Forum Stowarzyszenia Pomocy Królikom
Porady => Archiwum działu Porady => Wątek zaczęty przez: priscilla w Wrzesień 21, 2009, 22:53:37 pm
-
Po pierwsze to witam wszystkich królikomaniaków, jestem tu nowa. Stronę tę znalazłam dosłownie godzinkę temu gdy poszukiwałam informacji o paraliżu kończyn u królików. W tym miesiącu, przeżyłam śmierć moich dwóch pupilków. Biszkopcik odszedł dwa tygodnie temu, Boguś jakieś pół godziny temu. Bogdanka kupiłam w poprzednią sobotę. W sklepie powiedziano mi, że jest szczepiony i zdrowy. Od piątku obserwowałam lekkie drżenia ciała, które ustawały po kilku sekundach, nie wiedziałam, że może być to coś groźnego. Dzisiaj po południu gdy brałam go na ręce nienaturalnie odchylał główkę, był też mniej ruchliwy. Zostawiłam go na ok. póltorej godziny a gdy wróciłam przednie łapki miał podwinięte. Kiedy wzięłam go na ręce głośno ,,zaskomlał'' . Niestety nie mam prawa jazdy a do weterynarza jest kilkanaście kilometrów.Czekałam więc na siostrę. Stan królika pogarszał się, stawał się bezwładny. Kiedy siostra wreszcie przyszła i już wsadzałyśmy klatkę do samochodu Boguś głośno zapiszczał i padł. Może nie byłam z nim żyta tak jak z Biszkopcikiem, jednak zrobiło mi się go okropnie żal. Czy ktoś może zna przyczynę takiego paraliżu u królika?? Czy możliwe, że był już kupiony z jakąś wredną chorobą?? Proszę o odpowiedź ;(
PS: Nie wiem czy pisze w odpowiednim dziale. Jeżeli nie, proszę o przeniesienie.
-
a co było przyczyną śmierci Biszkopta?
współczuję straty :(
-
Z Biszkoptem to głupia sprawa. Prawdopodobnie ktoś z domowników (nikt nie chce się przyznać) pod moją nieobecność wypuścił królisia na ogródek i zostawił samego. Binio żył w przyjaźni z moim psem i kotami i chyba właśnie to go zmyliło. Prześliznął się pod ogrodzeniem do ogródka sąsiada, tam dopadł go jakiś pies. Kiedy go znalazłam jeszcze żył, ale miał skręcony kark, umarł na moich oczach. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że całe zdarzenie obserwowała właścicielka psa, kora notabene sama bała się swojego pupila. Bisio to dla mnie ogromna strata, darzyliśmy się wzajemnie prawdziwą bezinteresowną przyjaźnią... :(
-
ojej, tak mi przykro :przytul a co mowil weterynarz o tym paralizu??
-
W tym rzecz, że nie byłam u weterynarza bo Boguś zmarł przed przyjazdem do lecznicy. Z weterynarzem będę się widziała dopiero przy okazji szczepienia nowego króliczka, jeżeli na takowego się zdecyduje. Dlatego ponawiam swoje pytania - czy komuś królik padł w podobny sposób, czy ktoś zna możliwe przyczyny takiego paraliżu?
-
Podejrzewam, że to nie żaden paraliż, tylko problemy z brzuszkiem (w jakim wieku był królik, jak go kupiłaś?), ewentualnie uraz mechaniczny.
Jeśli chodzi o Twoje pytanie o chorobę - jasne, że mógł być kupiony chory.
-
Nie pamiętam dokładnie w jakim był wieku, jutro jeszcze pójdę do sklepu i popytam. Podejrzewam, że miał ok. dwóch miesięcy, może mniej. Maleństwo, mieścił się w dłoni. Teraz doszłam do wniosku, że odkąd go kupiłam miał lekkie drgawki, które nasiliły się, jak wcześniej pisałam, w piątek. Wczoraj miał intensywne drgawki lewej strony ciała, drgała także główka i tak dziwnie zagryzał ząbki.
No nic co się stało to się nieodstanie, ale naprawdę jest mi go okropnie żal. To był taki miniaturowy lew, biało-szary z błękitnymi oczkami :( Serdecznie dziękuje za pomoc :przytul
-
Jeżeli mieścił się w dłoni, to nie miał dwóch miesięcy. W takiej sytuacji na prawdomówność sprzedawcy bym specjalnie nie liczyła.
Coś go bolało i zgrzytał ząbkami, biduś malutki :(
Bardzo mi przykro z powodu króliczka :( I na przyszłość odradzam kupowanie zwierząt w sklepie zoo.
Pozdrawiam,
-
Jesli miescil sie na dloni to byl zbyt malenki. Mogl miec ok. 4 tyg. Drgawki, dreszce wystepuja czasem przy biegunce. Moze mial jakies problemy brzuszkowe. Zagryzanie zabkow to oznaka bolu. Wiec moze trzasl sie z bolu, zagryzal zabki i tak to wygladalo. Trudno powiedziec...
-
Bidula :( Jestem tak cholernie zła na właściciela sklepu po tym co mi powiedziałyście, że już na pewno nie kupie w sklepie żadnego zwierzątka. Biegunki raczej nie miał, jeszcze wczoraj wypróżniał się normalnie, jadł też normalnie. Jakbym trafiła na to forum wcześniej i dowiedziałabym się co znaczą te zachowania królika pewnie pojechałabym do weterynarza i może wszystko skończyłoby się inaczej, a tak... Niestety po części jest to też moja wina. Szkoda, że przez ludzi muszą cierpieć takie maleństwa jak mój Bodzio :( Dziękuje za odpowiedź.
-
priscilla nie obwiniaj sie bo to nie jest twoja wina tylko sprzedawcy bo nie powiedzial ci w jakim kroliczek jest naprawde wieku oczywiscie kroliczka szkoda ale nikt nigdy przyszlosci nie przewidzi moj Klopsik nie byl chory nic mu nie bylo po 1,5 roku odszedl z dnia na dzien dzien wczesniej sie bawil jadl i robil normalne bobki a na drogi dzien juz go nie bylo :( wiem ze juz to ktorys raz pisze ale nie umiem sie pogodzic z jego smiercia do dzis bo nie wiem co mu bylo i nie moglam mu pomóc :buu trzymaj sie :przytul
-
Współczuje Andzia i dziękuje za wsparcie. Mam jeszcze pytanie do Was, drodzy forumowicze. Czy moglibyście mnie jakoś pokierować w sprawie wyboru nowego królika? Marzy mi się taki duży baranek , kolor nie ma znaczenia. Myślicie, że dobrym pomysłem byłoby kupienie nierasowego uszatka od sąsiada? W ten sposób uratowałabym go od śmierci, bo właśnie do celów ,,spożywczych'' hoduje te zwierzątka.
-
możliwości jest wiele - adopcja z SPK lub ze schroniska, forumowiczka o nicku Strup adoptowała królika laboratoryjnego , jest allegro, ogłoszenia w necie.
Ale może nie śpiesz się z decyzją, ochłoń trochę :przytul polecam lekturę forum :bukiet
-
Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy "pożegnali się" ze swoimi ulubieńcami. My(cała rodzina) też w sierpiu straciliśmy rocznego Mikusia. Najpierw były objawy niedowładu tylnych kończyn. Poszliśmy do weterynarza, leczenie, ale niesety paraliż nie chciał ustąpić, a wręcz przeciwie. Wet stwierdził, że to pierwotniak. We wrześniu kupiliśmy dwa królisie, w sklepie zoo, z kartami od hodowcy. Jeden miał 7,5 tygodnia, drugi 5,5 tygodnia. Po tygodniu pobytu u nas młodsza (bo właśnie obie to dziewczynki) dostała biegunki i, mimo wizyty u lekarza, podjęcia leczenia, w ciągu doby odeszała na moich rękach. Myślę, że po prostu była za wcześnie odebrana od matki. Starsza, Kropcia, wesoło bryka po mieszkaniu. Ale coś mnie niepokoi, prawe oczko coś zaczerwienione, pewnie jutro do weterynarza. :hmmm
-
Yaga tego pierwotniaka mozna wyleczyc, wiele osob na forum sie z nim borykalo, to tak na przyszlosc.
Co do maluszkow, smiertelnosc posrod nich jest bardzo duza :( za wczesnie odebrane od mamy, stres, zmiana otoczenia i pozywienia to glowne przyczyny chorob i smierci malutkich krolikow :(
Witaj na forum :bukiet