Forum Stowarzyszenia Pomocy Królikom
Porady => Archiwum działu Porady => Wątek zaczęty przez: Marianna w Marzec 08, 2010, 11:24:17 am
-
I nie mogę sobie z tym poradzić.
W czerwcu miałby 9 lat. Z nami był 8 lat i 4 miesiące. Ja od czasu do czasu pisywałam na tym forum - prosiłam o rady. Nasz maluszek właściwie od zawsze był chorowity. Nacierpiał się w tym swoim życiu - ale zawsze z mężem walczyliśmy o jego zdrowie za wszelką cenę i wszelkimi możliwymi sposobami. Bywały sytuacje, że w pracy brałam urlop, żeby być z króliczkiem w chorobie i podawać mu lekarstwa. Bywało, że czuwaliśmy całymi nocami - bez zmrużenia oka. Króliczek był juz bardzo schorowany. Od grudnia 2007 roku czyli od ponad dwóch lat, maluszek był całkowicie sparaliżowany. Siedział jedynie tylko jak sie go podniosło i oparło o poręcz kanapy.( Bo maluszek nie mieszkał w klatce)Króliczek wymagał całkowitej opieki. Trzeba było kłaść, podnosić , myć dupkę, oklepywać, masować, dbać o skórę żeby nie było odleżyn. I nie było. Trzeba było karmić z ręki. Jedzenie trzeba było rozmaczać.
A teraz go już nie ma. Całe nasze życie kręciło się wokół niego. I mimo, że króliczek przecież nie wydawał dźwięków, nie chodził - to w domu taka okropna pustka.
Maluszek odszedł o 5.30 w sobotę rano.
Jeszcze około godz. 24 nakarmiłam go - zjadł nadspodziewanie duzo. Dużo się napił. Ale niedługo po tym, nie chciał już siedzieć. Pokładał się i zaczął szybko oddychać. Mąż miał jakieś złe przeczucia. Ale ponieważ sytuacja się nie zmieniała to około godz. 2 w nocy poszedł spać. Ja usnęłam już wcześniej. O godz. 3 w nocy obudziłam się, poprawiłam króliczkowi kołderkę (bo był przykrywany do snu) i poszłam spać dalej. Obudziłam się o 5.30 z jakimś lękiem - podniosłam królisia - ale on juz nie oddychał. Przelewał się przez ręce. Mąż go dotknął i wyczuł jeszcze słabiutkie uderzenie serduszka.
Trzymałam maluszka jeszcze bardzi długo na kolanach - pewnie z godzinę i go głaskałam.
Nie mogę sobie darować, że nie czuwałam przy nim całą noc. Mam okropne wyrzuty sumienia. Okropne. Ale nie przypuszczałam, że to będzie ten dzień kiedy się z nim będziemy musieli pożegnać. Mąż tłumaczy mi, że tak musiało być. Ze może króliczek potrzebował spokoju. I umarł spokojnie. Bardzo. Przestał oddychać. Miał bardzo spokojny wyraz pyszczka.
Pochowaliśmy naszego przyjaciela na cmentarzu dla zwierząt.
Pozostała tylko pustka - i w sercu i w domu. Nic nie cieszy.
Przepraszam, że tak się rozpisałam.
-
Marianna, :przytul zrobiliście dla Maluszka wszystko co było możliwe , nie obwiniaj się :przytul teraz kica sobie już szczęśliwy za TM z innymi maluszkami .
:swieca: bardzo mi przykro :(
-
przykro mi :przytul
-
Marianna, przeżył z Wami wiele wspaniałych lat, otoczony miłością i troską. Zrobiliście dla niego wszystko, co było w Waszej mocy, widocznie nadszedł już czas. Na pewno jest teraz szczęśliwy :przytul
-
Też sobie tłumaczę, że teraz mu lepiej.
My jeszcze w środę byliśmy u weta - bo tzreba było obciąć ząb (bo został mu tylko jeden siekacz). Za każdym razem jak tam jechaliśmy to schodzili sę wszyscy z lecznicy żeby zobaczyć ten fenomen, lekarz powiedział, że w swojej karierze nie spotkał się jeszcze z taką sytuacją. Żeby właściciele z taka determinacją walczyli o króliczka, i żeby miał przez taki dlugi czas taką opiekę, że nie miał odleżyn. Powiedział, że należy nam się dyplom. Bo widać, że pomimo iż króliczek jest sparaliżowany - to dbamy o niego jak o sparaliżowanego człowieka.
Kiedyś zapytałam weta, czy ja przypadkiem nie męczę króliczka (bo zewsząd ludzie tak mówili). Wet jano powiedział, że nie męczę.
Nie piszę tego, żeby tu się wychwalać - zresztą na tym forum wszyscy kochają swoje maluchy. Poprostu tak się pocieszam, że już chyba naprawdę zrobiłam wszystko co możliwe. Że mimo swoich chorób - dożył sędziwego wieku. Mam nadzieję, że on wiedział jak bardzo go kochaliśmy.
-
Marianna, :przytul Bardzo mi przykro... smutny_krolik
Zrobilas dla niego wszystko. Byl przy was szczesliwy, bo czul sie kochany.
-
Na pewno wiedział!
-
Współczuję Wam bardzo. :przytul
-
i się kurna popłakałam ;( tak patrze na moją miłość Muńka jak sobie śmiga po pokoju i nie wyobrażam sobie jak to by było gdyby mi jej zabrakło...tfu nawet nie chcę myśleć !! Praktycznie każdy stracił futrzanego przyjaciela dlatego wszyscy rozumieją jaki to ból :przytul Nie będę Cię pocieszała bo to na nic. Po prostu trzymaj się dzielnie :*
-
Marianna, z ciekawości przeczytałam twoje poprzednie posty. Widac, że bardzo o niego walczyliście, zrobiliście dla maluszka naprawdę wszystko. Mało jest takich ludzi jak Wy. Króliczek wie, że był kochany, był otoczony troslkiwą opieką, miał do Was pełne zaufanie. Teraz już nic go nie boli, za TM kica sobie wesoło na 4 zdrowych i sprawnych łapkach.
Autentycznie się wzruszyłam.
3majcie się. :przytul
-
Współczujemy,nie obwiniaj się. Króliczek był szczęśliwy, dozył ładnego wieku dzięki trosce ,każdy uszatek zasługuje na taki kochający dom, jak Wasz :przytul
-
to takie smutne, bardzo mi przykro :(
-
przykro mi ogromnie :(
-
bardzo mi przykro :( ale króliczek miał opiekę i odszedł w przekonaniu że walczono o niego do końca.... :przytul
-
Dziękuję Wam dziewczyny za słowa otuchy. Ja już oczy wypłakałam. Już nawet płakać nie mam siły. Przez cały weekend razem z mężem na zmianę płakaliśmy i się pocieszaliśmy.
Choć człowiek ma świadomość, że przyjdzie mu kiedyś pożegnać pupila - to jednak nie da rady sie na to przygotować. My traktowaliśmy go jak członka rodziny. Nigdy się z nim nie rozstawaliśmy.
Taki żal i smutek....
-
;( bardzo mi przykro. Zrobiłaś co mogłaś a twoja walka o niego jest godna podziwu i naśladowania. Trzymaj się :przytul
-
Biedny malutki :( . bardzo współczuje.
-
Dołączam się z wyrazami współczucia i żalu. Napewno czuł Waszą wielką miłość i troskę i jest Wam za to wdzięczny! I napewno nie chciałby abyście się smucili i jest z Wami i pozostanie w Waszej pamięci na zawsze!
Wiem, że to niełatwe ale... jest jeszcze wiele wiele uszatych, którym brakuje tak ciepłego domu i opiekunów. Ja sam martwię się o swoje panny, bowiem musze się z nimi pożegnać, powinny już mieć kochających opiekunów, a nie jest prosto takich znaleźć. Dlatego WIELKI SZACUNEK DLA WAS za wszystko co zrobiliście, co robicie!
Wasz pupil napewno był, jest i będzie z Was dumny! 3majcie się dzielnie!
-
Czytam i beczę. Na pewno wiedział, że go kochacie. Teraz jest zdrowy i wesoło kica. Na pewno!
-
No i się popłakałam...Mój boże jak to dobrze wiedzieć ze sa jeszcze tacy wspaniali ludzie jak ty..podziwiam cie i szanuje za twoja opiekunczosc milosc wytrwalosc i troske.ta mala niunia mimo ze sparalizowana miala mimo wszystko wspaniale zycie.twoj uszatek wlasnie dlatego tak dlugo zyl mimo choroby ze czul sie BARDZO PRZEZ WAS KOCHANY,wiem ze zwierzaki to czuja...tak bardzo mi przykro ze juz go nie ma :( ...
"...Wszystkim zwierzętom, które były chore i starsze zostaje przywrócone zdrowie i wigor.
Ranne i okaleczone zostają uzdrowione i są znowu silne, tak jak wspominamy je w naszych snach z dni, które minęły.
Zwierzęta są tam szczęśliwe i zadowolone z wyjątkiem jednej, małej rzeczy: każde z nich tęskni za kimś wyjątkowym dla nich, kogo musieli pozostawić.
Wszystkie razem biegają i bawią się wspólnie, ale przychodzi taki dzień, kiedy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy patrzą uważnie a jego ciało zaczyna drżeć. Nagle oddziela się od innych, zaczyna biec przez zieloną trawę a jego nogi niosą go szybciej i szybciej.
Poznał Cię!
I kiedy Ty i Twój Przyjaciel wreszcie się spotkaliście, przytulacie się do siebie w radości ponownego połączenia - już nigdy nie będziecie rozdzieleni. Deszcz szczęśliwych pocałunków na Twojej twarzy, ręce znowu tulą ukochaną głowę, znów spoglądasz w ufne oczy Twojego Przyjaciela, które tak dawno odeszły z Twojego życia, ale nigdy nie zniknęły z Twojego serca.
Wtedy przechodzicie przez Tęczowy Most - razem." :przytul :przytul :przytul :krolik :*
-
podziwiam Was. Boję się, że ja bym się poddała w takiej sytuacji...
jesteście przykładem prawdziwej determinacji, odpowiedzlan\ości i bezgranicznej, bezwarunkowej miłości do zwierzaka, którego ktoś inny by porzucił na śmietnik albo zostawił w koszyku na mrozie.
Przyszedł już czas króliczka, więcej nie dało się zrobić. Ja tez jestem pewna, ze3 on czuł waszą miłość na swój króliczy, uszaty sposób.
:przytul
-
Kochani, bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy Wam za wszystkie wspaniałe słowa.
Nie wiem, czy uwierzycie - ale my przez te wszystkie lata nigdy się z niuniusiem nie rozstawaliśmy.Nawet na jeden dzień.
Nigdy nikomu nie podrzucaliśmy go do zaopiekowania się. Ośmielę się nawet stwierdzić, że traktowaliśmy go jak nasze małe dzieciatko.
Bardzo za nim tęsknimy. Wszystko w domu kojarzy się z nim. Przez ostatnie dwa lata, maluszek przebywał na kanapie. Teraz chociaż mogę na niej posiedzieć. Tylko tyle pozostało. :(
Nigdy nie pokazałam naszego kochanego uszatka - dlatego pokazuję go teraz. Tak wyglądał jak był jeszcze zdrowy i w sile wieku.
-
Nigdy nie pokazałam naszego kochanego uszatka - dlatego pokazuję go teraz. Tak wyglądał jak był jeszcze zdrowy i w sile wieku.
ŚLICZNY MAŁY SKARB -
-
- :( :przytul .trzymaj sie cieplutko.mam nadzieje ze kiedys moze dasz jakiemus kroliczkowi dom.Uszate serduszka czekają... :przytul
-
Marianna, śliczny był i miał takie słodkie, malutkie uszka...
Trzymajcie się jakoś, może kiedyś w Waszym życiu pojawi się ten sam Maxi, ale w innym futerku... :przytul
-
Marianna tak bardzo mi przykro.... imię Maxika tak jak Twój nick mimo, że już dawno nic nie pisałaś tu na forum z czymś mi się kojarzyło... i rzeczywiście, nawet odpowiedziałam Ci w jednym temacie w którym pisałaś o chorobie Maxa http://forum.kroliki.net/viewtopic.php?p=38772&highlight=#38772 .
Pamiętałam Was, bo mało kto z taką determinacją walczy o swojego zwierzaka... Naprawdę wielki pokłon dla Was, zapewniliście mu cudowne życie i tak jak Wasz wet słusznie zauważył - mało jest takich ludzi... zdecydowanie za mało....
Trzymaj się....
-
Kochani, jeszcze raz dziękujemy za wszystkie słowa otuchy.
Teraz potrzeba czasu - bardzo dużo czasu, żeby minął ten okropny ból.
Bo pamięć o naszym pysiu zostanie na zawsze.
-
Marianna, tak pamięć zostanie na zawsze... a z czasem minie ból, oby ten czas nastąpił dla Was jak najszybciej, Maksik zawsze będzie z Wami tylko tak trochę inaczej. Cierpliwości, trzymajcie się.