stanie się jakiś cud.
Tak, powoli się przygotowuję na to, że trzeba będzie Ją...
-
To jest najcięższa decyzja - przytulam mocno :przytul
-
To bardzo trudna decyzja, ale... czasem pomoc w odejściu ukochanemu zwierzakowi znaczy więcej niż utrzymywanie przy życiu, które jest pełne cierpienia...
Biedna malutka
-
I to niestety jest smutna prawda... Jutro jadę Ją odebrać i porozmawiam z Panią dr i Panią rehabilitantką jak One to widzą.
Dzięki Wam wszystkim za wsparcie !
-
Kubo, wiemy, że walczysz o swojego Zwierzaczka, ale kiedy to już tylko walka dla walki, to trzeba się zastanowić. Kochający opiekun wie, kiedy ten moment następuje, a Ty do takich należysz.
-
Nawet sobie nie wyobrazam co czujesz. Ja jeszcze skonsultowalabym sie telefonicznie z Marta Białasik z Synergi. Dziewczyna leczyla beznadziejne przypadki a napewno ci powie szczerze czy jest nadzieja zeby walczyc czy lepiej pozwolić jej odejść. Tyle juz przeszliscie jeden telefon nie zaszkodzi.
-
Kubo, wiemy, że walczysz o swojego Zwierzaczka, ale kiedy to już tylko walka dla walki, to trzeba się zastanowić. Kochający opiekun wie, kiedy ten moment następuje, a Ty do takich należysz.
Mam takie samo zdanie jak Asia. Trzymaj się Kuba :przytul
-
Wróciłem niedawno z Misią.
Postanowiliśmy, że jeszcze tydzień poczekamy, czy sterydy coś pomogą. We wtorek jadę na wizytę i na rehabilitację. Ten placek, o którym pisałem, to przy czesaniu trochę się im sierści za dużo wyciągnęło. Dostała maść z antybiotykiem na to.
-
DObrze, że Misia w domu. Cokolwiek będzie dalej, każdy dzień w domu to dla niej wielka sprawa i pewnie dla Was też :heart
-
Ja także trzymam mocno kciuki za Misię.
-
Walczymy do końca, nawet jak już się nic nie da zrobić, to na tyle, na ile będziemy potrafili będziemy o Nią dbać. Sytuacja z Jej zdrowiem zmienia się jak w kalejdoskopie, ale ważne, żeby Misia czuła w Nas wsparcie. A ostatnio to co chwile coś się działo i co chwilę była brana pod uwagę eutanazja...
Jak już będzie bardzo źle, to wtedy eutanazja. Jutro jedziemy do dr Barana na konsultację, potem do Vetiki na rehabilitację i wizytę kontrolną.
-
Wierzę, że zrobicie tak, żeby było najlepiej dla Misi. Jak się patrzy sercem, każdemu wychodzi to na dobre. A może jeszcze troszkę życia zostało przed królinką, w niezłym samopoczuciu i z kochanymi ludźmi?
-
Oby tak było, jak piszesz Joac :) Misia dostała kolejne leki, po rehabilitacji rzuciła się na pistacje i rodzynki :p Ten guz za uszkiem, to ropień. Niestety rośnie, ale nie ma sensu tego operować w Jej stanie. Będziemy go obserwować. Będę Jej też podawał kroplówkę, by Ją bardziej nawodnić. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzę :)
-
Poradzisz sobie na pewno, Kubo :) Cieszę się, ze Misia ma apetyt - królik, który chce jeść, chce żyć i nie czuje się bardzo źle - to zawsze pozytywna sprawa :)
Ropień, powiadasz. Myślę, że bez względu na to, czy byłby to ropień czy coś innego, i tak nie byłoby w tej chwili sensu operować - tylko obserwować, jak macie zamiar.
Misiulko, dzielna królino, pobądź jeszcze ze swoimi opiekunami :heart
-
Dr Baran też mówił, że jedzenie jest wyznacznikiem tego jak się zwierzątko czuje. Misia jak na razie wcina ile wlezie, więc aż tak bardzo chyba Ją nie boli. Taką mam nadzieję. Bobki ładne jak na razie, siusiu też ok. Jutro Ją wykąpie. Myślę, też o spa, ale nie wiem co na to Misia ;)
-
Oj, powodzi się Misiaczkowi :)
-
Misia się chyba ślini. Miała pod łepkiem podłożone prześcieradło i jak je wyciągnąłem, to była plama mokra. Jakiś czas temu był problem z jednym z ząbków, ale miało to być nie ruszane. Czy to ślinienie może być od tego ząbka, czy to może być związane z jej pozycją, w której leży na jednym z boków ?
-
Stawiałabym na ząbki...
-
Jak się nie mylę, to chyba miało by być piłowanie tego ząbka, gdyby się zaczęła ślinić. Czy to jakiś straszny zabieg dla króliczka ? Czy w Jej stanie jest sens to robić ?
-
To kosmetyka w sumie - nic strasznego.
-
Nie, to nie jest straszny zabieg i wg mnie warto, jeśli tylko lekarz tak oceni (powinien gołym okiem zobaczyć, czy ząbek nie rani języczka czy policzka).
-
To w takim razie na następnej wizycie podpiłujemy ząbek.
-
Biedna Misiunia :przytul:
Ząbki Misi mają prawo być przerośnięte, malutka nie je normalnie więc całkiem możliwe, że coś się dzieje w pyszczku. Mam nadzieje, że uda się szybko temu zaradzić.
Ciesze się, że walczycie
-
Czy warto iść do weta, ale nie króliczego z tym ząbkiem ? Bo w najbliższych dniach nie dam rady jechać do Krk. U Nas jest jedna, dobra przychodnia, gdzie wet robi specjalizację z małych zwierzątek (z tego co wiem). Czy każdy wet jest w stanie rozpoznać, który ząbek należy przypiłować i będzie potrafił to zrobić ?
-
Myślę, że warto - jeśli korona rani język czy policzek, to wet zobaczy to gołym okiem/przy pomocy otoskopu.
-
Zadzwoniłem i powiedział mi wet, że jakimś kleszczami to robią. Tak zrozumiałem. Czy tak faktycznie się to robi ? Czy jakoś piłuje ?
-
Kleszczami?! O losie, to może jednak nie idź :/ Ja co prawda nigdy nie widziałam akcji piłowania, ale kleszcze mi zupełnie do tego nie pasują.
-
Tak zrozumiałem, może chodzi o to, że go jakby utną. Tak czy siak udam się tam zaraz i zobaczymy co i jak. Jak wrócę, dam znać. Dzięki Joac :)
-
Niech przede wszystkim zerkną, co się w paszczy dzieje :) Im chyba chodziło o ucinanie siekaczy - wówczas się faktycznie je ucina takimi jakby nożycami, ale jeśli chodzi o trzonowce, to podejrzewam, że to nie ta metoda.
-
Duże fragmenty się przycina, a tak to takim ala duzym pilnikiem kilka pociągnięć i już :) To zupełnie nie boli, tylko stresuje niestety :/ Ja bym zapytała ilu uszakom to robili :> Bo to idzie szybko i sprawnie jak jest doświadczenie, a jak nie ma, to ciężko nawet pyszczek otworzyć
-
Byłem i... Nic nie przycięli. Wspominałem, gdzie ten ząbek może być, z którym coś może być nie tak. Szczerze to nawet do końca Jej pyszczka nie otworzyli. Wspomniałem, że ślini się jak jest położona na drugim boku. Wet stwierdził, że może się Jej niedobrze robić i dlatego się ślini na tym drugim boku. I, że najlepiej Jej nie przekładać na drugi bok. W Krk weterynarze mówili, że trzeba Ją przekładać na drugi bok co jakiś czas.
Czy faktycznie się może Jej robić niedobrze, jak leży na tym drugim boku i dlatego się ślini ? Co do leków, jak się wet wypowiadał, to to samo co w Krk mówili, więc raczej wie co i jak.
-
Jak dla mnie bzdura. Niedobrze się Misi robi? nie sądzę, by królik miał mdłości od leżenia na boku. W Krk kazali przekładać, żeby się odleżyny nie robiły, jak sądzę, a tutaj się po prostu nie znają. Skoro nawet dobrze pyszczka nie skontrolowali, to co mogą wiedzieć :/
-
Tak, jak piszesz przekładanie jest związane z odleżynami. Niestety w małych miejscowościach, nawet jak weci mają dobre zamiary, to większość nie zna się na innych zwierzątkach niż pies czy kot. Kurka coś muszę wykombinować, bo aż mnie coś trafi, jak się tyle zrobiło, a tu ząbek wszystko popsuje ;/ Dziś podając Jej karmę ratunkową, dużo wypływało z Jej pyszczka, mimo, że podaję tak jak zawsze.
-
Weci nie znają się i w dużych miejscowościach, to właściwie standard :/ Dobrze by było się jednak wybrać do króliczego weta. Biedactwa z Was, kurczę, jakoś tak pod górkę wszystko :/
-
Kurczę, a może ma sens jakieś stacjonarne leczenie, np. w Bytomiu? Może by tam ją postawili na nogi w parę tygodni... albo chociaż zaleczyli na tyle, że nie byłoby konieczne dojeżdżanie co chwila? Wiem, ze rozstanie z Misią to nie jest dobre wyjście, ale wygląda na to, że stan Misi jest taki, że wymaga ciągłej kontroli weterynaryjnej :(
-
Misia była 2 tygodnie w szpitalu. U Niej nie da się już nic zrobić, a tym bardziej postawić na nogi. Możemy jedynie wpływać na komfort Jej życia.
Niestety kroplówka to nie zastrzyk. Jakoś mi nie wychodzi, tak żeby było ok. A jak uda się by leciało, to Misia nerwowo reaguje i zaczyna się rzucać ;/
To jest paranoja... Napisałem wczoraj, że je i jest ok, a dziś już lipa... Nie chce jeść, podaję Jej karmę ratunkową, to duża ilość wypływa Jej z pyszczka. Jak się człowiek chwilę pocieszy, że zwierzątko się w miarę dobrze czuje, to zaraz kur... szlag to trafia ;/
-
Kurczę, sinusoida :/ W Waszym przypadku sensowne jest tylko trzymanie Misi w domu i zapewnianie jej jako takiego komfortu. Ale nie jest powiedziane, że jak dziś jest gorzej, to jutro nie może być lepiej.
Osobiście nigdy nie robiłam kroplówki, nie umiem nic doradzić :( A uda się Wam jakoś podjechać z Misią do króliczego weta, by te ząbki zobaczył i spiłował?
-
Jedyną osobą, która z Nią jeździ, to jestem ja. Tak, jak wcześniej pisałem, nie mieszkam w Krk, a 50 km od Krakowa. W pobliżu z tego co wiem, nie ma żadnego weta od królików. Zanim wrócę z pracy, będzie 17-18. Nie mam też jak Jej ze sobą zabrać, a urlopu nie dostanę, bo mamy kocioł w pracy. Zresztą już i tak wiele razy poszli mi na rękę w opiece nad Misią.
Tak, to jest sinusoida, która coraz bardziej wkurza. Kłóć Ją cały czas, aż się może uda, też nie ma sensu. Będę jutro kombinował, tak, żeby się udało z Nią podjechać do Krk :)
-
Ja wiem, że nie mieszkasz w Krakowie, wiem, jaki to problem - dlatego pytam, czy się uda...
Prawdziwa walka, ech :/
-
Uroki mieszkania w małych miasteczkach... Zrobię wszystko, żeby jutro z Nią jechać. Wezmę też kroplówkę, by wiedzieć jak ją odpowiednio podać. Myślałem, że sobie poradzę, bo sam nie jedną miałem kroplówkę. Jednak u człowieka, to dużo prostsze...
Joac dzięki za wsparcie :)
-
Podanie kroplówki to nic trudnego. Czy masz podać pod skórę , czy ma wenflon w łapce?
Pod skórę łatwiej .Natomiast wenflon w łapce najpierw trzeba przepłukać . Sól fizjologiczną ( leciutko podgrzaną należy wciągnąć do strzykawki , wyjąć korek zatykający wenflon i delikatnie wstrzykiwać do środka.Jeśli udrożnisz, to wtedy podłączyć trzeba wlewnik z wenflonem w łapce a drugą część wlewnika podłącz do kroplówki, podwieszonej wyżej . Trzeba pokrętło w segmencie regulacyjnym tak przesunąć , aby kroplówka POMALUTKU zaczęła się sączyć . Baaardzo powoli , im mniejsze zwierzę tym wolniej ma zlatywać aby nie obciążać nerek i serca .To ważne
http://sklep.sigmed.pl/popup_image.php?pID=6977&osCsid=6fd19799b5e7641b95c6ecdd38937c41
Należ pamiętać aby przekłuć igłą do zastrzyków bańkę. Potem trzeba zatyczkę założyć na wenflon, wcześniej odłączyć wlewnik i łapkę zabandażować . Tak samo podaje się podskórnie , z tym że igle wkłuwa sie pod skórę .Dr Rożańska wkłuwa się pod skórę w kilku rożnych miejscach ,więc kroplówka jest podawana równomiernie. Twierdzi ,że tak szybciej się wchłania i zwierzak nie nosi takiego jaja .Podskórnie także trzeba podawać wolno .
Jeśli chodzi o przekładanie królika , to chodzi także o płuca ...
-
Kroplówka podawana jest podskórnie. Próbowałem, tak jak Dori piszesz, ale albo nie kapało (coś musiałem źle zrobić, choć wiem jak kroplówka działa), albo Misia się tak rzucała, że musiałem igłę wyjąć. Może się w jakiegoś mięśnia wbiłem, tego niestety nie wiem.
Jutro z Nią pojadę i mam nadzieję, że ząbek jest problemem, że nie chce jeść.
Dori dzięki !
-
Jeszcze dodam ,nie przerażaj się tym ucięciem ząbka. Moja Domino regularnie odwiedza weterynarza , ma przycinane.Tylko dr stosuje rozwieraki. Domino jest maleńka i stosowane są rozwieraki świnkowe.
Dla Misi przesyłam mnóstwo głasków
-
Dzięki. Mnie to nie przeraża, że jeśli to ząbek, to będzie musiał być ucięty. Wkurzam się, że jak przez chwilę jest ok, to zaraz coś się pierdzie... Misia nie chce jeść, bobków też nie robi. Pójdę zaraz Ją pomasuję, to może jelitka ruszą.
-
dori super wszystko opisała :) Najlepiej jakby druga osoba była , wtedy jedna trzyma i uspokaja zwierzaka a druga trzyma i kontroluje kroplówkę. Można też samemu w kartonik ciasny na ręczniku wsadzić ,żeby właśnie ograniczyć ruchy. Ząbęk to nic trudnego, dla wprawnego weta, to chwilka. Jesli ona się nie rusza, to przekładanie i masowanie musi być, jak przy kazdym . Wet u którego byłeś, niestety nie ma racji i ślinienienie nie jest spowodowane nudnościami :oh:
-
Wróciłem właśnie od dr Barana. To nie zęby, a po prostu tak Ją boli, że się ślini z bólu... ;( Jak Ją wyciągali z transportera, to gryzła z bólu ;(
Dostała lek przeciwbólowy. Odstawiam sterydy. Będę Jej podawał leki przeciwbólowe.
W poniedziałek trzeba będzie się z Misią pożegnać i ukrócić Jej cierpienie...
-
Bardzo mi przykro :( Ale życie w bólu to najgorsza tortura, podejmujecie słuszną decyzję.
-
Skoro ma cierpieć , bez nadziei na wyzdrowienie, to nie ma ma sensu, też bym tak postąpiła
-
To mądra decyzja, ktoś nam bliski, nawet zwierzak nie może cierpieć.
Ja też bym tak postąpiła, bez wahania choć z pękniętym sercem.
Przytulam :przytul:
-
O mój Boże, przykro mi bardzo :( NIe przypuszczałam, że Misia może ślinić się z bólu :( Skoro tak jest, to nie ma sensu przedłużać jej cierpień :( Dobrze, że dostałeś środki przeciwbólowe dla niej, po co ma cierpieć...
-
Myślę, że zrobiliśmy wszystko co mogliśmy zrobić dla Misi. Faktycznie nie ma co przedłużać, skoro cierpi. Ostatni czas, to taka huśtawka nastrojów, walka, dobre chwile, zaraz znów złe. I tak w kółko...
-
Jestem przekonana, że zrobiliście, co można było. Ale czasem dochodzi się do ściany i trzeba pogodzić się z własną niemocą :/
-
Masz rację. Nie każdą walkę się wygra. Ale trzeba walczyć... I wiedzieć, kiedy odpuścić. Pozostaje Nam cieszyć się Nią jeszcze te parę dni i robić wszystko by było Jej jak najlepiej. Czasem bardziej mi żal zwierzątek niż ludzi...
-
Misia nie chce już za bardzo jeść. Coraz mniej też moczu Jej organizm produkuje. Jest bardzo smutna :(
-
Biedactwo :* tobie Kuba tez współczuję decyzja nie jest łatwa ale nie macie juz chyba zbyt wielu opcji na leczenie Misi... wszystko zrobiles co tylko mogłeś :*
-
Jak jest smutna i cierpi, to wiadomo, że nie ma po co przedłużać jej cierpienia. Straszliwie mi przykro :(
-
Siedzimy z Misią i oglądamy mecz :) Ja Ją głaszcze, a Ona mnie liże po ręce, a potem chowa łepek pod rękę, żeby Ją głasiać.
A jakoś tak łzy same ciekną z oczu...
-
Kurczę, no i ja ryczę też :(
-
Wierzę, w to, że pójdzie do raju dla zwierzaczków i tam Ją nic nie będzie boleć. Będą tam te Najukochańsze Nasze zwierzaczki, ale też, te które miłości nie zaznały... Ciężko, ale nic nie trwa wiecznie...
-
Ja nie wiem, w co wierzę - ale wiem jedno: Misia jest szczęściarą, bo ma z Tobą cudne życie. Świat byłby cudny, gdyby wszystkie zwierzaki tak miały.
-
Misia miała z Tobą wspaniałe życie i będzie Ci za to wdzięczna i będzie spoglądała na Ciebie tam z góry :przytul A Ty podejmujesz słuszną decyzję, chociaż niewyobrażalnie trudną.
-
Tez się popłakałam :( To strasznie trudne, wiem co czujesz , byłam w podobnej sytuacji :(
-
Wierzy się, czy nie wierzy, to nie ważne. Warto mieć nadzieję, że będzie dla zwierzaczka lepiej, niż gdyby się miała męczyć.
Tak decyzja jest trudna, długo do niej dojrzewałem. Oczywiście nie godzę się z tym, ale rozumiem, że innego wyjścia nie ma. Każde zwierzątko nie zasługuje na cierpienie, tym bardziej, zwierzątko, które się Kocha i robi dla Niego wszystko co się da.
Gdyby nie ten kręgosłup... :(
-
Ech, Kubo, masz rację - wszystko jedno, w co się wierzy - jak się kocha, czasem trzeba pozwolić odejść nawet wbrew sobie.
Ja też to rozumiem, i też byłam w podobnej sytuacji - to jest niewiarygodnie trudna decyzja i straszna sytuacja. Ale kto kocha, będzie kiedyś cierpieć.
-
Tak, to właśnie bywa, kto kocha to cierpi... Bardzo mądre słowa. Przez łzy, jednak się czuje, że to właściwy wybór. Misia mnie cały czas myje i chowa łepek pod rękę. Chciałbym Ją bardzo podnieść z kolan i przytulić, ale wiem, że by Ją to bardzo bolało :(
-
Niech spędzi ten czas najlepiej, najczulej, najwygodniej jak może - mycie sprawia jej przyjemność i Twoja bliskość też. Siedźcie tak sobie razem :heart
-
Dzięki Joac :)
-
Kurcze, same łzy napływają do oczu. Trzymajcie się...
-
Dziś ostatni wieczór z Misią... ;( W ogóle nie ma moczu, nie chce też pić. Na siłę trochę jej dałem, ale to tak na siłę...
-
Kubo, a dajesz jej jakieś przeciwbólowe leki? Dał Wam wet?
-
Tak daję Jej 2 razy dziennie, rano i wieczorem. Został ostatni, to na jutrzejszy ranek...
-
To dobrze, Misi nic nie boli. Dobre i to w tej sytuacji :glaszcze:
-
Mam nadzieję, że te leki pomagają. Ech... Szkoda gadać :(
-
Pomagają, Misię nic nie boli. Ech, nie znajduję słów, Kubo... :(
-
Misia dla mnie wiele znaczy, najwięcej... To nie tylko zwierzątko, z którym się zżyło... Nie miałem łatwego życia, a Ona mi się trafiła jak ślepej kurze ziarno... Tak wiele razy mnie zaskakiwała swoim podejściem, rozumieniem wszystkiego dookoła...
-
Kuba :przytul
-
:przytul Bardzo mi przykro :(
-
Tak bardzo cie rozumiem ja tak mialam z Misiem :( wiele razy wyplakiwalam sie w jego futerko :( nikt mnie nie rozumial a on zawsze był...
-
Dziękuję Wam wszystkim !
Żegnam się z Misią przy przepięknym utworze (nie wiem czy link przejdzie) : https://www.youtube.com/watch?v=OinI2w3Wg3o (cover)
Misia uwielbia muzykę. Zawsze słuchała z Nami, czekała przy kompie, aż ktoś coś puści :) Disco polo jedynie nie lubi ;)
Jak ktoś lubi dr House, to pewnie zna. Piosenka stara jak świat,ponad 40 lat ma...
Kruszynka kładzie łepek teraz przy tej piosence i wtula się pod rękę ;(
-
Pięknie się z nią żegnacie :przytul
-
Misia, dziś parę minut po 13 odeszła... ;(
Miała 9 lat i 2 miesiące.Pochowaliśmy Ją, w miejscu, które często odwiedzamy.
Dziękuję wszystkim za te parę lat pomocy, wsparcia, doradzania... W szczególności w ostatnich miesiącach walki o zdrowie Misi ! Dużo zdrowia dla Waszych zwierzaczków !!!
Kilka zdjęć Łepka z Jej ostatniego dnia... :
http://zapodaj.net/f02ed9a71bc04.jpg.html
http://zapodaj.net/dfe0bd587698c.jpg.html
http://zapodaj.net/d000d0127c815.jpg.html
http://zapodaj.net/03078d7ebb350.jpg.html
http://zapodaj.net/f3258f1a01517.jpg.html
Nasza Najukochańsza Kruszynka... ;(
-
Strasznie mi przykro :(
-
Kubo :( :( :( Tak bardzo mi przykro, wiem, jaka ciężka to była decyzja, jak rozdzierająca :( Ale dobra - choć czasem możesz myśleć, ze nie. Misia była przepiękna, rzeczywiście podobna do mojego Gacusia, i absolutnie wyjątkowa. Widać, jak mądrze i z ufnością spogląda - tak wygląda szczęśliwy, kochany, zadbany królik. Każdy króliś powinien mieć takie właśnie życie.
Trzymajcie się. Misia nie cierpi, a gdyby mogła, podziękowałaby Wam za cudowne 9 lat razem.
-
Dzisiejszą,ostatnią noc spałem z Nią, przytulony do Niej... Już nie cierpi i to jedyny pozytyw...
-
Cudny zwierzak miał cudowne życie. Nikt Wam nie odbierze wspomnień malutkiej puchatej kulki, ona będzie z Wami zawsze
W takich chwilach brakuje słów, bo jak znaleźć słowa gdy odchodzi ukochane zwierzę, wspaniały przyjaciel... o którego się walczyło z całych sił.
Ja swoim zmarłym uszakom powiedziałam do widzenia, a nie żegnaj... dlatego "do zobaczenia Misiu"
:przytul:
-
Bardzo mi przykro :( Misiu :swieca: Czasem jak się bardzo kogoś kocha, trzeba pozwolić mu odejść, nawet na zawsze ...
-
Wczoraj mówiłem Jej, że będę do Niej w snach przychodził i będziemy razem łobuzować :) ;(
Bardzo mi Jej brakuje, a Jej pokój zrobił się tak bardzo pusty bez Niej... Czuć jeszcze Jej zapach... Najważniejsze, że już Ją nie boli i nie cierpi.
Ona dalej żyje w Naszych sercach :)
-
Kubo, będzie zawsze żyła w Waszej pamięci. Dużo czasu razem spędziliście, masz dużo wspomnień i możesz być z siebie dumny jako z opiekuna. To bardzo dużo - najwięcej, co człowiek może dać zwierzakowi :heart
-
Dobrze zrobiliscie Misia napewno jest ci wdzieczna za to ze nie pozwoliles jej dalej cierpieć. 9 lat to przepiekny wiek. Mi nie bylo dane spedzic tyle czasu z moim ukochanym Misiaczkiem i Ineczka Misiu miał 5, 5 a Inia 2, 5. Misia miala wiele szczesliwych lat dzięki tobie. Teraz musisz być silny i zawsze mieć w sercu swoją kochaną kruszynke :*
-
Dzięki Wam ! Choć trochę jest łatwiej, jeśli tak to można nazwać... Zdecydowanie pomogło, to, że mogliśmy z Nią pobyć te ostatnie dni świadomi, że za chwilę Jej z Nami nie będzie... Myślę, że Ona też to czuła i była gotowa odejść...
-
Kubo25 to była bardzo odpowiedzialna decyzja.....
Misiu dla ciebie na drogę za TM :swieca:
-
Kubo, tak trochę z boku obserwuję ten temat od początku i po prostu nie znajduję słów żeby wyrazić jak bardzo mi przykro, że tak musiało się stać. Podjąłeś bardzo trudną, ale bardzo odpowiedzialną decyzję. Na pewno jesteś wspaniałym opiekunem. Wszyscy Cię tutaj wspierają, nie rób sobie wyrzutów..
Misieńko dla Ciebie :swieca:
-
Misiu :swieca:
Kubo :przytul:
"Zapłacz
Kiedy odejdzie,
Jeśli cię serce zaboli,
Że to o wiele za wcześnie
Choć może i z Bożej woli.
Zapłacz
Bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
Lecz niech uwierzą wierzący,
Że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz
Kiedy odejdzie,
Uroń łzę jedną i drugą,
I – przestań
Nim słońce wzejdzie,
Bo on nie odszedł na długo.
Potem Rozglądnij się w koło
Ale nie w górę
Patrz nisko
I – może wystarczy zawołać,
On może być już tu blisko…
A jeśli ktoś mi zarzuci,
Że świat widzę w krzywym lusterku,
To ja powtórzę:
On wróci
Choć może i w innym futerku…"
"
-
Pięne słowa placzek placzek placzek
-
Agusia1990, piękny wiersz...
Ech... Od dwóch dni pod klatką w moim bloku siedzi piesek. Widać, że się boi ludzi. Dziś poszedłem dać mu kawałek kiełbaski, najpierw uciekł. Za chwilę, gdy trochę odszedłem, wrócił i Ją zjadł. Poszedłem do sklepu, kupiłem jeszcze kawałek kiełbaski, patrzę, a On na mnie czeka na ulic :) Potem szedł za mną, aż za blok. Pani w sklepie pokroiła mi kiełbaskę na małe kawałki i rzuciłem Mu parę kawałków. Nie chciał jeść. Powoli zacząłem się zbliżać do Niej/Niego z wyciągniętą ręką, ale zaczął warczeć. Więc odszedłem trochę i zaczął jeść. Potem podrzuciłem Mu/ Jej jeszcze parę kawałków i zjadł. Widać, że jakiś skurwy... zrobił Mu/Jej krzywdę :(
Gdy przeczytałem ten wiersz, to... ;( Tak bardzo mi Jej brakuje ;(
-
Kubo, trzeba tego pieska gdzieś zgłosić, do TOZu, np. Bo jeszcze mu się jakaś krzywda stanie, poza tym trudno, żeby liczył na ludzką łaskę i niełaskę, jeśli chodzi o jedzenie :/ Biedak :(
-
Byłem jeszcze raz zobaczyć, czy ten piesek jest i dać mu kiełbaski. Niestety go nie było. Nie mam pewności, że to niczyj piesek lub został np. porzucony przez człowieka. Dlatego na chwilę obecną nie wiem,czy zgłoszenie byłoby zasadne. Choć widać, że boi się człowieka.
Moja sąsiadka ma psa i jest to ona, więc może dlatego on przesiaduje pod klatką. Dawniej już tak bywało, że psy przychodziły do psiaczki sąsiada.
-
Może faktycznie przyleciał za suczką. W ciągu paru dni powinno sie wyjasnić :)
-
Co za skurwy...stwo !!!!!!!!!!!!!!
Pojechałem dziś "odwiedzić" Misie, tam gdzie Ją pochowaliśmy. Jakiś (najgorsze jakie mogą być słowa !!) wykopał Ją, zostawił obok na ziemi, z jednej strony tylko okrytą ręcznikiem- było Ją prawie całą widać,taką zamarzniętą... (Jej ręcznik, którym dr Baran Ją obwiną, gdy odeszła...) i zapierd... Jej kocyk, którym była ponownie owinięta... Jakim trzeba być człowiekiem (?), żeby takie rzeczy robić. I jeszcze koc zapier... ?
Ostatni czas miała tak ciężki, a nawet godny pochówek jakiś kur.. pierd.. chu... Jej odebrał ;(
Przepraszam za brzydkie słowa, ale chyba rozumiecie...
-
Bardzo mi przykro :( Ja byłam w o tyle komfortowej sytuacji, ze mam ogródek i Maksio sobie spoczywa pod brzózką. :(
A co to za miejsce? Może to jakieś zwierze rozkopało? Może pomyśl o innym, bezpiecznym miejscu? Jakaś działka rodziców/kogoś z bliskiej rodziny, żebyś też mogł spokojnie odwiedzać Misię?
-
To jest las, przy stawach, na które chodzimy na rybki. Są tam pochowane inne Nasze zwierzaczki. Na pewno nie żadne zwierzę, bo chodząc prawie 20 lat na rybki, również na noc, nie raz spotkałem się z dzikimi zwierzętami i widziałem ich ślady. Tam gdzie Misia jest pochowana, nie było żadnych śladów zwierząt. Poza tym raczej zwierze koca i ręcznika nie je. Na ręczniku nie było kompletnie żadnych śladów nadgryzienia itp. A koca nie było nigdzie w pobliżu. Ziemia również nie była rozsypana w różnych kierunkach, tylko ułożona na kupce. A choćby dzik, tak nie robi. Jak dzik kopie, to są ślady łap, pazurów, a ziemia jest porozrzucana w około. I z tego co widziałem, dzik nie kopie 50 cm w dół... Wilków nie mamy, a łosie, sorki czy sarny, tego nie zrobiły.
Niestety ja już działki nie mam. Myślałem, że las, w miejscu, które często się odwiedza, będzie dobrym miejscem na pochówek. I byłoby, gdyby nie jakiś ch...
Nie odpuszczę tej osobie !
-
Koszmar :( Bardzo ci współczuję i rozumiem wzburzenie :( Ale proszę już bez ch.. choć takie słowa same się cisną ....
-
Boże :( Kubo, nie pojmuję, jak się musiałeś poczuć, ja sama jestem tak wzburzona, że gdybym mogła, tobym dokonała samosądu na tej hienie. To nie człowiek, to bydlę najgorsze :( Tak mi strasznie przykro.
-
Był plan, by zostawić kartkę i info, że go... Ale pojawił się lepszy. Będziemy na wiosnę pytać ludzi, w szczególności wędkarzy (bardzo możliwe, że to ktoś z nich zrobił), czy coś wiedzą, o wykopaniu zwierzaczka. Są wędkarze, tacy jak ja, którzy bardzo szanują naturę. I będziemy Ich pytać, czy coś wiedzą na ten temat.
Wiele osób już się zaangażowało w to, więc tej osobie nie odpuścimy ! Nie będę tu pisał, co będzie, ale możecie się domyślać... Z Misią żyło się trochę moich przyjaciół... I każdy powiedział, że tylko...
Misia sobie w żaden sposób na to nie zasłużyła i tym bardziej nie ma łez, a jest sama nienawiść w Nas... To nie człowiek, a s...
-
Kubo, nikt nie zasłużył sobie na to, to po prostu koszmar i nie umiem sobie wyobrazić, co można wtedy czuć. Wiem, co czuję JA, a to przecież nie był mój zwierzaczek. W takich momentach po prostu opadają ręce i wszystko, co opaść może :(
-
Joac nie ma słów dla takiej osoby... Ja powiedziałem sobie jedno, że tą osobę... Przyjaciele też tylko jedno wyjście widzą... Żeby ukraść kocyk... Nie pochować zwierzaczka z powrotem... Brak słów... A miałem takie przeczucie, że pojadę do Niej w piątek, bo mam wolne... Zabrałem koperek,pietruchę i banana... Chciałem położyć na Jej grobie...
Nie mogę się tu brzydko wyrażać, choć powinienem. Chyba jest jasne co się stanie z tym czymś, bo to nie człowiek...
Walczyłem ile się dało o Misie... A tu taki sk... roz... wszystko ! Tylko nienawiść pozostała !
-
Masakra jakaś..koszmar...to jak przeżyć drugi raz pogrzeb....... :wisielec: rozumiem, że jakoś specjalnie oznaczyliście to miejsce, że rzuciło się komuś w oczy?..Jeszcze raz bardzo mi przykro :( Gdzie w końcu pochowaliście Misię? :przytul
-
martini_86 nie obraź się, ale wystarczy wejść na wcześniejszą stronę, by się dowiedzieć, gdzie Misie pochowaliśmy... Myślę, że to jasno opisałem.
Jak Ją pochowaliśmy, to specjalnie przykryliśmy liśćmi, by nie rzucało się w oczy...
Tylko nienawiść pozostała nic więcej... !!
-
Kubo, spokojnie. Myślę, że Martini pyta, gdzie pochowaliście Misię już po tym strasznym incydencie :(
-
Nawet nie wiem co napisać...to się w głowie nie mieści po prostu !! Bardzo Ci współczuje i mam nadzieję,że ten kocyk przyniesie wiele "szczęścia " osobie która go go ukradła !
-
Tak, dokładnie Asiu o to właśnie chciałam zapytać... Ślędzę wątek od samego początku i wiem gdzie ją pochowaliście.....Zadając pytanie miałam na mysli - co w tej niezwykle ciężkiej sytuacji zrobiliście? Ja bym ją zabrała stamtąd...No ale oczywiście to indywidualna decyzja i każdy może zrobić inaczej. Niemniej jednak bardzo mi przykro
-
Jeśli źle zrozumiałem, to przepraszam. Pochowałem Ją, odkopując rękoma ponownie grób... W tym samym miejscu... O tym miejscu pisałem już... Miejsce, które mogę w każdej chwili odwiedzić... Obok innych Naszych zwierzaczków...
-
Tak Ją sku... zostawił... ;(
http://zapodaj.net/e630ffd4c14da.jpg.html
Tylko nienawiść, nic więcej !!!!
-
Bosze...ktoś ma nieźle zrytą banię, świrów nie brakuje na tym świecie :wisielec: zabrać kocyk ;/ ;/ swoją drogą skoro zasypaliście liśćmi dla niepoznaki to jak to odkrył ;/ Misia i tak spogląda na Was już z króliczego raju, gdziekolwiek by nie była ! :przytul
Nie płacz bo i mi łzy lecą jak pokazałeś zdjęcie :(
-
Kubo :( Proszę, nie spalaj się, bo sam się zadręczysz :( Nie pomożesz już Misi, pamiętaj, że jej już w tym ciałku nie ma... Choć mogę sobie wyobrazić, co czujesz i nie wiem, kim trzeba być, by tak postąpić, powinieneś się uspokoić dla własnego dobra.
-
Była jedna osoba na stawach. Nic więcej nie chcę pisać, bo szykuje się...
-
Asia ma rację - Jej nie ma juz w tym ciałku...Kica radośnie po tęczowej łące...a może przykica do Ciebie niedługo w innym futerku? :przytul: BTW. może ku wa widział Was i kocyk mu się spodobał..... :wisielec:
-
Kuba :przytul
-
Joac "spaliłem" się już dawno... Pisałem o tym, że trochę w życiu złych "chwil" przeżyłem... Czy będąc samemu, czy będąc z kochaną kobietą, to życie pokopało... jak Mołotowa koktajl...
Misia była,a raczej JEST najpiękniejszym prezentem, który dostałem w życiu !! Dlatego tego nie odpuszczę !!
Tylko nienawiść pozostała !!
-
Kubo, i skup się na tym, bo przeszłości z Misią nic i nikt nie jest w stanie Ci wydrzeć! Ani Twoich uczuć względem Misi, ani wspomnień. To bardzo szczególne, jedyne w swoim rodzaju i ja rozumiem doskonale, ze nienawidzisz tego, kto to zrobił. Ale moim zdaniem powinieneś postarać się nie pielęgnować tego uczucia, bo ono niszczy właście Ciebie - tylko Ciebie :(
-
A nie chcesz może zostać wolontariuszem, pomagać innym królikom- tym co miały w życiu mniej szczęścia niż Misia, chorym, niekochanym ? Nienawiść będzie cię niszczyć, będzie niszczyć świat wkoło ciebie - nie lepiej go ulepszać ?
Przytulam mocno :przytul
-
Joac, Solvieg.
Nienawiść mi pozostała... Pomagam ludziom na co dzień, wspieram tych, którzy mają gorzej. Pomagałem ćpunom, kupując Im jedzenie, byle tylko nie dawać Im kasy na narkole... Na święta daję kasę, dla osób biednych, by dostali paczki. Sam nie zarabiam dużo, ale pomagam ile mogę. Dla króliczków też parę razy przelałem kasę, dla koni, które były wywalczone od "właścicieli" również...
Niestety mam w otoczeniu najbliższym (aż żal pisać...) osobę, której jest na rękę śmierć Misi... Dlatego tak to wszystko jest ciężko ogarnąć...
-
I pewnie pozostanie jeszcze jakiś czas ale nie działaj pod wpływem impulsu- to się nigdy nie kończy dobrze.
-
To nie jest impuls, albo chwila... Gdyby ktoś z Was zobaczył to co ja, to każdy pałał by nienawiścią do osoby, która to zrobiła...
Dziękuję Wam za to wszystko co robicie dla mnie i dla Misi ! Dziękuję też za szczere słowa, które piszecie.
-
Kuba, Ty masz wielkie serce. Nie marnuj tego na jakąś kreaturę :/ Możesz pomóc innym uszakom :) Na przekór wszystkiemu , niech choć jeden poczuje , jak to jest być kochanym :)
-
Kuba, Ty masz wielkie serce. Nie marnuj tego na jakąś kreaturę :/ Możesz pomóc innym uszakom :) Na przekór wszystkiemu , niech choć jeden poczuje , jak to jest być kochanym :)
Dokładnie tak. Szkoda marnować dobrego, szlachetnego serca na takie indywidua.
-
Kochani ja oczywiscie nikogo nie usprawiedliwaiam ale czasy sa jakie sa wiele nieciekawych historii sie zdarza i sami zobaczcie jak to może wyglądać idzie ktoś z zawiniatkiem w kocyku a wraca bez! Równie dobrze ktoś mógł chciec zakopac zwłoki dziecka a nie zwierzaka... Moje maluchy tez sa pochowane w lasku/na łące pomiedzy kilkoma jeziorami. Chodzi tam wielu spacerowiczow i wędkarzy. Misiek byl pochowany bez zadnego przygotowania pudelko od butów wyłożone moja czarna welurowa bluzą i owiniete dwoma grubymi czarnymi workami. Calosc wlozyliśmy do zbitej na szybko drewnianej skrzynki.Dół kopalismy lopata do węgla bo żadnej innej w domu nie mielismy.Musieliśmy przejść z pudelkiem w rekach i łopatą w reklamówce spory kawalek od auta a jak ktos nas widział to tez rozne mysli mogly mu sie kłebic po głowie a to byl jeszcze 3 maja kazdy spacerowal nad wodą ludzi bylo mnóstwo... wykopalismy może niecaly metr i jeszcze lopata nam strzelila i reszte Adam kopał recznie ale ponad metr napewno byl. Codziennie chodzilismy patrzec czy zadny zwierzak nie wykopał Misia...
Z Inka juz bylo wiecej czasu bo zawozilam ja na sekcje wiec zanim dzień później ja odebralam to mielismy kupioną porządną saperke, pudełko prozniowe i czarny material do wylozenia środka. Ale sierpień więc nad woda znow pelno ludzi a nigdy nie mass pewności ze ktos cie nie widział. To bardzo przykre co cie spotkało ale niewiadomo czemu ktos tak postąpił. Moze naprawde myślał ze zakopujesz coś innego niz zwierzatko
-
Agusiu, ale nawet gdyby tak było, czy przyzwoitość nie nakazałaby takiemu "szeryfowi" zakopać zwierzaczka ponownie? Choć przysypać? A nie tak po chamsku zostawić na liściach?
-
Zacznijmy od tego ze zakopywanie zwierząt w miejscach nie przeznaczonych do tego jest nielegalne moze chciał to zgłosić?
-
I do tego jeszcze ukradł kocyk :wisielec: :/
-
Wiem, że jest to nielegalne, ale w Małopolsce nie ma cmentarza dla zwierząt...
Poza tym mieliśmy przy sobie transporter, więc normalny człowiek połapałby się, że to zwierzaczka chowamy. Takie czasy, że faktycznie można różne rzeczy pomyśleć, ale jak już wykopał, zobaczył, że to zwierzak, mógł Ją zakopać z powrotem. Poza tym ukraść kocyk...
Jutro mam wolne, więc pojadę do Niej, niestety weekend w pracy, więc nie dałem rady jechać.
Tak czy siak, szkoda gadać. Emocje trochę opadły, ale nie odpuścimy !!
-
Dobrze, że już nie odczuwasz takich gwałtownych emocji. Świństwo to świństwo, nic tego nie zmieni, ale szkoda, by niszczyło dobrego człowieka.
-
Śledzę ten wątek od kilkunastu dni, ale za życia Misi nie byłem w stanie się tutaj wpisać. Gdy usłyszałem, że malutka kica już za T.M. to do oczu naszły mi łzy. Z jednej strony poczułem smutek, niemoc, a z drugiej ulgę, że takie kochane stworzonko już więcej nie cierpi. Podziwiam Twoją siłę psychiczną, ja nie wiem, czy byłbym w stanie podjąć decyzję o przerwaniu życia. Do tego nie wyobrażam sobie co musiałeś czuć podczas Waszego ostatniego wspólnego dnia. Tulić, całować, głaskać wiedząc, że już jutro.... eh, nawet myślenie o tym przekracza moje siły. Dlatego jestem dla Ciebie pełen podziwu. Dałeś Misi dużo szczęścia i miłości. Walczyłeś o każdy dzień i godzinę. Jestem pewien, że mimo choroby była przy Tobie szczęśliwa. Z żadnym innym człowiekiem nie doświadczyłaby tyle miłości. Wspominałeś, że wiele w życiu przeszedłeś a Ona była zawsze dla Ciebie wsparciem. Znam ten stan bardzo dobrze. Moje życiowe drogi również bywają wyboiste a pewne czarne, królicze futerko zawsze daje mi miłość i wsparcie, dzięki niemu "chce się chcieć". Przykro mi też z powodu tego, co spotkało Cię po pogrzebie Misi. Proszę, nie pozwól, by zawładnęły Tobą negatywne emocje. Misia wyzwalała w Tobie zawsze miłość i dobro. Czy byłaby zadowolona, że w związku z nią teraz odczuwasz uczucia diametralnie odmienne?
Łączę się z Tobą w bólu i przesyłam wiersz, który zawsze dedykuję pamięci wyjątkowych dla mnie króliczków. Misia jest i będzie w tym gronie, będę o Niej pamiętał. Śliczne fotki, taki właśnie piękny pysio będę pamiętał.
(https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xlf1/t31.0-8/s720x720/1618290_696082860478434_331795106983384912_o.jpg)
-
Kyrtap, dzięki za miłe słowa i piękny wiersz. Dużo zdrowia dla Twoich zwierzaczków !
Byłem dziś u Misi. Na szczęście wszystko ok. I... kocyk się znalazł, jakieś 3 metry od Jej miejsca pochówku. Jestem przekonany, że go tam wcześniej nie było, tym bardziej, że szukałem go, by z powrotem Misie... Albo ślepy byłem i go nie zauważyłem. W co raczej wątpię.
Tak czy siak, okropne zachowanie tej osoby !!
-
Przeczytałam cały wątek.Ciężko mi cokolwiek napisac ponieważ tak lecą mi łzy ...
Zrobiłeś dla Misi wszystko co tylko mogłes.Wiem jak ciężko jest podjąć te decyzję żeby na siłę zatrzymać serce które jeszcze bije,żeby się pożegnać ...
Nasza Niusia odeszła 14.08.14 a ja do tej pory mam przed oczami widok jak weterynarka podaje jej zastrzyk śmierci.To boli do tej pory smutny_krolik ale czasem nie ma wyjścia i to jedyna pomoc ...
Trzymaj się.
Misia :swieca:
-
Wczoraj Nagle odeszla ode mnie moja najukochansza Tosia. Opisywalam jej przypadki. W grudniu miala zabieg usuniecia zabkow. Byla jeszcze taka mala... Miala tylko 1,5roku :(
Wczoraj rank jeszcze skakala, biegala, jadla. Po przyjsciu z pract mojej many Tosienka siedxiala sobie, nie chciala jesc. Mama od razu do mnie zadzwonila i pojechalam z nia do Pulsvetu, gdzie zawsze byla leczona. Dr Agata dziwlnie o nia walczyla przez 4godziny. Podczas tego czas miala podawany tlen, kroplowke, rtg. Nie bylo wiadomo co jej sie stali tak Nagle... Szybko zadzwonilam po kolege zeby zawiozl do laboratorium jej krew, Bo ja nie bylam w stanie prowadzic samochodu :( Miala 100 krotnie przekroczona norms proby watrobowej. Zrobiono jej usg i wyszlo ze ma zniszczona watrobe :( a jeszcze rank skakala i brykala :( smutny_krolik
-
Tak mi przykro, KOnwalijko, co za szok, tak nagle :( Straszne :(
-
Tak bardzo o Nia walczylam... I z tymi zabkami, I z zapaleniem oskrzeli - to akurat wykrylam sama I upatlam sie zeby dr Kliszcz zrobil rtg, skoro juz zasugerowal bo nie slyszal zmian. A Tu tak nagle... Jest mi strasznie smutno, czuje sie sama bo Tosia byla wszedzie tam gdzie ja, zawsze za mna chodzila, spala ze mna :(
Dzisiaj sie lapie na tym ze jak wroce do domu to Tosia bedzie na mnie czekala. ;(
-
Bo to bardzo świeża rana, jeszcze nawet nie zdążyłaś sobie uświadomić, co się stało :( Wiesz, jeśli miała takie fatalne wyniki wątrobowe w tak młodym wieku, to pewnie po prostu urodziła się z predyspozycją do choroby (zresztą chorowała przecież, nie była silną króliczką). POciesz się, że choć żyła krótko, żyła pełnią życia i w szczęściu i miłości :heart
-
Konwalijka, bardzo mi przykro :(
Tak, jak Joac napisała, bardzo możliwe, że od początku Jej życia, miała chorą wątrobę. Niestety cobyśmy nie robili dla Naszych Kochanych zwierzaczków, nie zawsze jesteśmy w stanie Im pomóc. Robi się wiele badań, a tu nagle okazuje się, że całkiem coś innego przyczynia się do najgorszego... To bardzo ciężki okres dla Ciebie, ale Ty walczyłaś i Tosia to czuła ! Czuła i czuje Twoją wielką miłość do Niej i walkę, którą codziennie toczyłaś o Jej zdrowie ! Bardzo Ci współczuję ! :(
Najgorszy pierwszy okres bez zwierzaczka :( Człowiek przyzwyczajony, że zwierzaczek jest, czeka jak się wróci z pracy/szkoły itp. A tu pustka... Wierz w to, że Ona jest cały czas z Tobą, jest w Twoim serduszku ! Mi takie myślenie pomaga. Gdy Misia umarła, Ja ustawiłem sobie Ją na tapecie na swoim kompie. Jedni mówili, po co,przecież będzie bardzo smutno. Dla mnie to dalej codzienne spotkanie się z Nią, gdy na Nią patrzę,choćby w komputerze. Ciężko, bardzo ciężko oswoić się z brakiem Ukochanego zwierzaczka...
-
Tapete mialam i nie zamierzam jej zmienic. smutny_krolik
-
Każdy radzi sobie z żalem i żałobą na swój sposób i każdy z tych sposobów jest dobry, jeśli pomaga jakoś sobie radzić.
Ech, wspomnienia we mnie ożywają, jak czytam Wasze słowa :(
-
No właśnie, jakoś sobie poradzić... Każdy z Nas, a pewnie większość doznała utraty bliskiej osoby lub zwierzaczka... Podobno czas leczy rany...
Mam jutro urlop, odwiedzę Misie... Czasem brak słów, by opisać to co się czuje...
-
Kuba pamiętaj, że zawsze możesz ofiarować dom kolejnemu króliczkowi, który może nie zastąpi Misi ale będzie nowym rozdziałem i nową radością w Twoim życiu.
-
Bez komentarza... http://zapodaj.net/7d8b5da28772a.jpg.html ...
-
Strasznie przykre :( chyba nie masz wyjścia i musisz zmienić miejsce :(
-
Niestety miejsca już nie zmienię, bo nie ma już Misi... Został sam ręcznik... Był jeden wędkarz, ale to nie On. Moim zdaniem jakieś zwierze, kopało,kopało i niestety wykopało...
Zwierzaczka na razie żadnego nie biorę. Nie chodzi o Misie, bo Ona jest wyjątkowa. Pisałem już dlaczego na razie żadnego zwierzaczka nie będę miał.
Nawet mi się wkurzać już nie chce, bo to nic nie da. Czuję bezradność i ogromną złość, na tego typa, który Ją wtedy wykopał i nie pochował...
-
Straszne ... najważniejsze, że masz ją w sercu... ech ....
-
Kubo, to okropne, ale może to jakieś zwierzę rozkopało grób również za pierwszym razem? :(
-
Za pierwszym razem na pewno nie zwierzę. Teraz ziemia była rozsypana dookoła, a wtedy nie. Teraz, widać to na zdjęciu, ręcznik został wyciągnięty, a wtedy przeniesiony i pozostawiony z Misią... Co również na zdjęciu widać. Chowaliśmy tam wcześniejsze zwierzaczki, ludzie również chowali tam swoje zwierzęta i nigdy nic podobnego nie widziałem i o czymś takim nie słyszałem. Czasem wydaje mi się, że to zły sen. Bo za co to wszystko...
-
Ja pier......Nie wierzę :wisielec:
-
Ech, powiem Wam, że z tego powodu jednak wolę kremację - nie zastanawia się człowiek, gdzie zwierzak leży, czy nadal leży... :/
-
Ech, powiem Wam, że z tego powodu jednak wolę kremację - nie zastanawia się człowiek, gdzie zwierzak leży, czy nadal leży... :/
Tylko trochę to kosztuje :( My za Niusi kremację zapłaciliśmy 200 funtów w tym urna i kremacja indywidualna czyli w nowym,nieużywanym kontenerze do spalania - 100% pewności że prochy są tylko jej."Zwykła" kremacja i urna to około 100 funtów.Nie wobrażaliśmy sobie pochówku gdzieś w ogodzie czy na polanie.Kuba współczuję ! :glaszcze:
-
Ech, powiem Wam, że z tego powodu jednak wolę kremację - nie zastanawia się człowiek, gdzie zwierzak leży, czy nadal leży... :/
Tylko trochę to kosztuje :( My za Niusi kremację zapłaciliśmy 200 funtów w tym urna i kremacja indywidualna czyli w nowym,nieużywanym kontenerze do spalania - 100% pewności że prochy są tylko jej."Zwykła" kremacja i urna to około 100 funtów.Nie wobrażaliśmy sobie pochówku gdzieś w ogodzie czy na polanie.Kuba współczuję ! :glaszcze:
W Polsce ceny są znacznie niższe. Mi nie zależało na indywidualnej kremacji, nawet nie chciałabym urny czy grobu - ale to już każdy robi tak, żeby było mu lepiej i lżej.
-
O kurcze musiales zbyt płytko zakopać. .. :(
-
Pewnie za płytko zakopałem. Nawet nie pomyślałem o kremacji, a może to byłoby najlepsze rozwiązanie. Niestety już nic z tym nie zrobię...
Dawno nie czułem takiej bezradności... Ech...
-
Ja myslałam o kremacji ale jakoś nie potrafiłam jej zostawić. Nie obwiniaj sie, zdarzyło się... dusza Misi, jak i mojej Tosieńki, jest i tak juz bezpieczna. I myślę, ze szcześliwie sobie razem brykają.
Nie możesz sobie niczego zarzucić, dbałeś o nią najlepiej jak umiałeś. Ja sobie tak tłumaczę... więcej już zrobić niestety nie mogłam :( Jeździłam z nią na opatrunki po usunięciu ząbków, potem wykryłam zapalenie oskrzeli. Teraz też natychmiastowo dotarłam do Pulsvetu, ale niestety nie pomogło. Jest mi cieżko, nawet bardzo cieżko ale próbuję się nie załamywać. Fakt, cały czas jak wchodze po schodach to wydaje mi sie ze zaraz wybiegnie Tosia naprzeciw mnie... :( :(
-
Nie obwiniam się, ale jestem wkurzony... Myślę, że wszystkie Nasze zwierzątka razem łobuzują tam gdzieś, gdzie jest im dobrze... :)
-
Jak moja Tosieńka jest bez nadzoru to aż boję sie o to jej łobuzowanie :icon_twisted :icon_twisted :icon_twisted
-
Teraz mogą to robić bez ograniczeń :) Nadgryźć, wykopać, przekopać, rozwalić w drobny mak :) Bez bólu, bez cierpienia, bez chorób... :)
-
Drogi Kubo, jest nam wszystkim niezmiernie przykro, że Twoja króliczka odeszła po ciężkiej chorobie, jeszcze bardziej nam smutno, z powodu zbezczeszczenia jej grobu. Namawiam abyś wspominał Misie w dziele "Tęczowy Most".
Wątek choroby Misi wraz z jej śmiercią stracił racje bytu na wątku dotyczącym chorób i porad z nimi związanymi.
Wątek niniejszym zamykam